Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komunia święta bez prezentów, wierszyków i zdjęć na mszy. Komunia według programu Baranki

Jolanta Pierończyk
Jolanta Pierończyk
O. Przemysław Ciesielski z grupą dzieci komunijnych
O. Przemysław Ciesielski z grupą dzieci komunijnych Mat. prasowy
Komunia święta bez prezentów, wierszyków i zdjęć na mszy. Komunia według programu Baranki. Opowiada o nim ojciec Przemysław Ciesielski, dominikanin z Katowic, współautor programu Baranki, duszpasterz rodzin.

Udało się położyć kres rewii mody komunijnej. Program Baranki to krok w kierunku przesunięcia akcentu na istotę komunii św. Skąd się to wzięło?
„Baranki” powstały dziewięć lat temu. Zapotrzebowanie na taki program pojawiło się w środowisku edukacji domowej. Jednymi z prowadzących taką edukację są Aleksandra i Marcin Sawiccy z Krzyżowej pod Żywcem i właśnie do nich zwrócili się rodzice z prośbą o pomoc w przygotowaniu dzieci do pierwszej komunii św. Pierwsza grupa liczyła dwanaście rodzin, które przez cały rok przyjeżdżały do Krzyżowej na kilka trzydniowych zjazdów. Był to czas katechez, wspólnej modlitwy, mszy św. I tak to się zaczęło. Jest to więc nasz wspólny autorski pomysł na przygotowanie do pierwszej komunii św. w rodzinie. To jest istota tego programu. U nas do komunii nie przygotowuje ani ksiądz, ani katechetka tylko rodzice. To oni biorą odpowiedzialność za przygotowanie swojego dziecka do pierwszej spowiedzi i pierwszej komunii św. Pomysł się sprawdził. W następnym roku utworzyły się dwie grupy takich rodzin z całej Polski, w trzecim - trzy i z każdym kolejnym rokiem chętnych przybywało. Stwierdziliśmy, że bez pomocy nie damy rady. I zaprosiliśmy do współpracy małżeństwa, które przeszły z nami drogę „Barankową”. W ten sposób zaczęły powstawać grupy w różnych miejscach kraju. W czwartym roku było ich już dziesięć, a w tym roku - 70 plus jedna za granicą, we Francji, w Blois nad Loarą, we francuskiej parafii, dla francuskich rodzin, po francusku, już chyba 3.rok.

A w archidiecezji katowickiej gdzie takie grupy są?
W samych Katowicach mamy ich pięć i po jednej w Piekarach Śląskich, Tychach, Rydułtowach oraz w Piasku.

Jak takie przygotowanie wygląda?
Każda grupa zaczyna je jesienią, w październiku. Co miesiąc spotyka się na wspólnej Eucharystii i wspólnej katechezie. Do tego są dwa wyjazdy weekendowe - jeden jesienią, jeden na wiosnę. To ważne. Bo to nie jest tak, że dziecko tylko w swojej rodzinie się przygotowuje, ale rodziny ze sobą tworzą wspólnotę Kościoła i w tej wspólnocie dziecko przeżywa zarówno spowiedź, jak i komunię. Jedno i drugie ma szczególną oprawę. Sama msza komunijna jest bardzo prosta. Rezygnujemy ze wszystkiego, co mogłoby dzieciom utrudnić doświadczenie spotkania z kochającym, przychodzącym w Eucharystii Chrystusem. Nie ma więc żadnych prezentów, zdjęć czy filmów w trakcie mszy. Nie ma też wierszyków ani innych otoczek fasadowych. Jest tylko Eucharystia. U nas na Sokolskiej w Katowicach te dzieci z rodzicami są zawsze na mszy o dziesiątej, więc w tę mszę przez cały rok wchodzą coraz głębiej, coraz pełniej aż do komunii. Podczas mszy komunijnej siedzą w ławkach z rodzicami i rodzeństwem. Cała reszta gości, wraz z chrzestnymi, są z tyłu. Do komunii dziecko też przystępuje wraz z rodzicami i rodzeństwem.

Jak są ubrane dzieci „Barankowe”?
W alby, czyli w stroje liturgiczne. Te alby dzieci otrzymują dzień wcześniej, po pierwszej spowiedzi. To wygląda tak, że dzieci wraz z rodzicami przychodzą do kościoła na nabożeństwo, podczas którego czytany jest fragment z Ewangelii. To może być fragment o zagubionej owieczce czy też fragment z przypowieści o synu marnotrawnym... Chodzi o teksty pokazujące Boga kochającego, przebaczającego, przygarniającego. Jest więc krótkie słowo wprowadzenia,potem adoracja Najświętszego Sakramentu. Jest dużo ciszy, trochę adoracyjnego śpiewu, jest spokojna modlitwa wszystkich rodzin i w tym czasie rodzice podprowadzają dziecko pod ołtarz, następnie dziecko samo idzie za ołtarz, gdzie patrząc razem z księdzem na Najświętszy Sakrament, czyli Chrystusa w monstrancji, spowiada się, a rodzice w tym czasie klęczą przed ołtarzem, modląc się wstawienniczo za swoje dziecko. Po skończonej spowiedzi kapłan oddaje dziecko rodzicom, którzy mają za zadanie mocno je przytulić. To jest gest kochającego ojca, który wybiegł na spotkanie powracającego syna marnotrawnego, rzucił mu się na szyję i mocno przytulił na znak miłości. A potem rodzice nakładają dziecku tę białą szatę - znak czystej miłości Chrystusa. Tej miłości, którą dzieci już otrzymały na chrzcie św., wtedy też dostały białą szatę i teraz jest przypomnienie tego symbolu i przypomnienie, że coś podobnego wydarzyło się w sakramencie pojednania. Jest to nawiązanie do przypowieści o zaproszonych na ucztę. To przypowieść o uczcie, podczas której okazało się, że ktoś jest nieubrany w szatę weselną i został wyrzucony. Ta historia wywołuje oburzenie - bo jak gospodarz mógł wyprosić kogoś, kogo może nie było stać na odpowiednie szaty weselne, ale to nie tak. Trzeba bowiem wiedzieć, że w tamtym czasie wraz z zaproszeniem na ucztę otrzymywało się szatę, w której należało przyjść. To szata, która jest symbolem miłości Chrystusa i tę szatę dzieci otrzymały w sakramencie pojednania, by w niej następnego dnia przystąpić do stołu Pańskiego, do pierwszej komunii. Na koniec tego nabożeństwa pojednania jest jeszcze odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych ze świecami wokół paschału. I tak się kończy to nabożeństwo pojednania, ta pierwsza spowiedź.

