Klub może być reklamą miasta

Piszemy dziś o problemach piłkarek ręcznych Zgody Ruda Śląska, hokeistów Naprzodu Janów i piłkarzy GKS Tychy, ale tak naprawdę z mniejszymi lub większymi kłopotami finansowymi boryka się większość klubów w naszym regionie. Nie tak dawno z ligowych tabel wykreślono przecież koszykarzy Pogoni Ruda Śląska czy Bobrów Bytom, siatkarzy Kazimierza Płomienia Sosnowiec, szczypiornistki Sośnicy Gliwice, żużlowców Śląska Świętochłowice i futbolistów Górnika MK Katowice.

Skąd bierze się ta finansowa mizeria? Ano z jednej strony z niewielkiej liczby śląskich firm mających ochotę na wspieranie sportu, a z drugiej z nieudolności działaczy, którzy wprawdzie wydeptują ścieżki do kolejnych sponsorów, lecz nie zawsze potrafią przygotować profesjonalną umowę marketingową z potencjalnym darczyńcą i przekonać go do korzyści płynących z wspierania akurat tego klubu.

Prezesi klubowi bardzo chętnie zwracają się o pomoc do samorządów licząc na wsparcie z miejskiej kasy. Sport może być świetną reklamą miasta, pod warunkiem, że będzie on na naprawdę najwyższym poziomie. Dzięki klubowym sukcesom wzrasta w kraju rozpoznawalność danej miejscowości. Tyle, że tutaj również powinna pojawić się specjalizacja, bo przecież Rybnik zawsze będzie kojarzył się kibicom z żużlem, Jastrzębie z siatkówką, Tychy z hokejem, a Chorzów czy Zabrze z piłką.

Samorządy powinny jednak raczej utrzymywać obiekty oraz wspierać klubowych działaczy w poszukiwaniu sponsorów niż bezpośrednio przekazywać pieniądze na drużynę. W przeciwieństwie do zawodnika, stadionu czy hali nikt bowiem po zakończeniu sezonu nie sprzeda...