Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mija 35 lat od dnia, gdy Polacy zdobyli zimą Mount Everest. Znaleźli tam... telefon do prostytutki?

MIW
Krzysztof Wielicki na wierzchołku Everestu
Krzysztof Wielicki na wierzchołku Everestu arc
„Gdzie jesteście, odbiór?” - dopytywał przez radio zdenerwowany Andrzej Zawada, kierownik polskiej zimowej wyprawy na najwyższą górę świata. „Na szczycie Everestu” - usłyszał w odpowiedzi. Był 17 lutego 1980 roku. Krzysztof Wielicki i Leszek Cichy otwierali właśnie erę lodowych wojowników. Jako pierwsi ludzie w historii weszli zimą na ośmiotysięcznik. I to od razu na Mount Everest (8848 m. n.p.m.)

Po II wojnie światowej Polacy zaczęli jeździć w Himalaje późno. Wydawało się wręcz, że zbyt późno, aby dokonać czegoś znaczącego. Wszystkie ośmiotysięczniki były już zdobyte. No chyba, żeby spróbować zaatakować je zimą. Tyle, że to uchodziło za niemożliwe. Tak twierdził chociażby Edmund Hillary, pierwszy zdobywca Everestu. Jego zdaniem wejście na ten szczyt zimą było niewykonalne.

Andrzej Zowada, istna „lokomotywa” polskiego himalaizmu w latach 70. i 80. XX wieku uważał jednak inaczej. W 1979 roku przekonał rząd Nepalu do wydania zgody na próbę zimowego wejścia na ten szczyt i pod koniec tegoż roku do Azji wyjechała polska ekspedycja. Już na starcie była nieco spóźniona, bo pozwolenie obowiązywało od 1 grudnia, a tymczasem alpiniści jeszcze w połowie miesiąca byli w Polsce. Rzutem na taśmę do składu (z listy rezerwowej) dołączył Krzysztof Wielicki, któremu Zawada zaproponował udział w wyprawie kiedy okazało się, że nie może w niej wziąć jeden alpinista z „listy podstawowej”.

Wyścig z czasem towarzyszył tej wyprawie zresztą do samego końca. Pozwolenie od rządu nepalskiego wygasało 15 lutego i w ostatnim momencie udało się je przedłużyć o dwa dni. Najwyższą górę świata należało zdobyć do 17 lutego, albo... zwijać bazę. Wielicki z Cichym zdążyli. 17Lutego ok. godziny 14.25 zameldowali, że są na wierzchołku Everestu. Gdy koledzy z położonych niżej obozów zorientowali się, co się stało w radiotelefonie rozległy się oklaski.

POSŁUCHAJCIE PAMIĘTNEJ ROZMOWY ZDOBYWCÓW STOJĄCYCH NA SZCZYCIE EVERESTU Z BAZĄ

Na szczycie Polacy zostawili różaniec podarowany przez matkę Stanisława Latałły, który w 1974 roku zginął podczas wyprawy na Lhotse. Oni także znaleźli „przesyłkę” od poprzedniego zdobywcy, którym był amerykański wspinacz Rey Genet (wszedł on na Everest latem 1979, ale zginął podczas zejścia) – była nią karteczka z adnotacją „For a good time call Pat Rucker 274-2602 Anchorage, Alaska, USA”. Jak można usłyszeć od uczestników tamtej ekspedycji był to namiar na ... pewną prostytutkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!