A jak się kończy msza komunijna?
Kończy się oczywiście błogosławieństwem oraz śpiewem „Oto są baranki młode”. Następnie wychodzimy przed kościół i każde dziecko otrzymuje mały, specjalnie na ten dzień upieczony bochenek chleba, którymi dzieli się z najbliższymi - rodzicami i innymi członkami rodziny, przyjaciółmi. To jest ten gest łamania chleba, dzielenia się miłością. To jest zaproszenie do tego, by miłość otrzymaną od Chrystusa przekazywać dalej. Potem przychodzi czas na zdjęcia, filmowanie - zarówno przed kościołem, jak i w kościele, z rodziną, z księdzem... Tu już żadnych ograniczeń nie ma. Żeby oczywiście była pamiątka z tej uroczystości. Ale ta pamiątka ma sens dopiero wtedy, kiedy wcześniej było doświadczenie prawdziwego spotkania z żywym Bogiem.

Czy wśród tych „Barankowych” dzieci są uczniowie z normalnych szkół czy to tylko takie, które mają nauczanie domowe?
Różne. I z edukacji domowej, i ze szkół systemowych. Jednak większość tych dzieci przystępuje do wczesnej komunii, więc są jeszcze przed jakąkolwiek szkołą. To dobry czas na posłanie dziecka do komunii. Z naszego doświadczenia wynika, że w okolicach szóstego-siódmego roku życia bardzo często u dziecka pojawia się naturalne otwarcie na Pana Boga i wszystko, co nadprzyrodzone. Wtedy dziecko wszystko to chłonie i tak naprawdę nie trzeba za wiele tłumaczyć. Ono po prostu w sposób naturalny wchodzi w bliską relację z Panem Bogiem. Te nasze spotkania inspirują do tego, jak na co dzień żyć Ewangelią, jak ją sobie przekazywać i tego Pana Boga naprawdę doświadczają. W tym czasie, na etapie przedszkolnym, w ogóle nie ma tematu prezentów. Dziecko nawet nie wie, że komunia może się wiązać z jakimiś prezentami. To się pojawia dopiero w szkole. Ale większość naszych dzieci, jak już powiedziałem, jest już wtedy po komunii. Natomiast prezentem może być też pielgrzymka, wspólny pokomunijny wyjazd rodziców czy rodzica z dzieckiem. To może być w ogóle rodzinny wyjazd, ale najczęściej praktykowane to jest tak, że rodzice jadą tylko z dzieckiem komunijnym albo jedzie z nim jeden z rodzic. Bywa, że ten wyjazd jest współfinansowany przez gości, którym nie bardzo mieści się w głowie, żeby pójść na komunię z pustymi rękami. Więc dają pieniądze, które rodzice przeznaczają na taką wyprawę do jakiegoś sanktuarium w Polsce albo za granicę - do Rzymu, Florencji czy Sieny, gdzie szukają dzieł sztuki, o których w trakcie naszych przygotowań była mowa. Bo w tych naszych przygotowaniach odwołujemy się do wielkich mistrzów sztuki, by sobie pewne prawdy ewangeliczne przybliżać.Dzieci, które mają rodzica czy oboje rodziców na wyłączność przez tydzień czy chociażby weekend, to - jak słyszę - są tak szczęśliwe, że tego nie można porównać z żadnym quadem, smartfonem, dronem, tabletem czy innymi tego typu rzeczami. Dzieci mają w tym czasie to, co najcenniejsze: miłość swoich rodziców, ich uważność i zainteresowanie, a tego nie da się przełożyć na najkosztowniejsze nawet prezenty.

Kiedy w parafii Przemienienia Pańskiego przy Sokolskiej była w tym roku komunia i ile dzieci do niej przystąpiło?
W tym roku mieliśmy trzy grupy, a w każdej po dziesięć rodzin. Dwie grupy już są po uroczystościach, które odbyły się w minioną sobotę i niedzielę, trzecia przystąpi do komunii w najbliższą niedzielę o dziesiątej. Dzieci komunijnych jest w sumie 35, bo w niektórych rodzinach przystępują do komunii rodzeństwa.

Widziałam informację, że 3 czerwca jest zlot „Baranków” na Hali Miziowej. Czy Wasze grupy też tam jadą? Ojciec się wybiera?
Jestem współorganizatorem. I nasze grupy będą tam jak najbardziej. Zaproszenie na Halę Miziową kierujemy do wszystkich zainteresowanych.

Jak można się przyłączyć do „Barankowej” wspólnoty?
Na naszej stronie mms.edu.pl jest lista wszystkich funkcjonujących grup i każdy może wybrać miejsce, do którego mu najbliżej. Są tam nazwiska prowadzących i namiary, można więc bez problemu się skontaktować.

Nie przeocz

Zobacz także

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera