Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Borys Szyc na tropie prawdy o agencie Krecie

Sylwia Plucińska, KAP
Marzena Bugała
Wczoraj zakończyły się zdjęcia do filmu fabularnego "Kret". Ekipa na czele z reżyserem Rafaelem Lewandowskim kręciła ten obraz nie tylko w Polsce (głównie w naszym regionie - w Bielsku-Białej, Katowicach czy na lotnisku w Pyrzowicach), ale również we Francji.

Główną rolę w obrazie gra Borys Szyc. Jego bohater - Paweł - mieszka wraz z żoną i małym synem w Bielsku-Białej. Razem z ojcem, Zygmuntem (Marian Dziędziel), byłym górnikiem i znanym działaczem Solidarności, zajmuje się sprowadzaniem z Francji do Polski używanych ubrań.

Pewnego dnia w lokalnej prasie pojawia się artykuł twierdzący, że Zygmunt był tajnym agentem SB o pseudonimie Kret. Ojciec Pawła najpierw stanowczo temu zaprzecza, później przyznaje, że został zmuszony podpisać lojalkę (gdyby tego nie zrobił, ciężko chora żona nie byłaby leczona), ale nigdy na nikogo nie doniósł.

W takiej atmosferze ojciec i syn wyruszają do Francji po kolejną partię towaru. Ojciec decyduje się na pozostanie za granicą, z czego jest niezadowolony Paweł uważa to za tchórzostwo. Sam wraca do Polski i idzie na rozprawę do sądu, na której ma zeznawać dawny oficer SB, Garbarek (Wojciech Pszoniak). To on prawdopodobnie zwerbował agenta o pseudonimie Kret.

Właśnie scenę w sądzie kręcono wczoraj po południu, już po godzinach pracy sędziów, w nowym budynku Sądu Okręgowego w Katowicach przy ul. Francuskiej. Wczoraj rano powstały też sceny w uzdrowisku w Goczałkowicach-Zdroju. Większość ujęć z Bielska i okolic nakręcono w zimie, w Goczałkowicach Paweł wraz z rodziną miał odwiedzać ojca przebywającego w sanatorium. Miała być piękna, zielona wiosna. Deszczowa pogoda przeszkodziła trochę filmowcom, ale i tak udało się nakręcić scenę z udziałem prawie 50 statystów, grających kuracjuszy.

- Ujęcia robimy na tarasie kawiarni, więc nikomu za kołnierz padać nie będzie - uspokajał Adam Łukaszek, kierownik produkcji filmu.
Zdjęcia miały się zacząć o dziesiątej, ale o dziewiątej z minutami cała ekipa techniczna już była na miejscu. Układała szyny dla kamery, ustawiała światła i sprzęt na końcu tarasu "Zdrojowej". Do kawiarni powoli schodzili się goście, grani przez statystów. Niektóre z pań mimo dojmującego chłodu, wystrojone w dancingowe kreacje. Częstowali się kawą i herbatą z filmowego stolika, rozmawiali, robili sobie pamiątkowe zdjęcia w grupkach. - Kto wie, czy się jeszcze kiedyś taka przygoda człowiekowi trafi. Trzeba korzystać z okazji - uważa pani Maria, kuracjuszka z Katowic, jedna z grupy statystów zatrudnionych do filmu. Zagrali siebie, czyli kuracjuszy uzdrowiska, do którego przyjeżdża na leczenie Zygmunt (Marian Dziędziel). - Dla mnie to nie jest pierwszy film. W latach 70. zagrałam u Kazimierza Kutza w "Paciorkach jednego różańca" - mówi niewysoka, drobna kobieta pochodząca z Bielska-Białej. - Studiowałam na Uniwersytecie Śląskim i dla zabawy oraz paru groszy postanowiłam postatys-tować. Nie powiem, przyjemne zajęcie, chociaż jak ujęcia powtarzane są po kilka razy, staje się to trochę nużące. Ale z drugiej strony człowiek ma okazję poznać znanych aktorów, posmakować tej atmosfery na planie. To ciekawe przeżycie - dodaje.

Wśród gromady filmowców i statystów kręcących się po tarasie w oczekiwaniu na pierwszy tego dnia klaps, uwagę zwraca mały chłopczyk o ciemnych oczach. Dziecko w ogóle się nie odzywało, ale widać było, że nie czuło się tu obco. - Cześć, nasz mały aktorze - odzywa się do niego blondynka z ekipy i całuje malucha w rączkę.

Jasz Pawlus jest najmłodszym członkiem zespołu. Gra synka Pawła. Ma trzy lata, mieszka w Bielsku-Białej, a do roli w "Krecie" wypatrzył go reżyser Rafael Lewandowski. - Zobaczył go w zupełnie innym gronie i niefilmowej sytuacji i tak mu się spodobał, że go zaangażowano - mówi Barbara Pawlus, mama chłopczyka. Jasz ma trzy lata. Nie jest specjalnie rozmownym facetem, ale jego rodzice zapewniają, że praca w filmie mu się podoba i wie, że to, w czym uczestniczy, to taka zabawa.
Grupa kuracjuszy poproszona została na taras. Reżyser i jego asystent tłumaczą, na czym ma polegać ich rola. - Państwo jesteście na dancingu, tańczycie i rozmawiacie. Ma być naturalnie i proszę nie wychodzić z kadru - tłumaczą filmowcy.

Premiera "Kreta" jest planowana na przełom 2010 i 2011 roku. - Najpierw chcemy, aby film pokazał się na jakimś znaczącym festiwalu - mówi Marcin Wierzchosławski, producent obrazu.

- Marzy nam się Berlin. To idealne miejsce dla filmu o takiej tematyce. Nasz plan jest taki, żeby ten film jak najszybciej zaistniał na rynku międzynarodowym. Gdynia jak wiadomo jest dopiero w maju, ponieważ został zmieniony termin tego festiwalu. Tak więc jedno drugiemu nie powinno przeszkadzać. Dystrybucja kinowa też byłaby uruchomiona najwcześniej na początku przyszłego roku - dodaje.

Reżyser filmu, Rafael Lewandowski, jest również współautorem scenariusza. Pochodzi z polsko-francuskiej rodziny. Skończył paryską Sorbonę. Zrealizował wiele filmów dokumentalnych. Fascynuje go najnowsza historia Polski, obecnie na stałe mieszka w Warszawie.

- Przez to, że Rafael jest twórcą o korzeniach polskich i francuskich, jego film jest innym spojrzeniem na nasze bolesne tematy polityczne - uważa Wierzchosławski. - Jego wizja problemu, który nakreśla w filmie, jest przez to ciekawa i może być dobrze odebrana i zrozumiana nie tylko w Polsce, ale i za granicą - dodaje producent "Kreta".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!