Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na naszych oczach kradnie się pamięć o tragedii

Kamil Durczok
arc.
Ból jest nasz. Pamięć - nasza. Tragedia też. Nikt prócz nas nie ma prawa demonstrować, protestować i wspominać. Tylko my wiemy, kto i dlaczego musiał tam zginąć. I tylko my mamy patent na prawdę i prawo, by o tym mówić.

Obserwując niedzielne obchody rocznicy tragedii smoleńskiej, trudno było oprzeć się wrażeniu, że ktoś próbuje nam skraść pamięć. Na naszych oczach dokonuje się wielkie zawłaszczenie 96 życiorysów, dorobków, osiągnięć i pamięci. Patrzymy i nie wierzymy, jak to możliwe. A to się dzieje.

Dramatyczna była ta niedziela w Polsce. Łatwiej było ślady wspólnego skupienia znaleźć tam, w Smoleńsku. I to mimo że polsko-polskie wojowanie zatrzymało wszystkich w tym dniu w kraju. O godz. 8.41 na tym przeklętym polu pod Siewiernyj w zadumie zatrzymały się na chwilę grupy Rosjan, kilkunastu polskich dziennikarzy i nieliczne prywatne osoby z Polski. Dziwny smoleński hymn rozległ się w przenikliwym zimnie i stał się sygnałem, że tam ludzie pamiętają. Nikt nie przerywał, nikt nie wykrzykiwał w niebo swych pretensji i żalów. Każdy tę chwilę żałoby przeżywał w skupieniu - ale wspólnie z osobami stojącymi obok.

Te same syreny w kraju zwiastowały starcie pod Pałacem. Tam ludzie w zadumie rozeszli się do domów, choć ich ból i żal są skromne wobec tego, co dotknęło ludzi w Polsce. Ale to oni trzymają w sobie dobrą pamięć o zmarłych. U nas ta sama pamięć jest powodem do wojny. Śpiewy pod Pałacem, zacięte twarze maszerujących, demonstracje, nawet sierp, młot i namiot - wszystkiego da się użyć, by uderzyć.

Nie tylko zresztą w Warszawie. Symbole i gesty, które do tej pory stosowano jedynie na Krakowskim Przedmieściu, zaczynają być już eksportowane. Oficjalnie pod pretekstem wystawy, ale wystarczyło zobaczyć zadowolone miny Ziobry, Kurskiego i Czarneckiego, by nabrać pewności, że w zamieszaniu, jakie udało im się wywołać w europarlamencie, najmniej chodziło o prezentację zdjęć.

Wielu z tych, co zginęli w tej okropnej katastrofie, przez całe życie starało się szukać tego, co wspólne, a nie rozdzielne. Jest jakimś ponurym paradoksem, że ich obecność na pokładzie tupolewa staje się takim samym uzasadnieniem polsko-polskiej wojny jak najbardziej zaczepne hasła głoszone przez innych pasażerów tego lotu. Symbole politycznej wojny i pokoju po śmierci wspólnie służą do dalszej bitwy.

Nie ma co czekać, aż nam ktoś odda tę pamięć. Jak sami nie zaczniemy głośniej mówić, że byli tam ludzie, dla których polityka była wspólnym szukaniem dobra, krzyk, wrzask i wściekłość spod Pałacu na lata będą godłem tej tragedii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!