Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz w kopalni, czyli jak Wajda nie nakręcił filmu na Śląsku

Agata Pustułka
collage: Marek Michalski
Aktorzy Jerzy Radziwiłowicz i Olgierd Łukaszewicz mieszkali w seminarium i modlili się razem z klerykami. Ten film mógł wstrząsnąć Polską, zanim jeszcze Andrzej Wajda nakręcił "Człowieka z żelaza" - pisze Agata Pustułka

Aula Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie pęka w szwach. Jest 28 stycznia 1977 roku. Dziewięć miesięcy później Karol Wojtyła zostanie papieżem i zacznie zmieniać oblicze tej ziemi. Dekada Gierka zbliża się ku końcowi, ale górnicy jeszcze fedrują w spokoju ku chwale socjalistycznej ojczyzny.

Kandydaci do kapłaństwa ze Śląska uczą się w Krakowie, bo tu wybudowano ostatecznie siedzibę uczelni. (Do Katowic przeniósł ją dopiero w 1980 roku katowicki biskup Herbert Bednorz).

Na środku sali słynny reżyser Andrzej Wajda tłumaczy przyszłym księżom: Czuję, że powinienem robić jakieś jasne rzeczy. Dawniej tak nie myślałem. W pierwszym moim filmie "Pokolenie" i drugim "Kanał" byłem raczej reżyserem ciemnych barw, okrucieństwa historii, która przytłacza jednostkę.

Wajda ma już za sobą "Człowieka z marmuru", rozliczenie z propagandą sukcesu i moralnym kalectwem ustroju. To film proroczy o przodowniku pracy z Nowej Huty Mateuszu Birkucie, straconych złudzeniach i nadziei, która wybuchnie już niedługo w czasie sierpniowych strajków 1980 roku. Ale nadzieja dopiero dojrzewa. Teraz Wajda wyjaśnia słuchaczom, że chce zrobić film o kapłanie i dodaje: - Trudno wyobrazić sobie tylko opowiadanie z pominięciem całego życia duchowego tego człowieka. Kapłaństwo to nie tylko funkcja administracyjna, to jest życie, to jest codzienność: chodzi nam o myśli tego człowieka, o jego stosunek do tego wszystkiego, co się wydarza, do ludzi, którzy go otaczają. Chodzi o jakieś posłannictwo, które jest nad tym wszystkim.

Obszerną relację ze spotkania publikuje "Gość Niedzielny". Dyskusję podsumowuje biskup Herbert Bednorz: Światłość, o której pan mówi, znajduje się nie gdzie indziej jak w Ewangelii. Niech pan stamtąd spróbuje wydobyć jak najwięcej światła, bo jest ono potrzebne całej ludzkości. I to właśnie rewolucyjny pomysł katowickiego biskupa zainspirował Wajdę.

Księża-robotnicy

Bp Herbert Bednorz po jednej z wizyt w Watykanie i rozmowie z ojcem świętym Pawłem VI przyjeżdża do Katowic i oznajmia zdumionym księżom, że każdy kleryk przed święceniami, po trzecim roku studiów będzie musiał opuścić Kraków, wrócić do swojego miejsca zamieszkania i podjąć pracę. Ma przepracować rok, najlepiej fizycznie, w wybranym zakładzie.

- Pomysł arcybiskupa była to mocno zmodyfikowana idea księży-robotników, która narodziła się we Francji. Tam kapłani, którzy już mieli święcenia, pracowali też zawodowo, by reewangelizować środowiska robotnicze - wspomina obecny metropolita katowicki arcybiskup Wiktor Skworc, wtedy sekretarz Bednorza, świadek i uczestnik spotkań z Wajdą. Sam w ramach praktyk niecałe 12 miesięcy przepracował pod ziemią w kopalni Walenty-Wawel, w Rudzie Śląskiej. Zawsze na nocnej zmianie...
Bohaterami filmu Wajdy mieli być właśnie dwaj klerycy, którzy podejmują pracę w jednej z kopalń. Uduchowiony Piotr, w tej roli Olgierd Łukaszewicz, jakby ideał kapłana i Andrzej, czyli Jerzy Radziwiłowicz, który znalazł się w seminarium bardziej po to, by kontynuować rodzinną tradycję. Autorzy scenariusza, Janusz Kijowski i Edward Żebrowski, zatytułowali film "Powołanie", ale oficjalnie funkcjonował jeszcze jeden tytuł "Powroty" - neutralny i do przyjęcia przez cenzurę.

- Rozmawiałem z biskupem Bednorzem i wspominam jego przenikliwą inteligencję. W Krakowie wiele godzin spędziłem na rozmowach z klerykami, często trudnych, intymnych, ale tak bardzo ludzkich - przywołuje tamten czas Kijowski, dziś dyrektor Teatru im. Jaracza w Olsztynie. - Potem usiedliśmy z Edwardem w Warszawie i po dwóch miesiącach oddaliśmy Andrzejowi Wajdzie gotowy tekst.

Ewangelizacja postawą

Oś filmu to losy i wybory Andrzeja i Piotra. Pokazanie ich zetknięcia ze światem robotników, zwykłych ludzi. Księża przez rok praktyk, zgodnie z wolą Bednorza, mieli się nie ujawniać. Bohaterowie filmu, przyjaciele z seminarium też wchodzą do kopalni jako zwykli górnicy. Otoczenie nie ma pojęcia o ich misji. 

- Aktorzy, by przygotować się do ról, mieszkali z nami w seminarium, podlegając tym samym regułom, przestrzegając naszych zwyczajów i zasad. Modlili się z nami, spożywali posiłki. Pamiętam, że były kręcone jakieś próbne sceny ich przybycia do seminarium - mówi ks. Piotr Brząkalik, wieloletni proboszcz parafii w Katowicach-Szopienicach.

Dla Radziwiłowicza księża przygotowali nawet specjalny słowniczek śląskich zwrotów. Łukaszewicz nie musiał się ich uczyć. Urodził się w Chorzowie. Był gwiazdą śląskich filmów Kazimierza Kutza "Sól ziemi czarnej" i "Perła w koronie".

- Pamiętam, jak relacjonowałem klerykom rozmowę prowadzoną przez moich kolegów z Teatru Powszechnego, Wojtka Pszoniaka i Władysława Kowalskiego, którzy spierali się, dlaczego Karol Wojtyła został wybrany papieżem. Jeden mówił, że z powodu wielkiej inteligencji, a drugi, że z powodu wiary. Pojawił się dylemat, czy te dwa powody się wykluczają, czy uzupełniają. Pamiętam poruszenie wywołane postawieniem tej sprawy i dyskusje - wyjaśnia Łukaszewicz. - Bohaterowie filmu wybierali dwie służby człowiekowi: kapłańską i świecką, i w sumie uzupełniali się w tej misji. - Przypominam sobie, że Piotr poznaje dziewczynę, co też miało wpływ na jego decyzję, a Andrzej w trudnej sytuacji na dole staje po stronie robotników, ujawnia się jako kapłan i doznaje łaski wiary. Wraca do seminarium, choć zmieniony, poruszony ideą - precyzuje Kijowski.

Dla ks. Brząkalika przesłanie filmu było ważne i oczywiste. Wprawdzie nie miał praktyki robotniczej, ale przez dwa lata odbywał służbę wojskową w specjalnej jednostce dla przyszłych księży. Wszyscy mieli kategorię "A" i byli narażeni na wyjątkową indoktrynację, zniechęcani do powrotu do seminarium.

- Z mojej jednostki rzeczywiście kilku kolegów wybrało życie świeckie. Większość jednak została księżmi. To był taki okres próby. Taką próbą charakteru była też praca fizyczna w czasie praktyk - mówi ks. Brząkalik.

Jak tłumaczy abp Skworc, zadaniem kleryków w zakładach pracy była ewangelizacja postawą. - Chodziło też o poznanie środowiska, w którym mieliśmy po święceniach pracować - opowiada abp Skworc.

W czasie trwania stażu pracy, co miesiąc biskup Bednorz podczas dnia skupienia spotykał się z klerykami i pytał o problemy, jakie towarzyszą ich pracy, próbował wysondować, jakie w fabrykach, kopalniach panują nastroje, jaka jest religijność robotników i jej przełożenie na codzienność, postawy. Był ciekaw, co w duszy robotniczej gra. - Robotnicy dzięki tej praktyce zyskiwali przekonanie, że Kościół chce być blisko ich spraw, niejako na wyciągnięcie ręki. Doświadczenie było dla pracujących kleryków bezcenne, z pewnością przyniosło owoce, choćby poczucie bliskości i szacunek dla człowieka, ciężkiej pracy. A robotnicy zyskiwali również nowy obraz przyszłego duszpasterza- ocenia abp Skworc.
- Piotr i Andrzej w zmienionych rolach mieli się spotkać podczas męskiej pielgrzymki do Piekar, gdzie zwyczajem jest, że świeżo wyświęceni księża celebrują mszę. Ksiądz i robotnik obok siebie - wspomina ks. Brząkalik.

Dla Wajdy był to wymarzony temat na film, w którym można by pokazać pełnokrwiste postaci kapłanów. Tego jeszcze w polskim kinie nie było. Dopiero po latach ksiądz staje się jednym z bohaterów filmu "Śmierć jak kromka chleba" Kazimierza Kutza o wydarzeniach w kopalni "Wujek". W postać proboszcza wzorowaną na dziejach ks. Henryka Bolczyka wcielił się... Radziwiłowicz. Ale to był już inny czas. Gdyby jednak Wajda skończył "Powroty", to byłyby filmem proroczym. - Bo scena finałowa - wielki strajk - mogłaby uchodzić za proroctwo Wajdy - uśmiecha się Łukaszewicz. Żałuje filmu, bo jak mówi, trzeba żałować każdego niezrealizowanego projektu Wajdy. - Myśmy tego filmu nie zdążyli dokładnie przegadać. Andrzej załamał się, gdy zmuszono go, by przeniósł zdjęcia z Górnego Śląska pod Wałbrzych - przypomina aktor.

Próba charakteru

Wśród robotników klerycy bardzo się wyróżniali: nie klęli, nie pili, nie podkradali. - Wtedy na takie dorabianie sobie było nie tylko społeczne przyzwolenie, ale i władze przymykały trochę oko. Ludzie uważali, że w ten sposób mają sobie prawo dorobić do nędznej płacy - tłumaczy ks. Paweł Buchta, wieloletni proboszcz parafii Piotra i Pawła w Katowicach. Pracował w Jaworznicko-Mikołowskim Przedsiębiorstwie Spedycyjno-Tran-sportowym Przemysłu Węglowego, które aktualnie nie istnieje. Był konwojentem, ładowaczem. - Przerzuciłem w rękach wiele ton materiałów budowlanych i górniczych. Dziś myślę, że był to niezwykle korzystny etap w moim życiu - wspomina ks. Buchta.

Jego nowi koledzy na początku myśleli, że jest "wtyką" , donosicielem, bo np. nie uczestniczył w podziale dodatkowych zarobków. - Z czasem przekonali się, zrozumieli i zmieniali swoje nastawienie do mnie - twierdzi ks. Buchta. - W pewnym momencie stałem się powiernikiem ich trosk - mówi abp Skworc. Specjalnie wybrał kopalnię z dala od domu. Jego ojciec 40 lat pracował na kopalni, więc jako syn górnika miał ambicję wytrzymać, przynajmniej rok. U siebie byłby od razu rozpoznany, bo był przy ołtarzu, a chciał zachować anonimowość, być traktowany na równi z innymi. - Musiałem poznać, jak smakuje ten chleb - wyjaśnia. Pierwsze miesiące były trudne. Harówka w oddziale przygotowawczym, potem praca w oddziale wentylacyjnym. - Nauczyłem się murarki - wyjaśnia arcybiskup i dodaje: - Zakończenie praktyki pozwalało jeszcze raz stanąć przed wyborem drogi życia. Miało się już pracę, niezłe zarobki, można się było urządzić - ocenia. Z pracy na kopalni zostały mu znajomości, przyjaźnie. Górnicy z Rudy byli na jego święceniach, prymicjach.

Wajda stracił zapał

"Powroty" Wajdy od początku znalazły się pod opieką Służby Bezpieczeństwa. Wajda, zwłaszcza od momentu wyreżyserowania "Człowieka z marmuru", też znajdował się pod czujnym okiem esbeków.

Filip Gańczak, do niedawna dziennikarz "Newsweeka", a dziś pracownik Instytutu Pamięci Narodowej, napisał książkę pod tytułem "Filmowcy w matni bezpieki", w której wspomina m.in. o zainteresowaniu SB projektem Wajdy. Dla służb specjalnych fabuła filmu nie była tajemnicą. Funkcjonariusze wiedzieli, że reżyser spieszy się z realizacją, bo chce pokazać obraz Janowi Pawłowi II, który miał przyjechać z pierwszą pielgrzymką do ojczyzny.

- Produkcja filmu natrafiła na wiele przeszkód - tłumaczy Gańczak. - W ministerstwie kultury znaleźli się ludzie, którzy nie sprzyjali projektowi. Warto pamiętać, że ich poprzednicy "przepuścili" "Człowieka z marmuru" - dodaje.

Przypomina też wypadek w kopalni Dymitrow w Bytomiu, który stał się dla władz pretekstem do wstrzymania prac filmowych. - W końcu sam Wajda stracił zapał do tego przedsięwzięcia - ocenia Gańczak.

Plotka głosi, że z powstania filmu nie był też zadowolony prymas Stefan Wyszyński. - Takie do nas docierały pogłoski - przypomina jeden ze śląskich księży. - Prymas ostrożnie podchodził do różnych nowinek, a ówczesne praktyki robotnicze alumnów uchodziły w innych regionach za rozwiązanie wręcz rewolucyjne. Zresztą Kościół katowicki zawsze w sprawach społecznych wyprzedzał innych. Po latach Wajda w swojej autobiografii bardzo żałował, że "Powroty" nigdy nie zostały zrealizowane. "Mógł powstać film silny, wyrazisty, no i wyprzedzający tematem wszystko, co wydarzyło się później".

Praktyki przetrwały do 1987 roku. Zrezygnował z nich następca abp. Bednorza, ks. abp Damian Zimoń. Pojawiły się problemy z pracą i bezrobocie stało się jednym z największych problemów nie tylko Kościoła.


*Plebiscyt Młoda Para 2012 ZOBACZ ZDJĘCIA KANDYDATÓW i ZAGŁOSUJ
*Budowa dworca w Katowicach: Hala, perony ZDJĘCIA i WIDEO
*Marsz Autonomii przeszedł przez Rybnik. Zobacz ZDJĘCIA
*Wielka Debata o Śląsku: Semka kontra Smolorz ZDJĘCIA i WIDEO

Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!