Jeśli nikt nie przerwie działania zatroskanych służb, to pewnie i sąd będzie się wymądrzał w tej sprawie.
Trauma. W roku 1942 miałem 3 lata i zachorowałem. Lekarz wysłał mnie do Bad Ziegenhals (Głuchołazy). Gdy matka oddała mnie szwesterom (pielęgniarkom), drzwi między nami zatrzasnęły się na zawsze (matka była śmiertelnie chora i zmarła). Nie znałem j. niemieckiego i byłem kukułczym jajkiem w cudzym gnieździe. Szwestery nie poleciały na gestapo, by o tym zameldować (ojciec przez długi czas nie spał spokojnie). Bały się, dlatego straszyły mnie szupokym (policjantem), bym jak najprędzej mówił po niemiecku. Nie trwało długo, jak nauczyłem się piosenek niemieckich przedszkolaków. Przeżyłem i mam się dobrze.
Po śmierci matki ojciec uległ wypadkowi w kopalni. Z gipsem został posłany do domu, skąd mojego najstarszego brata (13 lat) posłał do gminy po kartki żywnościowe dla siebie. Kompetentny urzędnik wydał kartki na podstawie papierka wypisanego przez lekarza do szatniarza szpitalnego, by wydał ojcu ubranie. Gdyby było to teraz, to człowiek zmarłby z głodu, a kartki dostałby po pół roku, po zebraniu pliku dokumentów. Jest różnica między kompetentnym urzędnikiem a wytresowanym szympansem w urzędzie.
PS Zdjęcie druku to ciekawostka. Doktor Lamża jeszcze w roku 1941 używał druków Spółki Brackiej (data na druku nie dotyczy mojego pobytu w prewentorium). Doktor Lamża był wspaniałym człowiekiem. Pszowianie do tej pory leczą się "na Lamżowcu".
JJ
Andrzej Piontek, Wodzisław Śląski
Nasz adres: "Dziennik Zachodni" Media Centrum, ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec
[email protected]
*Marsz Autonomii 2012 ZDJĘCIA, WIDEO, OPINIE
*Wielki koncert Guns N'Roses w Rybniku ZOBACZ ZDJĘCIA, WIDEO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?