Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Książka "U stóp Montmartre", czyli jak francuski sprzedawca zostaje detektywem RECENZJA

Monika Krężel
Britta Röstlund, "U stóp Montmartre", Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018, stron 373
Britta Röstlund, "U stóp Montmartre", Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018, stron 373 FOT. mat. prasowe
"U stóp Montmartre" to nietypowa powieść. Czyta się ją trochę jak książkę sensacyjną, choć to przecież nie ten gatunek. Do tego poczujemy Paryż tętniący życiem. A najważniejsze jest chyba doświadczenie głównych bohaterów, którzy przekonują się, że nic nie jest takie, na jakie wygląda. I nawet najbliższe im osoby mogą skrywać tajemnice.

Bohaterów jest dwóch. Mancebo jest sprzedawcą w sklepie kolonialnym przy jednym z bulwarów Paryża. Pochodzi z Tunezji i od lat prowadzi swój sklep według sztywno ustanowionych reguł. Jego rozkład dnia w ogóle się nie zmienia. Rano jedzie po towar, potem pracuje w sklepie, w przerwie idzie do baru z kuzynem, a wieczorem siada do kolacji z całą rodziną. On, jego żona Fatima, syn Amir, kuzyn Tarik z żoną Adele zawsze jedzą w tym samym składzie i na tych samych miejscach. Gotuje Fatima narzekająca non-stop, że jest wszystkim zmęczona.

Spokojne życie Manceba zmienia się nagle o 180 stopni. Do drzwi jego sklepu puka kobieta z pytaniem, czy sprzedawca może zostać detektywem i śledzić jej męża - pisarza. Ona podejrzewa go o to, że ma kochankę. A dlaczego Mancebo? Bo przez cały dzień siedzi przed sklepem i obserwuje kamienicę, w której mieszka pisarz. Mancebo zgadza się, zwłaszcza, że ma na tym jeszcze zarabiać.

Druga bohaterka ma na imię Helena. Jest dziennikarką, freelancerką piszącą teksty na zamówienia różnych wydawnictw. Samotnie wychowuje sześcioletniego syna, a ostatnio ma niewiele zleceń. Pewnego dnia podszedł do niej w kawiarni nieznajomy mężczyzna i spytał, czy ona czeka na monsieur Belliviera. Helena, nie wiedząc czemu, odpowiedziała, że tak. Trafia do niemal pustego biurowca w biznesowej dzielnicy Paryża, w którym przez kilka tygodni będzie pracować. Zadanie jest banalne, bo Helena musi tylko przekierowywać zaszyfrowane mejle. Niepokojące jest jednak to, że każdego dnia, po skończeniu pracy, dziennikarka otrzymuje bukiety kwiatów.

Spokojne życie głównych bohaterów nagle przestaje takie być. Helena denerwuje się nowym miejscem pracy, codziennie pozbywa się kwiatów. Mancebo ukrywa przed rodziną swoje zlecenie, a i tak musi sporo się nagimnastykować, żeby kupić lornetkę czy notes do zapisywania kroków pisarza. Oboje zostają wciągnięci w życie innych ludzi, choć przecież wcale tego nie chcieli.

Bohaterowie nie znają się, ale na końcu książki ich misje nałożą się na siebie. Czytelnicy będą śledzić ich losy, niczym w dobrej książce sensacyjnej. Bo im dłużej wykonują zlecane rzeczy, tym pojawia się więcej niewiadomych. Sami wreszcie odkryją, że życie potrafi być niejednoznaczne, a najbliższe osoby z rodziny są kimś innym, niż się im wydaje. Mancebo odkrywa, że Fatima pali papierosy, choć sama bije go po palcach, gdy on sięga po papierosa. A Tarik wcale nie jest tylko szewcem, zajmuje się o wiele niebezpieczniejszymi sprawami.

Autorka książki, Britta Röstlund, jest Szwedką mieszkającą od 15 lat w Paryżu.

Książkę nieźle się czyta, fabuła rzeczywiście wciąga od pierwszych stron. Miłośnicy Francji też zyskają, bo w każdym rozdziale da się odkryć wielkomiejskie życie Paryża. Powieść jest też dobrze skonstruowana - na przemian obserwujemy życie Manceba i Heleny. Jeśli ktoś ma ochotę spojrzeć na Francję z innej perspektywy, polecam.

Tragiczny karambol na S1 w Jaworznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo