Przywiózł go do naszego domu z Londynu na święta mój syn. Jonatan od razu został Jaśkiem. Za nic w świecie nie dał się z początku namówić na gorący żurek. - Nie jestem chory - usłyszałam. Nie dałam za wygraną. Po chwili niepewnego wkładania łyżki do ust, jadł aż mu się uszy trzęsły. - U nas, w Brazylii, podaje się zupę tylko chorym w szpitalach, taką wstrętną papkę - a ten "szurek" jest super - chwalił.
Tylko na kawę nie dał się namówić. Co to, to nie. - Mój tata ma palarnię. Kawy mam dość, od dziecka. No a poza tym umie ją przyrządzać tylko moja babcia - stwierdził z dumą, nieprzekonany nawet do mojego włoskiego ekspresu. - Nie żebym coś miał do Włochów. Dziadkowie pochodzą z Sycylii. Babcia do tej pory nie mówi po portugalsku, ale na kawie zna się jak nikt - dodał.
Jasiek powoli, dzień po dniu, nasiąkał naszymi obyczajami, a ja wymyślałam kolejne zupy. Wiecznie zadowolony, ciągle uśmiechnięty, dzień zaczynał od serdecznego wyściskania mnie na dzień dobry. - Jak tu u was pięknie - nie mógł się nachwalić. Po Londynie, do którego pojechał uczyć się angielskiego, drugim europejskim miastem, w którym postawił swoją bosą stopę, były Katowice.
Ubrany w buty i kurtkę mojego syna ("Kurczę, u was jednak jest zimniej") na pozór niczym się po kilku dniach od polskich rówieśników nie różnił. Z wyjątkiem jednego. Nie potrafił ani minuty przeżyć na dworze bez... piłki. Piłkę do nogi kopał przed sobą podczas spacerów, zakupów i chodzenia po mieście. Na moje pytanie, dlaczego to robi, odpowiedział zdziwiony. - Bo to jest fantastycznie, cudownie przyjemne!!!
Podczas meczu otwarcia przypomniałam sobie o tym i zrozumiałam, dlaczego Neymar i inni tak fantastycznie grają, no i Scolari nie ma problemu ze skompletowaniem "jedenastki". Wzniosłam toast za moich brazylijskich przyjaciół i za mundialowe widowisko doskonałą zimną caipirinhą - tradycyjnym brazylijskim drinkiem, na którego przepis dostałam od Jaśka.
A propos zimna. W Zakopanem Jasiek po raz pierwszy w życiu zobaczył śnieg. - Nie jest fajny - stwierdził filozoficznie. - Źle się po nim kopie piłkę...
Caipirinha
1/2 limonki, 60 ml cachaçy (brazylijskiej wódki), 2-3 łyżeczki brązowego cukru z trzciny cukrowej, kruszony lód. Limonkę umyć, sparzyć, przekroić na 4 lub 8 części. Wrzucić do wysokiej szklanki, dodać cukier i wycisnąć. Następnie wsypać pokruszony lód do pełna szklanki. Wlać cachaçę i wymieszać. Podawać z dwiema rurkami oraz udekorować ćwiartką limonki.
Saude! Czyli na zdrowie!
*Mundial 2014: Pełne składy wszystkich zespołów grających na Mundialu 2014
*2500 górników na bruk w Kompanii Węglowej. To tragedia!
*Basen Ruda w Rybniku najpiękniejszy w Polsce? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?