MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Muse posprzątał wszystko

Ola Szatan
Siedzę na trawie, Muchy mam przed sobą... Ale to już było? Na przekór wszelkim domysłom, nadmiar słońca mi nie zaszkodził, a wpisy się nie pomyliły..

Wróciłam z pięknego Krakowa, gdzie w miniony weekend odbył się Coke Live Music Festival i za jego sprawą miałam do czynienia z okolicznościami podobnymi do tych jak na niedawnym Off Festivalu. Zespół Muchy wyrasta na prawdziwych pogromców trawy, w tym sezonie muzycy zagrali już na kilku znaczących festiwalach na czele z gdyńskim Open'erem i za każdym razem - co słusznie zauważyła największa Mucha, czyli wokalista - ich koncerty odbywały się późnym popołudniem, z bezchmurnego nieba lał się żar, a przed sceną publiczność zaległa na trawie niczym padłe... muchy. Sama połknęłam bakcyla i już zastanawiam się co zrobimy gdy nadejdzie seria jesiennych koncertów w klubach...a trawa gdzie?
Muchy były tylko jedną z atrakcji "Kołka". A tegoroczna edycja imprezy, świętująca na dodatek swój jubileusz (kolejny festiwal skończył 5 lat) okazała się mistrzowsko wyreżyserowanym spektaklem w budowaniu emocji, które uwalniane były stopniowo z każdym kolejnym koncertem, a prawdziwa erupcja nastąpiła, gdy na główną scenę wyszła największa gwiazda imprezy...
Koncert supergrupy Muse był marzeniem wielu, także tych, którzy 3 lata temu mieli okazję widzieć zespół w Gdyni. Im apetyty wzrosły. Moje też! W Krakowie Muse pokazał się z najlepszej strony. Były przeboje ("Supermasisive black hole", "Starlight" czy "Uprising". "Resistance" i "Undisclosed desires" - czyli przegląd ostatniej płyty "), wzorowa była też oprawa wizualna koncertu - śwatła i lasery, któe nadawały smaku całości. Matthew Bellamy nie dość, że genialnie wyciąga "górki" (wokalne) to należy do tej grupy wokalistów, którzy w miejscu nie dadzą rady ustać. Na dodatek dyrygował fanami, starał się gadać po polsku (choć i tak mistrzem polszczyzny w tym sezonie jest Eddie z Pearl Jam) i na szczęście nie karmił nas co chwila oklepanym sformułowaniem jaką to genialną publicznością jesteśmy, w czym brylowali inni, na czele z wokalistą występującej dzień wcześniej formacji 30 Seconds to Mars.
Tegoroczny Coke Live Music Festival był imprezą godną europejskiej czołówki. Stale powiększająca się ilość słuchaczy (na koncercie Muse bawiło się 45 tysięcy ludzi), wciąż udoskonalana infrastruktura i fajnie dobrany zestaw artystów, których ilość nie wywołuje zadyszki, a jakość zadowala najwybredniejszego fana muzyki. Kibicuję temu festiwalowi i cieszę się, że stylistycznie kieruje się bardziej w stronę rockowego brzmienia.
Im bardziej sezon festiwalowy zbliża się do końca tym więcej obserwacji. Popularnością na koncertach cieszyły się wielkie piłki wyrzucane ze sceny w stronę publicznośc, co wykorzystał Muse w Krakowie, a wcześniej The Flaming Lips na Off Festivalu. Nie obyło się bez bratania się z fanami. Pospolite ruszenie na scenę wywołał zespół 30 Seconds to Mars, a pisk zaproszonych przez wokalistę
rozemocjonowanych wielbicielek rozbrzmiewał jeszcze dlugo po tym jak skończył się koncert. Z podobnym szaleństwem spotkałam się kilka miesięcy temu, gdy do Katowic przyjechał Tito & Tarantula. Muzycy również zaprosili fanów na scenę, gdy grali swój hit "After dark". Przestrzeń o wiele mniejsza, bo rzecz działa się w Kinoteatrze Rialto, a wrażenia bezcenne...
Coke Live Music Festival za nami, a na horyzoncie widać już imprezy, które z hukiem zakończą tegoroczne wakacje. Dwie z nich odbędą się w Katowicach (Metal Hammer Festival i Festival Tauron Nowa Muzyka) kolejną szykuje stolyca (Warsaw Orange Festival).
Już szykuję moją czarowną miotłę i przygotowuję się na ten tour the festivals...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!