Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka: Naszych chłopców wysłano na wojnę

Monika Krężel
Swietłana Aleksijewicz, „Cynkowi chłopcy”, Wydawni-ctwo Czarne, Wołowiec 2015, stron 308, cena ok. 40 zł
Swietłana Aleksijewicz, „Cynkowi chłopcy”, Wydawni-ctwo Czarne, Wołowiec 2015, stron 308, cena ok. 40 zł mat. prasowe
Jedna z najbardziej wstrząsających książek o interwencji radzieckiej w Afganistanie. Niektórzy z żołnierzy wrócili do kraju w cynkowych trumnach.

Radziecka interwencja w Afganistanie miała miejsce od 1979 do 1989 r. Życie straciło tam kilkaset tysięcy Afgańczyków, zaś kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy radzieckich poniosło śmierć lub zostało rannych. O tych, którzy wrócili cali i zdrowi, o tych, co zostali kalekami i o rodzinach zabitych chłopców wstrząsający reportaż napisała Swietłana Aleksijewicz, białoruska pisarka, laureatka Nagrody Nobla w dziedzinie literatury.

Do Afganistanu posłano ponad pół miliona żołnierzy radzieckich, głównie młodych chłopców. Niektórzy z ich skończyli zaledwie 18 lat. Byli wśród nich tacy, co sami chcieli tam jechać, wychowani na komunistycznych lekturach, w których czytali, że ojczyźnie trzeba służyć. Ale byli też i tacy, których wypchnięto tam na siłę.

Nazywano ich żołnierzami internacjonalistami. Po co tam pojechali? Władza trąbiła, że spełniają obowiązek wobec ojczyzny, jadą pomagać bratniemu narodowi budować szkoły, mosty czy drogi, leczyć ludzi, rozwozić mąkę. Taki obraz pokazywano w programach telewizyjnych, bo cenzura dbała, żeby w reportażach z wojny nie pokazywano śmierci żołnierzy.

A oni wracali stamtąd bez rąk, nóg, połowy twarzy, okaleczeni psychicznie tak, że nie mogli już normalnie żyć. Tam zobaczyli, że Afgańczycy z kiszłaków (wioski w Azji Środkowej) wcale nie chcą ich pomocy, że chcą żyć tak jak do tej pory. Odkryli, jak wyglądają wioski po ostrzałach z moździerza, gdzie dzieci z urwanymi rękami wyły tak, że żołnierze nigdy już nie zapomną tego krzyku.

Wracali też w cynkowych trumnach, które to trumny śnią się ich matkom do dziś. Bywało, że wkładano do nich tylko paradny mundur...

O obrazach z książki nie da się zapomnieć. Warto ją przeczytać, żeby choć przekonać się, jak funkcjonował system, który swoich żołnierzy miał za nic i - nawet kilkadziesiąt lat po zakończeniu drugiej wojny światowej - traktował jak mięso armatnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!