Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy ci problem głowę przeorze, ojciec… pomoże!? Recenzja filmu "Miało cię nie być"

Adam Pazera
W filmie "Miało cię nie być" Kuby Michalczuka w rolach głównych występują Borys Szyc i jego córka Sonia Szyc
W filmie "Miało cię nie być" Kuby Michalczuka w rolach głównych występują Borys Szyc i jego córka Sonia Szyc Karina Lempkowska
Problem rozbitych małżeństw, kiedy to z powodu rozstania obu rodziców najbardziej cierpią dzieci był już tematem wielu filmów - Tak brzmiało jedno z pierwszych zdań w tekście omawianego przeze mnie kilka miesięcy temu filmu (marzec br.) „I love my Dad” Jamesa Morosini.

W tamtym wypadku chodziło o syna imieniem Frankie, który nie miał dobrych relacji z ojcem, od lat rozwiedzionym z matką chłopaka.

Ale można też wspomnieć o „Wielorybie” (premiera w Polsce: luty br.) - uwięziony w otyłym ciele ojciec, próbuje odbudować więź z nastoletnią córką, Ellie czy „Aftersun” (również z lutego br.) - wspólne wakacje nie widujących się dotychczas ojca i córki Sophie zbliżają ich do siebie.

A dodam jeszcze sytuacje, gdy to dziecko „walczy” o jedność w rodzinie: baśniowe kino Andrzeja Jakimowskiego - „Sztuczki” (2007), gdzie rezolutny, małoletni Stefek za pomocą (tytułowych) „sztuczek” próbuje odzyskać ojca, który wyprowadził się z domu. Ale bywa też fabuła, jak „Zmruż oczy” z 2003 roku tegoż samego Jakimowskiego w której oboje rodzice, zajęci robieniem pieniędzy, nie mają czasu dla córki, 10-letniej „Małej” i ta protestując przeciw temu konsumpcyjnemu stylowi życia ucieka z domu.

Po tym przydługim wstępie, dotyczącym jednak istotnych relacji między dziećmi, a rodzicami (rodzicem), zwłaszcza w okresie dorastania, pora wziąć na tapet „Miało cię nie być” Jakuba Michalczuka. Reżyser ten debiutował ponad dwa lata temu bardzo udaną, święcącą frekwencyjne sukcesy komedią „Teściowie” o rodzinach z dwóch różnych światów konfrontujących poglądy podczas ślubu swoich pociech.

Najwyraźniej potrzebował więc reżyser „rotacji twórczej”, bo stworzył tym razem kameralny utwór, ale przecież też o rodzinie: 17-letnia dziewczyna w obliczu życiowej sytuacji w jakiej się znalazła, zwraca się do ojca z którym od lat nie utrzymuje kontaktów. W rolach ojca i dorastającej latorośli obsadził Michalczuk Borysa Szyca i jego własną córkę - Sonię Szyc. Tu rodzi się pytanie o to, czy znany aktor nie załatwił roli dla córki „po znajomościach”? Tymczasem ponoć było odwrotnie: reżyser miał wcześniej „na oku” kilkunastoletnią debiutantkę i dopiero po jej namowach zatrudnił Szyca. Nieważne jak było naprawdę, ale z pewnością rodzinne relacje miały zaprocentować podczas wspólnej gry i przeprowadzanych dialogów.

„Miało cię nie być” rozpoczyna się młodzieżową sielanką nad morzem: grupa młodych ludzi pali ognisko na plaży, jest muzyka, są tańce, picie piwa, kąpiel w morzu, pocałunki i zapewne - parafrazując fraszkę Jana Sztaudyngera - „Był piasek, chęć i mech, powiedziała: Niech!” Po paru tygodniach (no bo musiało ich trochę minąć) dziewczyna zwana Ryfką, jedna z uczestniczek zabawy na plaży, jest jakby nieobecna w życiu codziennym. Po jednej z prób na lekcji śpiewu, zwraca się doń opiekunka: „Marianna, pozwól. Co się dzieje, nie jesteś skupiona”. Dziewczyna ma swoje powody, po zajęciach spotyka się z chłopakiem, Marcelem, potrzebuje 1,5 tys. złotych. On nie ma, Mańka (tak też ją nazywają) próbuje w lombardzie „opylić” rakietę do tenisa i naszyjnik. To wszystko wciąż mało, a z matką trudno się dogadywać, więc udaje się do ojca, Michała.

Ten mieszka w pomieszczeniu w rodzaju loftu, ale ciekawie urządzonym. Dawno nie widziany rodzic jest zaskoczony niespodziewaną wizytą, więc córka informuje: „Chciałam ci zrobić niespodziankę”. - „Nie mogłaś zadzwonić?” - „Wtedy nie byłoby niespodzianki” - logicznie odpowiada dziewczyna. Około 40-letni ojciec jest lekkoduchem, wiecznym młodzieniaszkiem, nie zawracającym sobie głowy rodziną, lubiącym „szybkie kobiety i piękne samochody” (ma właśnie taki, dość ekstrawagancki). Po jej niespodziewanym pojawieniu się, Michał nie znajduje dla niej czasu, wychodzi, ale jeśli córka chce, to niech zostanie, on wróci, kiedy...wróci! Mańka zrobi porządek w mieszkaniu i... „wypłoszy” kolejną partnerkę ojca, która pojawia się na miejscu. Na słowa Mańki - „Jestem córką Michała, nie mówił, że ma żonę? Wiele przed tobą próbowało i poległy, poza żoną. Jesteś mądra i ładna, na pewno kogoś poznasz” - tamta zniechęcona wychodzi. Dziewczyna nie ufa dawno nie widzianemu ojcu, zależy jej jedynie na pieniądzach: w nocy grzebie w portfelu, zabiera też kartę kredytową. Ale ojciec nie śpi... Michał zapewne domyśla się problemów córki, ale do jej tajemnicy zamierza dotrzeć nie wprost, zadając rano pytanie - zdawałoby się - ujawniające nocną kradzież: „No dobra, ile?” - „Co ile?” - pyta zdezorientowana córka. Ale jego riposta jest zaskakująca: „Ile to kosztuje? Ile kosztuje odbudowanie relacji?”.

Michał ma świadomość problemów córki, mimo jej „lawirowania” („Intuicja mi podpowiada, że coś kręcisz!”), wie też, że o sprawie Mańka nie powiedziała ani matce ani tym bardziej chłopakowi, o którego on pyta prowokując córkę, jakby go właściwie nazwać: „Ojciec? Sprawca? Kolega?”

W konfrontacji pokoleniowej, wobec sytuacji w jakiej znalazła się dziewczyna, mimo dzielących ich różnic, nastąpi proces stopniowego poznawania się „od nowa” i nawiązywania relacji, jakich między córką i ojcem nie było od lat. Michał zabierze ją w specyficzną „podróż” do swoich byłych kochanek: pewnej lekarki, która jednak spławi go brutalnie słowami: „Jesteś chorym socjopatą, chorym emocjonalnie pacjentem!” (Michał najwyraźniej leczył się psychiatrycznie), Anny - tańczącej w nocnym klubie czy feministki Joanny o „rewolucyjnych” poglądach („jak dla mnie, to kobieta winna mieć przynajmniej jedną aborcję”, „racjonalnie jest nie mieć dzieci”, „system społeczny będzie chciał cię wpędzić w poczucie winy”). Podczas rozmów, a właściwie pouczania młodej, każda z kobiet przedstawi swój pogląd, każda wniesie coś nowego do świata nieletniej dziewczyny. Następnie szczera rozmowa między Michałem, a Manią zbuduje między nimi relację, której całymi latami brakowało. Również on podczas „długich nocnych dialogów” raz poważnych, za chwilę pełnych żartów, odkryje się przed córką, która dowie się o powiązaniach, jakie - przed urodzeniem się Mani - łączyły ojca z matką, że to matka nazwała ją Ryfką oraz… wyjaśni się - w tym kontekście dramatyczny - tytuł filmu.

Nie podzielam zachwytów krytyków nad znakomitym debiutem córki Szyca (nagroda na festiwalu Mastercard Off Camera za „naturalny talent i łatwość odegrania złożonych emocji”). Ta interakcja z ojcem (wszak prawdziwym) nie wypadła - wg mnie - naturalnie i niespecjalnie wiarygodnie, mam też zastrzeżenia do dykcji: nie wszystkie jej wypowiedzi były dla mnie zrozumiałe. Improwizowane dialogi raziły jakąś sztucznością i naciąganiem, a ostatnie kadry (Borys Szyc w ujęciach z córką z 2009 roku czyli bodaj…3-letnią) - zbytnią prywatą. Jednak temat niechcianej ciąży i sposób jego rozwiązania (rada ojca: „Przestań wciąż uciekać, jeśli to przejdziesz, to się uda”) są na tyle ważne, że trzeba przełknąć te niedoskonałości.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

od 7 lat
Wideo

Jak wyprać kurtkę puchową?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera