Proszę tego nie mylić, bo z tego, co wiem, żaden śląski Bednorz nigdy nie będzie chciał być Bednarzem. Podobnie jak śląskie Smolorze i Uszoki, bez entuzjazmu, a nawet na granicy wytrzymałości nerwowej reagują na przekręcanie swych nazwisk na Smolarze i Uszaki. Tak to jest i nie należy się temu dziwić.
Tymczasem wróćmy do bednorskiego rzemiosła na Śląsku. Bo ja już nie pamiętam z dzieciństwa żadnych bednorzy w mojej okolicy, bo oni w połowie XX wieku powoli wymierali, a świat parł ku rzekomej plastikowej nowoczesności i nikt już nie chciał kupować ani wytwarzać naczyń drewnianych techniką klepkową, czyli beczek, kadzi, balii, fas, maselnic, dzieży i łopat do chleba, konewek, wiader, cebrzyków, wanienek, kufli… Wszyscy wówczas zafascynowali się pojemnikami ze szkła, blachy czy wspomnianego plastiku. I tak by może bednorskie rzemiosło wymarło całkowicie, gdyby nie współczesna moda na tradycyjną zdrową żywność i ogólnie na ekologię. Również dekoratorzy wnętrz chętnie wykorzystują motyw beczki.
Przykładowo ostatnio widziałem bar, gdzie stoliki były zrobiono z dużych beczek a zamiast krzeseł, wokół tych beczkowych stołów stały beczki małe. Z tych i podobnych powodów kupienie dzisiaj beczki staje się wprawdzie ciągle kosztownym przedsięwzięciem, ale na rynku przybywa ich producentów. Wystarczy tylko wstukać do wyszukiwarki internetowej „beczki drewniane”. Tam też można się dowiedzieć o zasadach produkcji beczek oraz o tego, jakie rodzaje drewna należy zastosować, by uzyskać odpowiedni efekt. Przykładowo więc beczka do kiszenia ogórków i kapusty - powinna być wykonana z drewna lipowego lub ewentualnie świerkowego. Wówczas bowiem kapusta nie ciemnieje jak od drewna dębowego. Natomiast właśnie beczki dębowe idealne są do leżakowania win i innych alkoholi, gdyż trunki nabierają w nich szlachetnego, garbnikowego smaku, a z czasem zyskują na aromacie.
Jednak beczkami proponuję zająć się dzisiaj nieprzypadkowo, gdyż jest zima, a dawniej na Śląsku właśnie z beczkowych klepek robiono narty. Tak! Kiedyś w każdym domu było po kilka beczek i jak się ojciec zgodził, to najstarszą czy cieknącą już beczkę rozbierano na części, czyli na klepki. A takie wielkie beczki do kiszenia kapusty były wysokie na około 120, a nawet 140 cm. Taka też długość klepek całkowicie wystarczyła, by zrobić sobie z nich narty, nazywane powszechnie na śląsku bednorkami. A dlaczego właśnie z klepek, a nie z desek? To proste - klepki były zaokrąglone, co idealnie nadawało się do zjeżdżania z okolicznych górek oraz beszongów, czyli nasypów kolejowych.
Nie przeocz
- Szczyrk na początku XXI wieku. Tak niedawno wyglądał popularny ośrodek turystyczny
- Wyjątkowe zdjęcia Gliwic mogą mieć nawet 200 lat... Tak wyglądało miasto. SZOK!
- Park handlowy po dawnym TESCO na Chorzowskiej w Bytomiu prawie gotowy. Zobacz zdjęcia
- Fabryka Izery w Jaworznie rusza? Informator przekazał nam zaskakujące wieści!
Musisz to wiedzieć
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?