Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszka w Bytomiu 92 lata. Była świadkiem, jak przyjechał tu Adolf Hitler

Magdalena Nowacka
Magdalena Nowacka
Adelajda Klonek ma 92 lata. Doskonałą pamięć. Bytom ukochała ponad wszystko. Tu, na cmentarzu Mater Dolorosa, są pochowani jej rodzice. Do dzisiaj cieszą ją nowinki, lubi, jak coś nowego w Bytomiu powstaje, żywo się tym interesuje (doskonale wie, co to jest CH Agora). Kiedy ktoś źle mówi o jej rodzinnym mieście, potrafi się nawet rozpłakać.

Przyjaciółka żony burmistrza

Urodziła się w 1924 roku. Pamięta czasy prosperity miasta. W jej wspomnieniach Bytom był najpierw niemiecki, potem polski. Ale w jej patriotyzmie lokalnym nie ma to tak naprawdę znaczenia. Ostatnio zainteresował ją artykuł w kwietniowym numerze „Naszej Historii” o burmistrzu Brüningu. Pojawia się w nim nazwisko tajemniczej znajomej rodziny, zaufanej Franciszce Kajetańczyk, o której jednak niewiele wiadomo. To jednak właśnie Franciszka Kajetańczyk zgłosiła śmierć Brüninga, a potem także jego żony. Pani Adelajda ją pamięta!

- Franciszkę Kajetańczyk dobrze kojarzę z dzieciństwa. Nie mieszkała z Brüningami, ale codziennie u nich była. Pamiętam ją z czasów, kiedy żyła tylko żona burmistrza, on sam już nie. Miała dwie córki i mieszkała z nimi przy ulicy Piekarskiej, tam była szkoła dla dziewcząt, prowadzona przez siostry zakonne. Moja rodzina mieszkała niedaleko, przy ulicy Kraszewskiego, wtedy nazywała się ta ulica Hakubastrasse. Moja babcia bardzo się z tą panią Franciszką przyjaźniła. Praktycznie codziennie spotykały się, kiedy ona szła, albo wracała od żony Brüninga, którą się opiekowała. Zawsze zatrzymały się, zamieniły kilka słów. Były w podobnym wieku, moja babcia urodziła się jeszcze w XIX wieku, dokładnie w 1878 roku - opowiada pani Adelajda.

Spacery do parku, zdjęcia miss i wizyta Hitlera

Ojciec pochodził z Karbia, pracował w kopalni do końca wojny. Rodzina mamy też mieszkała w Bytomiu, chociaż rdzennymi bytomianami nie byli - przybyli tu ze Strzelec Opolskich. Mała Adelajda chodziła do szkoły przy obecnej alei Legionów, nazwanej jego imieniem, tuż obok willi burmistrza. Był rok 1931, kiedy zaczęła naukę. Uczyła się tu aż do wybuchu wojny. W domu mówiło się po niemiecku.

- W naszym domu mieszkała inteligencja, zamożni ludzie. Jedna z służących urodziła nieślubne dziecko. Nie miała możliwości go wychować. Chłopca wzięła moja babcia. Był moim przyrodnim bratem - wspomina pani Adelajda. Życie przed wojną wspomina jako beztroskie. Każdej niedzieli całą rodziną szli do parku im. F. Kachla. Pamięta też częste wyjścia do kina. - W naszej kamienicy mieszkał Siemann, właściciel trzech kin, m.in. kina Gloria. Dzięki niemu mieliśmy darmowe bilety - wspomina. Jak wiele dziewczynek, zbierała fotosy aktorek, a także przedwojennych miss. Do dzisiaj zachowała ich zdjęcia. Wśród nich, zdjęcie z 1931 roku, a na nimi bytomianka Ruth Ingrid Richard! Została miss Europy. Była córką właściciela willi, w której obecnie znajduje się bytomski Urząd Stanu Cywilnego. - Ojciec posyłał mnie po papierosy, a w paczkach były właśnie takie zdjęcia, które ja pieczołowicie przechowywałam - opowiada pani Adelajda. Pamięta jak w 1932 do Bytomia przyjechał Adolf Hitler. - Chodziłyśmy z koleżanką wypatrując po ulicy Strzelców Bytomskich. On jechał od strony dworca, na stadion przy Olimpijskiej. Przejechał samochodem, bardzo szybko, ale udało nam się go zobaczyć - opowiada. Pierwszy września 1939 roku. Była już uczennicą szkoły handlowej przy ulicy Webera. - Miałam wtedy 15 lat. Kiedy przyszliśmy do szkoły, powiedziano nam, że jeden z nauczycieli jest już w wojsku. Zajęcia odwołano na trzy tygodnie - wspomina. W 1941 roku skończyła szkołę. Została stenotypistką w chorzowskiej firmie zajmującej się handlem żelazem. Tam pracowała do 1945 roku. Języka polskiego nauczyła się dopiero po II wojnie. Ze względu na chorobę babci, rodzina nie zdecydowała się na wyjazd w 1945 roku. Mimo strachu przed sowietami. - W naszym domu znaleźli kręgle. Mówili, że to granaty i chcieli spalić budynek. Uratowała go mama. Oddała żołnierzom zegarek ojca. Nie spalili domu - opowiada pani Adelajda.

Kawa w ogródku przy Cafe Hindenburg

Ukochane miejsca w Bytomiu? Ulica Dworcowa i plac Kościuszki z Cafe Hindenburg. Tam umawiała się ze znajomymi na dobrą kawę, latem wystawiano stolik i toczyło się życie towarzyskie. - To było takie piękne, bogate miasto. Nigdy nie chciałam z niego wyjechać. I boli mnie, że nie jest już takie, jak kiedyś . Ale i tak je kocham - mówi.

*WNIOSKI I DOKUMENTY na 500 zł na dziecko w ramach Programu Rodzina 500 PLUS
*Co za tragedia! Wybuch gazu zniszczył blok w Jaworznie. Czy to samobójstwo?
*Pomysły na Majówkę 2016: Ciekawe miejsca i wydarzenia ZOBACZ I SKORZYSTAJ
*Najlepsze prezenty na Komunię 2016: Dziecko będziei zachwycone
*Jesteś Ślązakiem, czy Zagłębiakiem? Rozwiąż quiz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!