To finał sprawy, która wyszła na jaw jeszcze 4 kwietnia tego roku, kiedy na dzikim wysypisku w polach koło Dębowca w gminie Poraj znaleziono ponad 70 beczek z truciznami.
Na teren powiatu myszkowskiego trafiło w sumie ponad sto ton różnych trucizn
Miesiąc później na terenie prywatnej posesji w Myszkowie odkryto magazyn toksycznych substancji. Wywieziono ich stamtąd ponad 30 ton.
Po kilkumiesięcznym gromadzeniu materiału dowodowego prokuratura i policja postanowiły skierować do sądu wniosek o aresztowanie 49-letniego myszkowianina, na którego posesji znajdował się magazyn odpadów. Wraz z nim do aresztu powędrował 33-letni właściciel firmy utylizacyjnej w województwie świętokrzyskim, mieszkaniec Staszowa. To właśnie za pośrednictwem jego firmy odpady były dostarczane do Myszkowa.
Policja ustaliła, że aresztowany myszkowianin wynajmował do rozładunku i segregacji trucizn bezrobotnych, a następnie zlecał im wywożenie części odpadów na dzikie wysypiska w Dębowcu, Lgocie Górnej i Koziegłówkach. Kilkadziesiąt ton trucizn zakopano na terenie posesji w Myszkowie.
Podejrzani usłyszeli już zarzuty o spowodowanie bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji materiałów łatwopalnych oraz rozprzestrzeniania się substancji zagrażających życiu i zdrowiu ludzi.
Obydwaj wbrew przepisom składowali odpady i substancje, które mogły zagrozić życiu, zdrowiu oraz spowodować zanieczyszczenie środowiska. Myszkowianin usłyszał dodatkowo zarzut narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia ludzi, których zatrudniał przy rozładunku i segregacji odpadów.
Koszty utylizacji odpadów przekroczyły już 500 tys. zł. Musiały je pokryć ze swych budżetów gminy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?