Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarze lalek. Felieton Marka Szołtyska, historyka i znawcy Śląska

Marek Szołtysek
Lekarze lalek z „Kliniki lalek” w Rybniku. Unikalne zdjęcie z 1935 roku
Lekarze lalek z „Kliniki lalek” w Rybniku. Unikalne zdjęcie z 1935 roku archiwum Marka Szołtyska
Niektórzy twierdzą, że zabawkę w formie pluszowego misia wymyślono za oceanem, kiedy w 1906 roku Amerykanie zaczęli produkować misia Teddy. To nie jest prawda! Pluszowego misia pierwszy na świecie w 1880 roku zaczął produkować Richard Steiff w niemieckiej miejscowości Gringen, którą to zabawkę wymyśliła jego niepełnosprawna ciocia Margarete. Amerykanie zaś kupili prawa do tego pluszaka właśnie od owego Niemca.

Z tego płynie jeszcze jedna informacja, że pluszowy misiek jest stosunkowo młody, zaś pradawną zabawką jest szmaciana lalka. Przed laty na Śląsku nazywano ją kukiełką, szmacianką albo bachroczkiem. A dlaczego bachroczek? Po śląsku bachraty to znaczy gruby. Jednak szmacianki straciły na popularności w drugiej połowie XIX wieku.

Zaczęło się to, gdy w 1869 roku Amerykanin John Wesley wynalazł celuloid, który wyprodukował przy użyciu azotanu celulozy i kamfory. To pierwsze termoplastyczne tworzywo sztuczne znalazło szybko masowe zastosowanie przy produkcji błon fotograficznych oraz zabawek. Tak powstały lalki z celuloidową głową, rękami, nogami i nawet całym korpusem, które tym sposobem produkowano do połowy XX wieku. To celuloidowe tworzywo nazywano na Śląsku - kością, zaś celuloidowe lalki - lalkami z kości albo kościanymi lalkami. Używało się też określenia - lalki z hornu, a pochodziło ono z języka niemieckiego, w którym celuloid nazywa się - hornsubstanz. Najważniejszy jest jednak fakt, że zabawki z tej celuloidowej substancji były stosunkowo tanie i już około 1900 roku taką lalkę z kości miała prawie każda dziewczynka.

Także na Śląsku takie lalki produkowano, a przykładem z lat międzywojennych jest Górnośląska Fabryka Zabawek Fryderyka Fuchsa z Chorzowa. Z takimi celuloidowymi lalkami były jednak problemy. Były delikatne. Podczas zabawy pękały ich brzuszki i głowy oraz odpadały głowy, nogi i ręce. To z kolei wymagało fachowych napraw przez klejenie pęknięć albo wymianę zniszczonych części. Trzeba było również mocować nogi i ręce wewnątrz korpusu, gdzie sznurki wiązało się specjalnymi szydełkami. Tego nie potrafił zrobić każdy. Dlatego dawniej w miastach były warsztaty zajmujące się reperacją owych lalek.

Te miejsca napraw lalek nazywano potocznie - klinikami lalek. Kliniki te rzadko funkcjonowały jako osobne warsztaty, lecz były punktami usługowymi prowadzonymi dodatkowo przez fryzjerów, szewców, zegarmistrzów czy naprawiaczy parasoli. Niestety, dzisiaj mało kto wie, gdzie w śląskich miastach były dawniej takie kliniki lalek. Udało mi się jedynie potwierdzić istnienie jednej z nich przez odnalezienie starej fotografii. Było to m.in. w 1935 roku w Rybniku koło poczty przy ulicy Korfantego. Na unikalnym zdjęciu widać nawet szyld, gdzie po polsku i po niemiecku wypisano „Klinika lalek” i „Puppenklinik”. Tam, jako dodatkowe zajęcie, lalki naprawiali pracownicy zakładu fryzjerskiego, których dzieci nazywały lekarzami lalek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera