– Mówimy, że są to źródełka, a w rzeczywistości to powierzchniowe cieki wodne – wyjaśnia Jarosław Rutkiewicz, dyrektor bielskiej Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej. – Te „źródełka” nie są pod naszym stałym nadzorem, bo stały nadzór nie ma żadnego sensu. Powód jest prosty: woda w nich może bardzo szybko zmieniać swoje parametry, więc tylko od czasu do czasu badamy jej jakość, by przestrzec ludzi przed korzystaniem z tych „źródełek”.
W Beskidach takich bardziej i mniej dzikich ujęć jest mnós-two. Nabierają do nich wodę do butelek czy baniaków miejscowi oraz przyjezdni. Bywają dni, że przy niektórych tworzą się nawet kolejki. W samym powiecie bielskim można znaleźć kilkanaście „górskich źródełek”, a bielski sanepid co pewien czas bada wodę w sześciu najpopularniejszych m.in. pod Szyndzielnią, źródełku o nazwie Walczak w bielskiej dzielnicy Straconka, Szalinowe w Jaworzu czy źródle na Górce przy sanktuarium w Szczyrku.
W tym roku bakterie z grupy coli, głównie Escherichia coli, inspektorzy wykryli w potoku Szalinowe w podbielskim Jaworzu. To najpopularniejsze bakterie, będące jedynie takim papierkiem lakmusowym pokazującym, że dana woda w ogóle jest zanieczyszczona. Ich obecność to swoisty komunikat: uwaga, tu może być wiele innych chorobotwórczych drobnoustrojów – bakterii i wirusów.
– To, że w innych „źródełkach” nie ma akurat bakterii, nie znaczy, że jak zaczerpniemy z nich wody za godzinę, dzień czy tydzień, to bakterii nadal nie będzie. Szybko mogą ulec skażeniu – dodaje dyrektor Rutkiewicz. – Nie możemy zakazać ludziom picia wody z takich „źródełek”, bo w Polsce nie ma takich przepisów. Możemy jedynie informować, ostrzegać i odwoływać się do zdrowego rozsądku. Odpowiedzialności za taką wodę nie bierzemy – zaznacza.
Sanepid przestrzega nie tylko przed piciem wody z ujęć znajdujących się w niższych partiach Beskidów, ale także tych, które są wysoko w górach. Tam także woda może zostać zanieczyszczona - wystarczy, że przez potok przejdą sarny czy w pobliżu „źródełka” lisy zostawią odchody.
– Wysoko w górach zwierzęta także zanieczyszczają glebę i cieki wodne. Później to spływa w dół, a nam się wydaje, że pijemy krystalicznie czystą wodę, bo miejscowi piją ją od dziesięcioleci. Ona faktycznie może być pyszna w smaku, nawet orzeźwiająca, ale musimy się liczyć z tym, iż są w niej bakterie chorobotwórcze – przestrzega dyrektor bielskiego sanepidu.
Zwraca także uwagę, że nasi dziadkowie czy pradziadkowie byli bardziej uodpornieni na różnego rodzaju drobnoustroje chorobotwórcze. Z nami jest inaczej. Wizolowaliśmy się z przyrody, nasza odporność na bakterie jest zdecydowanie mniejsza. I może dziesięciu czy stu osobom woda z takiego „źródełka” nie zaszkodzi, ale 101 osobie tak.
– Szczególnie narażone na zatrucia są osoby mające zaburzoną odporność, a więc dzieci, osoby starsze i ludzie po przeszczepach różnych organów przyjmujący leki. A paradoksalnie często właśnie takie osoby chcemy napoić „zdrową” wodą ze „źródełka” – mówi dyrektor bielskiego sanepidu. I wyjaśnia, że gotowanie „źródlanej” wody wprawdzie zabija wprawdzie, ale nie likwiduje ewentualnego skażenia substancjami chemicznymi. Po prostu: czystą wodę znajdziemy w sklepie lub w kranie.
*Wybory Miss Mokrego Podkoszulka w Sosnowcu - ZOBACZ ZDJĘCIA PIĘKNYCH DZIEWCZYN
*Topless czy w bikini? Co wypada w czasie upałów? ZOBACZ ZDJĘCIA
*Śląski Air Show w Katowicach - Samoloty F-16 w akcji [ZOBACZ ZDJĘCIA]
*18 września otwarcie Galerii Katowickiej - ZOBACZ, JAKIE TAM BĘDĄ SKLEPY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?