Po raz pierwszy w karierze gram z pozycji lidera z wiceliderem - mówił kapitan Piasta Gliwice, Radosław Murawski, przed wyjazdem do Warszawyna spotkanie z Legią.
Statystyki przemawiały za wicemistrzami Polski - Legia wygrała dotychczas wszystkie pięć spotkań z gliwiczanami na Łazienkowskiej, jednocześnie jednak miała w pamięci porażki poniesione na Śląsku, w tym 1:2 już w obecnym sezonie.
Radoslav Latal i jego ekipa świetnie odrobili lekcję i zaskoczyli Legię otwartą grą. W polskiej ekstraklasie to sytuacja dla warszawian rzadka, co powinno dziwić, ponieważ w takich sytuacjach Legia miewa problemy.
Tym razem zespół Stanisława Czerczesowa też zaczął z impetem, ale Piast szybko ostudził te zapędy przeprowadzając akcję, która powinna dać mu prowadzenie. W 24 minucie Mateusz Mak podał w pole karne do Kamila Vacka, a ten dośrodkował wprost na głowę Bartosza Szeligi. Dusan Kuciak wykazał się jednak refleksem i złapał piłkę na linii bramkowej.
- Stałem dokładnie w miejscu, gdzie spadała piłka. Zabrakło „nabiegu”, a co za tym idzie siły strzału - tłumaczył gliwiczanin przed kamerami Canal+.
Trener Legii tłumaczy się z remisu z Piastem
Chwilę później boisko musiał opuścić Martin Nespor, który został uderzony w starciu powietrznym, czego nie zauważył arbiter.
Gliwiczanie nie zmienili jednak taktyki i wciąż zmuszali Legię do angażowania większych sił w bronienie dostępu do własnej bramki. Liderzy ekstraklasy najwyraźniej liczyli na zmęczenie przeciwników kompromitującym występem w Neapolu i próbowali kąsać ich atakami z obu skrzydeł.
Z drugiej strony boiska najgroźniejsze sytuacje powstawały po indywidualnych błędach obrońców w poprzednich meczach Piast za swoją słabość w defensywie płacił wysoką cenę (m.in. pięć goli straconych w Zabrzu), więc w stolicy bronił się atakując. Jednak przy stałych fragmentach gry trudność sięgała zenitu i właśnie w zamieszaniu po rzucie rożnym Piast w końcu bramkę stracił, chociaż wcale nie musiał.
Prowadzenie dało Legii znacznie więcej swobody - już kilkadziesiąt sekund później mogło być 2:0 - ale Piast się nie poddał. Znów wypracował sobie sytuację do strzelenia gola, jednak Legia cudem się wybroniła, jedn ak jej oddech ulgi był przedwczesny: za chwilę na Łazienkowskiej był już remis!
W trzech ostatnich meczach Piast zdobył dwa punkty, podczas gdy Legia zgarnęła ich siedem. Przewaga liderów w tabeli wyraźnie więc stopniała, ale niedzielny mecz zapewnił gliwiczanom zimowanie w fotelach liderów ekstraklasy bez względu na wynik ostatniego spotkania z Lechem Poznań. Nie wystąpi w nim Kamil Vacek, który w Warszawie przekroczył limit żółtych kartek, natomiast o możliwości gry Nespora zadecydują lekarze.
Tak padły gole
1:0 Nemanja Nikolić (62)
Po rzucie rożnym Pirijović piętą zagrał do stojącego przed bramką Nikolicia, który trafił jednak w słupek. Próbujący wyjaśnić sytuację obrońca kopnął piłkę z powrotem wprost w Nikolicia i ten właściwie ją tylko odbił do siatki .
1:1 Gerard Badia (79-głową)
Moment naporu Piasta. Za pierwszym razem Brzyski wybił piłkę z linii bramkowej, ale w kolejnej akcji dośrodkowanie Mraza (10 asysta w tym sezonie!) idealnie trafiło na głowę niewysokiego przecież Badii
*Prezenty pod choinkę 2015 To najciekawsze propozycje
*Mikołaj lata nad Śląskiem! ZOBACZ WIDEO i ZDJĘCIA To nie jest fotomontaż
*Roraty 215: Pytania i odpowiedzi z Małego Gościa Niedzielnego
*Jak zdobyć becikowe i 1000 zł na dziecko? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Jesteś Ślązakiem, Zagłębiakiem, czy czystym gorolem? ROZWIĄŻ QUIZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?