Księżna Yorku Sarah Ferguson odwiedziła uczniów z Ukrainy w Dąbrowie Górniczej. Przyznała, że Polacy mają wielkie serca

Księżna Yorku od lat angażuje się w pomoc osobom w potrzebie. Od 1992 roku współpracuje z dr Gabrielą Mercik, jest jej przyjaciółką. I to właśnie ona opowiedziała jej historię ukraińskich uczniów, którzy uciekali przed bombami z Charkowa. Księżna zapragnęła więc ich poznać, przyjechać do Dąbrowy Górniczej. W piątek dr Gabriela Mercik także towarzyszyła księżnej, z którą najpierw odwiedziła Rudy Raciborskie. Tam spotkała się przedszkolakami z Ukrainy.

O godzinie 12 wyczekiwany gość pojawił się w Dąbrowie Górniczej. Tutaj Sarah Ferguson została przywitana przez wiceprezydent miasta Bożenę Borowiec oraz - w języku polskim i angielskim - przez dwie wychowanki dąbrowskiego ośrodka, Wiktorię i Kingę. Księżna Yorku już na wstępie zaznaczyła, że napisała książkę dla starszej młodzieży i zapytała, czy nie można by jej wydać w języku Braille’a. Dyrektor SOSW dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej Violetta Trzcina przyznała, że współcześnie istnieją odpowiedni sprzęt, który tłumaczy tekst na język Braille’a, więc nie powinno być z tym problemu.

- Chciałabym podziękować wszystkim za pomoc, którą okazują obywatelom Ukrainy. Jestem pełna podziwu dla tych wszystkich matek, które dziś są tutaj ze swoimi dziećmi, ale mówią o tym, że chcą jak najszybciej wrócić do swoich domów, do swojej ojczyzny. Przyjechałam po to, by dowiedzieć się, jak mogę wszystkim pomóc, jakie są dziś potrzeby i oczekiwania – mówiła Sarah Ferguson, księżna Yorku.

- Bardzo się cieszę, że Polacy mają takie dobre serca, otwarte ręce, pomagają uchodźcom w tej trudnej sytuacji. Chciałabym jednocześnie podkreślić, że inne kraje także wspierają Polskę w jej działaniach, także starają się pomagać. Wcześniej w Rudach Raciborskich, podczas spotkania z przedszkolakami, widziałam, że nawet jeden mały uśmiech, który możemy wywołać na twarzy ma znaczenie. To się naprawdę liczy. Mogłam tam na miejscu zobaczyć, czego te dzieci potrzebują. A dziś przekaże każdemu dziecku lalki, które nazywają się “Little Red”, jako symbol pokoju – podkreśliła Sarah Ferguson, dodając, że zamierza ponownie przyjechać do Polski za dwa tygodnie.

- Łączymy nasze siły, by wspólnie pomóc Polakom, którzy goszczą obywateli Ukrainy, wspierają ich. Pierwszy transport trafił do Czeladzi, a stąd pojechała do Lwowa, Żydaczowa, na front. Jest wielka pomoc mego rodzinnego miasta Princes Risborough. Teraz panie w szkole, w klubie golfowym, pakują tam specjalne paczki, które wkrótce trafią ze specjalnymi pozdrowieniami do obywateli Ukrainy. Płynie także pomoc finansowa. Pomagamy i będziemy pomagać. Jesteśmy na specjalnej grupie w mediach społecznościowych, więc to co jest potrzebne, zaraz wysyłamy. Jeśli są tym mamom w Rudach potrzebne wanienki, jadą, pampersy, jadą w kolejnym transporcie. Teraz w Europie jest taki specjalny zielony korytarz i ta pomoc humanitarna bez przeszkód jedzie do Polski i na Ukrainę – podkreśliła dr Gabriela Mercik, która ostatnio zorganizowała wspólnie z księżną Yorku ogromny transport pomocy humanitarnej, która z Wielkiej Brytanii dotarła do wspomnianej Czeladzi. Było to pięć tirów. Stąd pomoc została dalej rozdysponowana.

Księżna Yorku przywitała się z każdym z uczniów z Charkowskiego Specjalnego Szkoleniowo-Wychowawczego Kompleksu im. Władimira Korolenki, którzy czekali na jej wizytę. Pytała, czym się zajmują, co jest ich pasją i na jaką pomoc teraz liczą. Co przydałoby się najbardziej. Okazało się, że uczniowie z Ukrainy chętnie otrzymaliby laptopy, więc kto wie, może wkrótce doczekają się takiego właśnie sprzętu.

Wychowankowie ukraińskiego ośrodka są też bardzo muzykalni, uczą się w Akademii Muzycznej, Konserwatorium Muzycznym, a także są członkami Narodowego Chóru przy Ministerstwie Edukacji Ukrainy. Nic więc dziwnego, że w czasie piątkowego spotkania zaprezentowali także swoje nieprzeciętne muzyczne i wokalne umiejętności, które nagrodzone zostały gromkimi brawami. O ukraińskim ośrodku oraz swoich wychowankach opowiadał księżnej Yorku dyrektor Alexander Biełousow. Wielokrotnie podkreślał też swoją wdzięczność władzom Dąbrowy Górniczej, dąbrowskiego ośrodka oraz wszystkim, którzy się zaopiekowali nim, kadrą nauczycielską oraz uczniami.

W dąbrowskim ośrodku w piątek zjawili się także burmistrz Czeladzi Zbigniew Szaleniec oraz zastępca burmistrza tego miasta Beata Zawiła. Podziękowali księżnej Yorku oraz dr Gabrieli Mercik za pomoc humanitarną, która w tym tygodniu dotarła do Czeladzi z Wielkiej Brytanii.

Historia ucieczki dzieci z Ukrainy do dąbrowskiego ośrodka to niemal gotowy scenariusz na film. Wszystko działo się dynamicznie, naglił czas, a po drodze pojawiło się wiele nieprzewidzianych wcześniej kłopotów. Na szczęście wszystkie przeszkody udało się pokonać, a dziś widać już na twarzach dzieci i młodzieży z Ukrainy, które przebywają w Dąbrowie Górniczej, uśmiechy. Są też niezmiernie wdzięczni wszystkim, którzy zaangażowali się w pomoc oraz wydostanie ich z wojennego piekła.