Czytając listy do redakcji, które publikowaliśmy w „Dzienniku Zachodnim” od lat 50. po najnowsze numery gazety, proponujemy naszym Czytelnikom podróż w czasie. Wśród narzekań na pustki w sklepach, nerwów na kierowców autobusów albo fachowców, którzy nie potrafili niczego naprawić, każdy ze starszych Czytelników zapewne przypomni sobie także swoją historię. Polecamy czytanie listów razem z dziećmi i wnukami. Dla wielu z nich mogą to być historie nie z tej ziemi. Jest też w tej sprawie paradoks. Jaki? Są wśród tych problemów i takie, które towarzyszą nam do dziś.
Nie raczyła buzi otworzyć
O tym, jakie było zaopatrzenie w sklepach PRL-u pokolenie 40+ wie doskonale.
„Bardzo chętnie piję maślankę. Niestety, nie można tej kupić od roku w Tarnowskich Górach, jak i w Nakle, gdzie mieszkam. W ciągu całego roku była zaledwie trzy razy w Nakle. Sprawę braku maślanki podniosłem na walnym zebraniu w styczniu 1980 r.” - napisał 16 października 1980 r. w liście P.B. z Nakła Śląskiego.
„Przeczytałam w DZ, że za mało jemy ryb. W informacji tej piszecie, że zaopatrzenie w ryby morskie poprawiło się. Niestety, w Bielsku tego nie widać. Byłam w hali rybnej na placu Smółki. Owszem są ryby drogie, jak filety z karmazynów. A gdzie podział się dorsz? Gdy czekający w kolejce zapytali sprzedawczynię - dlaczego nigdy nie ma dorszy, gruba panna nie raczyła buzi do nas otworzyć” - pisała z kolei pani Weronika z Bielska-Białej.
Okazuje się, że nawet po obradach Okrągłego Stołu w naszych sklepach zbyt dużo się nie poprawiło. Oto list z sierpnia 1989 roku:
„24 maja chciałem w sklepie przy ul. Kona na Koszutce kupić 60 dkg kiełbasy śląskiej, która wisiała na haku - około 15-20 sznurków - ale usłyszałem, że na „kartki nie ma nic”. Czy „Społem” nie powinna w pierwszej kolejności zabezpieczyć zaopatrzenie w mięso i wędliny na kartki? Później dać towar na sprzedaż wolną i to nie w tym samym sklepie i nie za tą samą ladą” - pisał Czytelnik z Katowic.
Musisz przewidzieć, że się zepsuje
Usługi i drobny handel w PRL-u też zawodziły. Gdy komuś już udało się ustrzelić w sklepie pralkę, telewizor, meble czy piecyk, trzeba było liczyć się z tym, że i na naprawę, i wymianę zepsutej rzeczy czekało się miesiącami, a nawet latami. „Czy można planować na rok albo na dwa lata remont pieca do ogrzewania mieszkania? Ubiegłej zimy zepsuł mi się piec, który ogrzewał kuchnię i pokój. Zwróciłem się do ADM nr 8 w Gliwicach o przestawienie go. Podanie zaginęło. W maju ponownie złożyłem podanie. Kierownik oświadczył, że w lecie nikt w piecu nie pali. Kierowniczka ADM nr 8 powiedziała mojej żonie, ze powinna być zadowolona z jednego pieca i urządzić się tak, aby palić w jednym pokoju. Poradziła również, żeby podania w sprawie pieców składać na rok naprzód” - skarżył się na łamach DZ Czytelnik z Gliwic w listopadzie 1965 r.
„W grudniu 1978 r. zakupiłam w sklepie nr 161 w Dąbrowie Górniczej komplet mebli „Bieszczady”. Po rozpakowaniu okazało się, że spód wersalki jest pęknięty, a krzesła są źle sklejone i rozłażą się. Następnego dnia złożyłam reklamację. Do tej pory jednak sprawa nie została załatwiona. Bardzo ciężko zdobywałam pieniądze na te meble, wiele sobie odmawiałam i zostałam perfidnie oszukana” - napisała dobitnie Czytelniczka w marcu 1981 r.
Dlaczego ten pociąg nie jedzie?
Sporą część problemów poruszanych przez lata przez Czytelników dotyczy codziennych dojazdów do pracy i szkoły. W 1976 roku pan Tadeusz skarżył się na ciągle spóźniający się pociąg relacji Dąbrowa Górnicza-Ząbkowice - Katowice.
„Brak słów Szanowny Panie Redaktorze, gdy człowiek wstanie w dobrym humorze i chciałby zrobić przez te osiem godzin dla dobra PRL, a jest traktowany jak nieczłowiek”.
Ale czytelnikom doskwierało też korzystanie z autobusów i tramwajów WPK Katowice.
„Ucieszyłam się, że może monopolista komunikacyjny pójdzie po rozum do głowy. Są na świecie większe metropolie, gdzie komunikacja tak nie szwankuje jak u nas. I nie mam tu na myśli metra, które może być niezawodne. Wszystko zależy od dyscypliny pracy i chęci do roboty. Tego chyba poprostu w WPK najbardziej brak” - pisała jedna z Czytelniczek.
Czy czegoś Wam to nie przypomina?
Swoje problemy mieli też Czytelnicy zmotoryzowani. W epoce zestawów głośnomówiących do telefonów komórkowych ciekawie problem ze słuchaniem w samochodzie magnetofnu kasetowego MK 125. „Do tego jednak celu należało kupić znajdujące się w spisie wyposażenia dodatkowego uniwersalne wyposażenie samochodowe, które obejmuje uchwyt do zamocowania magnetofonu, kabel z reduktorem napięcia i bezpiecznikiem do przyłączania akumulatora 12V. Niestety po wszelkich próbach we wszystkich placówkach ZURiT-u słyszę zawszę jedną i tę samą odpowiedź - nie ma tego” - żalił się pan Ernest z Suchej Góry. Czy udało się znaleźć poszukiwany towar, tego już nie wiemy.
Czy doręczono już życzenia?
Zwyczaj epistolograficznego składania życzeń świątecznych powoli uchodzi w przeszłość, problemy z przesyłkami wciąż są na porządku dziennym. „Chyba poczta chce zrobić adresatowi i mnie niespodziankę. Zamiast dostarczyć przesyłkę na Mikołaja 1975 r. dostarczą odpowiedź na Mikołaja 1976 roku” - pisał pan Adam z Tychów, który w listopadzie wysłał list w okolice Kołobrzegu, którego nie doręczono do początku marca.
*Hit internetu. Złap kurczaka i zajączka. Interaktywna zabawa na święta wielkanocne. [SPRÓBUJ]
*Wielkanoc: W których sklepach jest najtaniej? SPRAWDZILIŚMY Zobacz raport
*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
*1000 zł na dziecko: JAK DOSTAĆ BECIKOWE? ZOBACZ KROK PO KROKU
*Chcesz kupić auto w cenie 15-20 tys. zł? Sprawdź najlepsze oferty
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?