Mężczyzna został brutalnie zamordowany przez swoją partnerkę i jej wspólnika, jego ciało - jak nieoficjalnie ustaliliśmy - zostało pocięte na kawałki, rozpuszczone w chemikaliach, a szczątki ukryte pod autostradą.
- Śledczy zatrzymali 55-letnią kobietę i 30-latka z województwa podkarpackiego. Przedstawiono im zarzut zabójstwa. Grozi im dożywocie - poinformowała wczoraj policja, dodając, że w sprawę zamieszany jest też 54-latek z Katowic, podejrzany o próbę oszustwa i sfałszowanie podpisów.
Żeby zrozumieć, co się stało, trzeba się cofnąć lata wstecz - Stanisław W. mieszkał od urodzenia przy ul. Polnej. Utrzymywał się z rolnictwa, cieszył się dobrą opinią. Pod koniec lat 90. poznał pochodzącą z wioski k. Tarnowa Florentynę, z wykształcenia technika laboranta, która wtedy pracowała w barze na dworcu w Katowicach. W 2002 r. przeprowadziła się do W. Żyli zgodnie i na początku bielszczanin planował ożenić się z kobietą, później wycofał się z tego pomysłu.
Latem 2003 r. Stanisław W. zniknął. Przed świętami Bożego Narodzenia zaginięcie Stanisława W. zgłosiła na policję jego kuzynka, zaniepokojona, że od miesięcy nie daje znaku życia.
- Spokojny, skryty, nikomu nie wadził. Wszystkim się kłaniał. Nawet piwa nie wypił. Nie lubił wyjeżdżać. Tyle co zapuszczał się na jeden dzień do Cieszyna albo Katowic - mówiła Barbara Waluś, kuzynka W., na łamach DZ w listopadzie 2004 r. w artykule "Człowiek zapadł się pod ziemię".
- Po zaginięciu konkubina (nadal mieszkała przy ul. Polnej - red.) twierdziła, że mężczyzna wyjechał do pracy w Niemczech - poinformowała Elwira Jurasz, rzecznik bielskiej policji. Dodała, że policja nawiązała kontakt z Interpolem, ale wersja o wyjeździe na saksy nie potwierdziła się.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Rozwikłaniem zaginięcia Stanisława W. zajął się specjalny zespół złożony z policjantów z Bielska i Katowic, którzy współpracowali z prokuraturą. Czas upływał, policjanci wytypowali osoby mogące mieć związek ze sprawą, obserwowali podejrzanych, którzy mieszkali w różnych częściach Polski, gromadzili dowody, byli pewni, że mężczyzna został zamordowany, ale przełomu nie było. Aż do teraz. Sprawców zatrzymali w jednym czasie, by nie mogli się kontaktować i ustalać wersji wydarzeń. W zatrzymaniu 30-latka uczestniczyli antyterroryści, bo podejrzewali, że ma broń i materiały wybuchowe.
- 30-latek przyznał się do zabójstwa i opisał przebieg zbrodni, w której kluczową rolę odegrała konkubina zaginionego - podkreśla Elwira Jurasz.
To ona zaplanowała przebieg zabójstwa, w które zaangażowała 22-letniego wówczas mężczyznę. Jej wspólnik trzymał i przyduszał ofiarę, ona zadała mu kilka śmiertelnych ciosów nożem. Po zabójstwie przestępcy pocięli ciało piłą, po czym rozpuścili je w środkach chemicznych, a szczątki zakopali pod autostradą.
Śledczy ustalili, że powodem zbrodni była chęć wzbogacenia się Florentyny. Kobieta planowała sprzedać działki budowlane w Lipniku, należące do Stanisława W. Sfałszowała w tym celu dokumenty niezbędne do uregulowania kwestii prawnych nieruchomości.
W proceder zaangażowany był 54-latek z Katowic, który przed notariuszem podszył się pod zaginionego i posłużył się jego dowodem osobistym. Mistyfikacja wyszła na jaw i nie doszło do sfinalizowania umowy.
*Codziennie rano najświeższe informacje z woj. śląskiego prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?