Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Sławecka „Balet, który niszczy. Traumatyczne historie ze szkół baletowych” RECENZJA: książka z niewykorzystanym potencjałem

Maria Olecha-Lisiecka
Monika Sławecka „Balet, który niszczy. Traumatyczne historie ze szkół baletowych”
Monika Sławecka „Balet, który niszczy. Traumatyczne historie ze szkół baletowych” Mat. wydawnictwa Pascal
„Balet, który niszczy. Traumatyczne historie ze szkół baletowych” (a właściwie „Balet który niszczy” - brak przecinka w tytule na okładce książki razi nie tylko purystów językowych!) Moniki Sławeckiej to seria wywiadów z uczniami, wychowawcami, rodzicami i wychowankami szkół baletowych m.in. z Warszawy, Poznania i Bytomia. W założeniu powinna być to wstrząsająca publikacja, która zwraca uwagę na przemoc, wyzwiska i nadużycia seksualne, do których dochodzi w szkołach baletowych. Jak wyjaśnia wydawca oraz sama autorka we wstępie i zakończeniu książki, jest to manifest wychowanków szkół baletowych, którzy przerywają milczenie opowiadając o tym, jak wyglądają kulisy nauki w tego typu szkołach w Polsce.

Sam pomysł na książkę, która porusza temat nadużyć w szkołach baletowych, ma poruszyć czytelnika i skłonić do refleksji, jest świetny. Tyle że wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Książka nie jest sfabularyzowaną historią, nie jest jedynie oparta na faktach. Dlatego rzetelne podejście do problemu jest tak ważne. Moim zdaniem autorka nie udźwignęła tematu.

Monika Sławecka, która jest dziennikarką, zdecydowała się na wywiady. To jeden z najtrudniejszych – obok reportażu i felietonu – gatunków dziennikarskich. Robienia wywiadów dziennikarze uczą się latami przeprowadzając setki rozmów i słuchając, co mówią rozmówcy. Tymczasem czytając rozmowy Sławeckiej miałam nieodparte wrażenie, że ona nie zawsze słuchała.

Większość rozmów, niestety, jest dość szablonowa. Jakby autorka miała zestaw pytań, które nieco inaczej formułowała. Efekt? Emocje w tej książce są niewielkie. A wbrew pozorom to od dziennikarza zależy, czy i jak emocje swoich rozmówców skanalizuje i pokaże w reportażu tudzież wywiadzie.

Najbardziej uderzyło mnie to, kiedy jeden z wychowanków porównuje naukę w szkole baletowej do obozu koncentracyjnego, a dziennikarka nie reaguje. Jakby tego nie słyszała. Nie komentuje nawet, że to bardzo mocne porównanie.

Kolejny przykład niewykorzystanego potencjału tematu, jaki podjęła Monika Sławecka: we wstępie autorka podkreśla, że nie zgadza się na to, aby dzieciom w szkołach baletowych działa się krzywda, aby temat był przemilczany. A w rozmowie z byłą nauczycielką jednej ze szkół baletowych, bardzo krótkiej, dla mnie za krótkiej, nie padają podstawowe, elementarne pytania: czy wiedziała, że w jej szkole poddawano uczniów terrorowi? Czy naprawdę nie widziała, co się dzieje? Dlaczego nie reagowała?

Ponadto w książce brakuje głosu drugiej strony. Z rozmów, które Monika Sławecka przeprowadziła, wynika, że najbardziej dramatyczna sytuacja jest w szkole baletowej w Warszawie. Czy dręczenie psychiczne, molestowanie i surowe wychowanie w tej szkole to przeszłość czy też nadal mroczna teraźniejszość? Czy zmieniła się w międzyczasie dyrekcja? Jak odnosi się do słów uczniów i rodziców? Tego czytelnik nie wie. Mam nadzieję, że brak drugiej strony to furtka, jaką autorka sobie zostawiła, aby kontynuować temat w kolejnej publikacji.

Nie przegapcie

Najciekawsze dla mnie są rozmowy Sławeckiej z rodzicami. Być może dlatego, że idą one o krok dalej, wnoszą nowe spojrzenie, są próbą analizy zjawiska, do którego dochodzi w szkołach baletowych. Ale to zaledwie dwa lub trzy wywiady w tej książce.

Mam wrażenie, że Monice Sławeckiej albo zabrakło materiału, albo książka została wydana w pośpiechu. Biorąc po uwagę brak przecinka w tytule książki, który bije po oczach, skłaniam się ku obu rozwiązaniom. Rozmowy są krótkie, by nie rzec lapidarne, mimo że jest ich sporo. Książka ma duży druk, interlinie, dużo ilustracji (głównie stockowych). Rozumiem, że zdjęcia w pewien sposób porządkują całość, jednak biorąc pod uwagę, że niektóre rozmowy to dosłownie kilka pytań, trudno nie odnieść wrażenia, że publikacja jest niekompletna.

Być może mogło być mniej wywiadów, ale gdyby były dłuższe, bardziej wnikliwe, a dziennikarka dociekliwa, całość byłaby ciekawsza. Przy liczbie rozmówców Sławeckiej, ta książka powinna być co najmniej dwa razy grubsza. A ma ok. 250 stron. Szkoda, że świetny dla każdego dziennikarza temat, nie został dobrze zrealizowany.

Monika Sławecka, „Balet, który niszczy", Pascal, 2019, 256 stron

Zobaczcie koniecznie

Zaskakująca wystawa STOP SMOG w Katowicach

Najciekawsze startupy na Europejskim Kongresie Gospodarczym w Katowicach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo