Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister Bańka kontra prezydent Dziuba ws. finansowania sportu w Tychach

Marcin Zasada
Ministrowi sportu Witoldowi Bańce nie podoba się tyski stadion na 15 tysięcy widzów. Widzom z Tychów i miejscowości ościennych bardzo się za to podoba, nie tylko zresztą podczas imprez sportowych. Prezydent Andrzej Dziuba podważa zarzuty ministra
Ministrowi sportu Witoldowi Bańce nie podoba się tyski stadion na 15 tysięcy widzów. Widzom z Tychów i miejscowości ościennych bardzo się za to podoba, nie tylko zresztą podczas imprez sportowych. Prezydent Andrzej Dziuba podważa zarzuty ministra arc/Arkadiusz Ławrywianiec
W Tychach oburzenie po słowach ministra sportu, który skrytykował finansowanie sportu zawodowego kosztem sportu młodzieżowego. Prezydent Tychów: Miasto nie zaniedbuje sportu młodzieżowego. Minister sportu zdecydowanie mija się z prawdą.

Poszło o te słowa ministra sportu, pochodzącego skądinąd z Tychów, Witolda Bańki: „W Tychach pompuje się ogromne środki w zawodowe kluby, a ogranicza finansowanie sportu młodzieżowego”. Szef resortu wygłosił opinię na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”. Na odpowiedź prezydenta miasta Andrzeja Dziuby nie trzeba było długo czekać. W przesłanym nam oświadczeniu pisze do ministra Bańki: „Po raz kolejny swoimi wypowiedziami na temat finansowania i działalności sportu w Tychach przekazuje pan opinii publicznej nieprawdziwy obraz naszego miasta”.

To kolejna odsłona lokalnej wojenki, w której Bańka atakuje sympatyzującego z PO Dziubę. Kilka miesięcy temu minister ostro krytykował budowę stadionu piłkarskiego w Tychach na 15 tys. widzów. Nazwał go „bizantyjskim” i „nieprzemyślanym”.
„Czas pokazał, że budowa stadionu była decyzją słuszną. (...) Dziś jesteśmy jednym z organizatorów piłkarskich mistrzostw Europy do lat 21, które w 2017 zostaną rozegrane w Polsce” - twierdzi prezydent Dziuba.

***

Tychy to rodzinne miasto ministra Witolda Bańki. Dlatego przy formułowaniu krytycznych opinii wobec samorządu powinien opierać się na faktach, a nie wymysłach - tak na krytykę finansowania sportu zawodowego i młodzieżowego w Tychach, którą wygłosił minister sportu, odpowiada prezydent miasta, Andrzej Dziuba. Ile tyski samorząd wydaje co roku na utrzymywanie zawodowego sportu?
Niewiele ponad 8 milionów złotych - tyle wynosi dotacja do spółki Tyski Sport, zarządzającej trzema sekcjami: piłką nożną, hokejem oraz koszykówką.

A ile w Tychach przeznacza się na sport młodzieżowy?
Ponad 2 miliony złotych...

Więc może minister sportu Witold Bańka ma rację, podając przykład pańskiego miasta jako takiego, w którym „pompuje się ogromne środki w sport zawodowy, a ogranicza finansowanie sportu młodzieżowego”?
Zacznijmy od tego, że pan minister jest z innego obozu politycznego niż ja i ma prawo do innych poglądów. Problem w tym, że w tym przypadku zupełnie mija się z prawdą. Co roku nakłady na sport młodzieżowy w Tychach są wyższe niż w roku ubiegłym - w tym mamy do czynienia z 10-procentowym wzrostem. Ponadto, na utrzymanie i doposażenie obiektów sportowych oraz organizację imprez sportowych z młodzieżą przeznaczyliśmy z budżetu miasta blisko 30 mln zł. O jakim ograniczaniu pieniędzy mówimy? Podejrzewam, że minister Bańka nawet nie znał tych liczb, jego opinia nie jest poparta żadnymi faktami.
Tychy to rodzinne miasto ministra. Może jego diagnoza wynika z przeciętnej postawy polskich olimpijczyków w Rio?
Tychy to rodzinne miasto ministra, więc tym bardziej powinien opierać się na faktach. Druga sprawa: co rządowi do tego, że samorząd decyduje, w jaki sposób dysponuje pieniędzmi na sport. To mieszkańcy mojego miasta mnie rozliczą, a nie minister sportu. A jeśli minister Bańka jest niezadowolony z wyników igrzysk w Rio - to dlatego, że samorządy dają za dużo na sport? A przy okazji: z tegorocznej olimpiady brązowy medal przywiozła nasza wychowanka - Karolina Naja. Taki sam wynik osiągnęła cztery lata temu w Londynie. Już szykujemy jej powitanie w Tychach.

