Choć Europejska Agencja Leków uznała szczepionkę koncernu AstraZeneca za bezpieczną, to od kilkunastu do kilkudziesięciu procent pacjentów umówionych na szczepienia przeciw COVID-19 w ostatniej chwili rezygnuje z przyjęcia preparatu. Powodem jest zamieszanie wokół specyfiku brytyjsko-szwedzkiej firmy. Wywołały go doniesienia o tym, że może powodować powstawanie zakrzepów krwi. W Austrii jedna z zaszczepionych osób zmarła w wyniku zakrzepicy, u drugiej zdiagnozowano zator płuc. W efekcie w połowie miesiąca kilkanaście europejskich państw, w tym Niemcy, Włochy, Austria i Francja, zawiesiły stosowanie specyfiku.
Osoby, które zapiszą się na szczepienia, a nie zgłoszą się na nie, albo nie zarejestrują się na nie w terminie, trafią na koniec kolejki. Potwierdził to na jednej z konferencji prasowych pełnomocnik rządu ds. szczepień, Michał Dworczyk. Choć nie do końca wiadomo jeszcze, co to w praktyce oznacza.
– Po zakończeniu pierwszego etapu szczepień, podejmiemy decyzje, jak będzie wyglądał dalszy proces szczepień. Mamy nadzieję, że w drugim kwartale tego roku nastąpi jego gwałtowne przyspieszenie. Jeszcze nie zapadły decyzje, jak ten proces ma wyglądać – czy kolejne grupy i podgrupy będą w określonym czasie włączane do szczepień, czy raczej rozpoczniemy szczepienia populacyjne dla wszystkich, gdzie jedynym wyznacznikiem będzie rok urodzenia – mówił Michał Dworczyk.
Widmo oddalającej się ponownej szansy na zaszczepienie u niektórych wzbudziło obawy. W końcu nie każdy, z różnych powodów, może zaszczepić się w terminie. "Zachorowałam i musiałam odwołać wizytę. W punkcie szczepień poinformowano mnie, że wyznaczą mi kolejny termin, ale nikt się do mnie w tej sprawie jeszcze nie odezwał. Zaczynam się obawiać, że wypadnę z kolejki" – obawia się jedna z naszych Internautek.
Generalnie, jak wyjaśnia nam Alina Kucharzewska, rzeczniczka prasowa Wojewody Śląskiego, dużo zależy od współpracy placówek z pacjentami. – Pracownik takiego punktu szczepień może umówić w nasze miejsce pacjenta, który miał zostać zaszczepiony dwa tygodnie później, a nas w jego miejsce – proponuje.
Sprawdziliśmy, jak wygląda to w praktyce. Tomasz Świerkot, rzecznik Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu, w którym realizowane są szczepienia, wyjaśnia, że w razie odwołania wizyty przez pacjenta, trafia on na listę pacjentów oczekujących. – Punkt szczepień wyznacza takiej osobie nowy termin w ramach funkcjonującego w nim harmonogramu. Nie było takiej sytuacji, aby pacjent wyrażający chęć zaszczepienia, nie miał możliwości przystąpienia do niego w późniejszym terminie – zapewnia.
Bądź na bieżąco i obserwuj
Zmiany w rządzie. Donald Tusk przedstawił nowych ministrów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?