Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Magdalena Piekorz kocha gwiazdy

Redakcja
Michał Żebrowski z Magdaleną Piekorz w  "Senności"
Michał Żebrowski z Magdaleną Piekorz w "Senności" FOT. Agata Stoińska
O sile filmu czy teatralnego spektaklu decyduje obsada aktorska. O tym, jak odtwórców ról poszukuje Magdalena Piekorz pisze Henryka Wach-Malicka

Jana Frycza wymarzyła sobie Magdalena Piekorz od razu, jeszcze na etapie pisania przez Wojciecha Kuczoka scenariusza do "Pręg". Aktor miał w sobie wszystko to, co filmowy Ojciec mieć powinien - sympatyczną twarz, stanowczy głos, spojrzenie. Ale przede wszystkim pasował do emocjonalnego portretu człowieka, postawionego przed największym życiowym dylematem. Problem tkwił tylko w tym, że Frycz był aktorem znanym i uznanym, a ona fabularną debiutantką.

Miała na koncie świetnie oceniane i nagradzane dokumenty, ale on nie musiał ich przecież znać. Zadzwoniła, poprosiła o spotkanie, zgodził się chętnie na wstępną rozmowę. Idąc do kawiarni, w której się umówili, miała jednak tremę. Było tak, jak się spodziewała. Frycza bardzo scenariusz zainteresował, dokładnie wypytał jednak młodą reżyserkę o wizję i wymowę całości. Gdyby się rozminęli, pewnie powstałby, mimo wszystko, inny obraz.

Bo o sile oddziaływania filmu czy spektaklu, w ogromnej mierze decyduje obsada aktorska. W wielu krajach takiego wyboru dokonują nie artyści, lecz producenci, dokładnie przeliczający nazwisko gwiazdy na potencjalne wpływy z biletów. W Polsce też tak zaczyna się dziać (głownie w produkcjach finansowanych przez stacje telewizyjne), ale głos reżysera wciąż bardzo się liczy.

Magdalena Piekorz przyznaje, że nie wyobraża sobie, by ktoś mógł jej narzucić wszystkich odtwórców głównych ról jej filmów. Czasem słucha natomiast dobrych rad. Tak, jak przy obsadzeniu roli Wojtka we wspomnianych "Pręgach". Castingi we wszystkich chyba katowickich szkołach nie dały efektu. Rola zadziornego, ale wrażliwego chłopca pozostawała jedyną nieobsadzoną. Wtedy Eliza Adamczyk, pracująca na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego, widząc desperację reżyserki, powiedziała jej, że ma syna w wieku filmowego bohatera. To był strzał w środek tarczy.

Michał Żebrowski, obsadzony w roli dorosłego Wojciecha, wielką gwiazdą natomiast już był, "Pręgi" ugruntowały jego sławę. W drugim filmie Magdaleny Piekorz, w "Senności" powstała jednak rola pisana specjalnie dla niego. I na jego prośbę - totalnie negatywna. Aktor był wtedy zmęczony swoim aktorskim wizerunkiem "chmurnego, romantycznego bohatera, o szlachetnej duszy". Kuczok i Piekorz stworzyli więc postać męża Róży (bohater nie ma imienia), w którym nawet przy najlepszych chęciach trudno znaleźć choćby jedną pozytywną cechę.
Tego emocjonalnego szantażystę, niewiernego i w dodatku obłudnego, zagrał Michał Żebrowski koncertowo. Najwyraźniej zmiana emploi poszerzyła jego możliwości aktorskie o nieznane dotąd obszary. Inna rzecz, że partnerkę dobrała mu Magdalena Piekorz przednią - Małgorzatę Kożuchowską. Ta aktorka, powszechnie znana z ról w telewizyjnych serialach, (wypaczających jednak jej dokonania), ma na koncie wielkie sukcesy teatralne. Magdalena Piekorz z początku jednak nie widziała jej w roli Róży, kobiety znerwicowanej i drżącej jak osika przed każdym zagrożeniem. Aktorka sama poprosiła jednak o zdjęcia próbne, po których nie było już najmniejszej wątpliwości, że Róża będzie jej.

- To zdarzenie - mówi reżyserka - nauczyło mnie, że czasem warto odejść od własnych wyobrażeń o postaci. A w każdym razie nie może ono być regułą, bo przypadek to taki sam składnik sztuki, jak precyzyjne opracowanie każdej strony scenariusza.

Obsada przedstawienia scenicznego, a Magdalena Piekorz ma już ich w dorobku siedem, dobierana jest na innej zasadzie niż w filmie. Przede wszystkim teatry mają stały zespół i to z niego na ogół wybiera się aktorów. Zdaniem reżyserki wchodzenie w taką grupę przypomina wchodzenie w… nową rodzinę. Oni są już ze sobą zżyci, ona przychodzi z zewnątrz i pierwszym "rytuałem" jest wzajemne sondowanie, kto nad kim zdobędzie przewagę. Magdalena Piekorz mówi, że lubi pracować z aktorami scenicznymi starszego pokolenia. Mają znacznie więcej szacunku dla wspólnego wysiłku, nie lekceważą godzin prób i są ogromnie otwarci na nowe propozycje.

Czasem zdarza się jednak tak, że teatr angażuje gościnnie aktorów spoza swojego zespołu. Dla honoru domu lub z konieczności, jak miało to miejsce w Teatrze Rozrywki, przy realizacji musicalu "Olivier!". Do przedstawienia trzeba było zaangażować kilkadziesiąt dzieciaków, rzecz opowiada wszak o przeżyciach małego chłopca. Opanowanie takiej gromady to ciężki egzamin z cierpliwości, a i sprawnej organizacji przy okazji też.

Największym przeżyciem jest jednak praca z wybitnymi aktorami. Teraz z Anną Polony, która gra postać Klary Zachanassian w sztuce Friedricha Dürrenmatta pt. "Wizyta starszej pani", realizowanej przez Magdalenę Piekorz na Dużej Scenie Teatru Śląskiego. Pierwszemu spotkaniu towarzyszyła trema równa tej, gdy angażowała do "Pręg" Jana Frycza. Okazało się jednak, że całkiem niepotrzebnie. Obydwie patrzą na tę sztukę, i jej bohaterkę w bardzo podobny sposób. A to jest najważniejsze. Premiera spektaklu już 26 listopada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!