Czy samorządy powinny utrzymywać, za miliony złotych, zawodowe drużyny piłkarskie?b
Nie byłoby futbolu na Śląsku, nie byłoby Górnika Zabrze, Ruchu Chorzów, nie byłoby też GKS-u Tychy, gdyby nie pomoc samorządów. Czy taka forma wspierania sportu zawodowego jest odpowiednia? Struktura sportowa w mieście powinna mieć kształt piramidy - na górze mamy topową drużynę, która mobilizuje i zachęca do trenowania rzeszę młodych chłopców. Nie da się budować tylko podstaw. Utrzymywanie klubów piłkarskich z publicznych pieniędzy nie jest idealnym modelem. Ale póki w Polsce nie ma systemu wspierania - na przykład ulgami podatkowymi - firm, które są gotowe sponsorować sport czy kulturę, będziemy zdani na takie półśrodki.

Na Śląsku miasta narzekają na wieczny deficyt finansowy, a mimo to wydają relatywnie duże pieniądze na piłkarzy klasy co najmniej przeciętnej.
W każdym mieście potrzeb zawsze jest kilka razy więcej niż dostępnych pieniędzy. Chodzi o to, by równoważyć różne oczekiwania - kultura i sport są elementem naszego codziennego życia. Czy można sobie wyobrazić miasto, w którym są piękne drogi i oczyszczalnie ścieków, a nie ma gdzie zobaczyć koncertu, spektaklu czy meczu piłkarskiego? Cały czas mówimy o futbolu, ale proszę wejść do dowolnej szkoły i zapytać dzieci, czy chcieliby być Robertem Korzeniowskim czy Robertem Lewandowskim? Piłka nożna to zdecydowanie najpopularniejsza i najbardziej powszechna dyscyplina, również dlatego ma swoją ważną funkcję społeczną. I - powtórzę to raz jeszcze - potrzebujemy w miastach profesjonalnych drużyn, żeby zachęcać do sportu najmłodszych. W Tychach futbol trenuje ponad tysiąc dzieciaków. Pieniądze, które przeznaczamy na ten cel, na pewno nie są wystarczające, ale tak samo niewystarczające fundusze trafiają do sportu wyczynowego.

Proszę powiedzieć to polskim medalistom olimpijskim, którzy formę, jak na przykład Anita Włodarczyk, przygotowywali w katastrofalnych warunkach. Tymczasem pierwszoligowi piłkarze GKS-u Tychy mają stadion z XXI wieku.
Bo jesteśmy w Europie i mamy XXI wiek. Nie można lekceważyć kilkunastu tysięcy ludzi, którzy chcą zobaczyć widowisko sportowe w cywilizowanej scenerii. Stadion w Tychach kosztował 130 mln zł. Zarzucano mi, że jest za duży i za drogi, ale takiego obiektu nie buduje się na pięć czy dziesięć, a na pięćdziesiąt lat. Gdy projektowano Tychy, po mieście jeździły cztery warszawy. Wejchertowie przewidzieli jednak czteropasmowe drogi. Bo przy okazji takich inwestycji trzeba wykazać się wyobraźnią.

Rozmawiał: Marcin Zasada

*Trąba powietrzna w Chorzowie ZOBACZ NOWE WIDEO I ZDJĘCIA
*Wakacje przedłużne. To prezent MEN dla uczniów
*Pielgrzymka kobiet do Piekar Ślaskich 2016 ZDJĘCIA + WIDEO
*Dzieci zasypiają w każdych warunkach NAJŚMIESZNIEJSZE FOTKI
*Sprawdzony i prosty przepis na leczo SPRÓBUJ I SIĘ PRZEKONAJ
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!