MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Kosmiczna Odyseja": Komiksowa klasyka w najlepszym wydaniu [RECENZJA]

Bartłomiej Romanek
Bartłomiej Romanek
"Kosmiczna Odyseja" to kolejna komiksowa klasyka, która ukazała się na polskim rynku dzięki nakładowi wydawnictwa Egmont. Po ten album z pewnością warto sięgnąć, bo dzieło legendarnych twórców, Jima Starlina i Mike'a Mignoli, na pewno się nie zestarzało mimo upływu ponad trzydziestu lat, które minęły od premiery.

"Kosmiczna Odyseja" to kolejny album z uniwersum DC narysowany przez słynnego Mike’a Mignolę, twórcę „Hellboya”. Jego scenariusz przypomina o istnieniu we wszechświecie Antyżycia – potężnej mocy, która tysiące lat temu zniszczyła setki układów planetarnych i doprowadziła do cofnięcia się w rozwoju cywilizacji Nowej Genezy i Apokolipsu.

Sam Darkseid, mroczny władca Apokolipsu, dostrzega, że ponownie nadchodzi kosmiczne niebezpieczeństwo. Potrzebuje pomocy w walce z Antyżyciem, aby więc ocalić swoją rzeczywistość, musi szukać wsparcia w obozie zaciekłych wrogów – superbohaterów. Wkraczają Superman, Batman oraz władający wielkimi mocami bogowie Nowej Genezy.

"Kosmiczna Odyseja" to pozycja obowiązkowa dla fanów komiksów z przełomu lat 80. i 90. Rozbudowane dialogi i typowa dla tego okresu kreska, nie oznacza jednak, że otrzymujemy przeciętny komiks. To bardzo dobra historia, którą stworzyło dwóch wybitnych twórców.

Jim Starlin podczas swojej kariery wielokrotnie udowadniał swój talent. Jednym z jego najlepszych dzieł był komiks "Batman. Sekta". Ta mroczna historia z pogranicza horroru zapisała się w historii komiksu o superbohaterach. To było dzieło trudne i ambitne.

Ale Jim Starlin ma również smykałkę do opowiadania wielkich, kosmicznych historii. Na pewno każdy z fanów Marvela zna "Rękawicę Nieskończoności", jedno z najbardziej znanych dzieł Starlina, które zainspirowało filmowe uniwersum Marvela.

"Kosmiczna Odyseja" jest z pewnością mniej znana, ale to dzieło równie dobre, a nawet miejscami lepsze. Co prawda Darkseid w wydaniu Starlina mocno przypomina Thanosa, ale "Kosmiczna Odyseja" i tak zasługuje również na najwyższe oceny. Jest to historia rozbudowana i skomplikowana, ale jednocześnie nieco krótsza od "Rękawicy Nieskończoności", co może być atutem, bo dzięki temu scenariusz nie jest na siłę przeciągany, a akcja toczy się dynamicznie.

W scenariuszu nie brakuje zaskakujących zwrotów akcji. Zdradzę, że nie wszyscy superbohaterowie stają na wysokości zadania, bo mają swoje wady, a zgubić ich może np. nadmierna pewność siebie. Z drugiej strony świetnie spisują się ci, na których nikt nie liczy. Starlin tknął prawdziwe życie w bohaterów i za to należą mu się wielkie brawa. Tym bardziej, że za zwykłą kosmiczną "nawalanką" kryją się ludzkie rozterki i pytania o to, jaki może być koszt zwycięstwa, bo przelew krwi zawsze jest mniejszą lub większą porażką.

Mike Mignola znany jest przede wszystkim z niesamowitych komiksów o Hellboyu, ale można się cieszyć, że dzięki wydawaniu starszych komiksów, możemy poznać jego twórczość w czasach, kiedy pracował dla DC Comics. Nie jest to co prawda kreska znana z Hellboya, ale rysunki są znakomite, oczywiście pamiętając o tym, że w latach osiemdziesiątych styl pracy rysowników był zupełnie inny niż dzisiaj.

"Kosmiczna Odyseja" to świetna, kosmiczna przygoda, pięknie wydana przez Egmont. To klasyk, który starzeje się z klasą, a po który warto sięgnąć także dzisiaj.

Recenzja komiksu powstała dzięki wydawnictwu Egmont.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera