Dla środowiska fotografów, nieważne, czy rzemieślników, fotoreporterów, czy artystów, był postacią wybitną. W podejściu i myśleniu o obrazie wyprzedził swoją epokę o jakieś 40 lat. Dzisiaj to widzimy, patrząc na jego prace z końca lat 50., czasów współpracy ze Zdzisławem Beksińskim i Bronisławem Schlabsem.
CZYTAJ TAKŻE:
Zmarł Jerzy Lewczyński, znany fotografik
- Był charyzmatycznym twórcą i niezwykłym człowiekiem - wspomina Jerzego Lewczyńskiego Katarzyna Łata-Wrona, prezes okręgu śląskiego Związku Polskich Artystów Fotografików. - Inspirował nas i zadawał pytania, od zawsze. Stawiał tezy. Dzielił się fotograficznymi przekonaniami. Był otwarty i twórczy przez całe swoje życie, wciąż poszukujący. Otwierał nam oczy. Z pasją tłumaczył, jakie znaczenie może mieć dla naszego życia fotografia. Uruchamiał wyobraźnię. Zawstydzał, opowiadając o kreatywności i aktywności całego świata - dodaje.
Katarzyna Łata-Wrona pamięta, że na spotkania w ZPAF-ie przynosił teczki pełne wyciętych z gazet informacji o wystawach i wszystkim, co działo się w fotografii, nie tylko w Polsce.
- Każdy obraz miał dla Jurka znaczenie. Nie przestawał ich gromadzić. Był przy tym niezwykle ciepły, komunikatywny, ciekawy świata i przekorny. Wspaniały człowiek, otwarty na nowych ludzi i nowe trendy w sztuce. Mieliśmy wielkie szczęście, że było nam dane spotkać na naszej fotograficznej drodze postać takiego formatu. Jeszcze przez długie dziesięciolecia będzie inspirował rzesze twórców - mówi Łata-Wrona.
Lewczyński razem z Beksińskim i Schlabsem założyli nieformalną grupę fotograficzną. Ich celem było komentowanie rzeczywistości w fotografiach składających się ze starannie komponowanych przedmiotów o symbolicznym znaczeniu. Ich działania dotąd nie miały odpowiednika w polskiej fotografii.
Krytyka ich działania przyniosła im tylko rozgłos, a tzw. antyfotografia na stałe weszła do historii tej dziedziny sztuki.
Sam Lewczyński swoją pracę w tamtym okresie określa jako "teatr fotografii". Z czasem zajął się zbieraniem fotografii nikomu już niepotrzebnej, często wyrzucanej na śmietniki czy niszczonej. Określając swoje działanie "archeologią fotografii" zapomnianym zdjęciom dawał drugie życie, wykorzystując je w swoich pracach. W obrazach, które kiedyś powstały, nie bez powodu postacie czy miejsca na nich uwiecznione były ważne dla autora. Lewczyński starał się poszukać śladów przeszłości, o której nie można zapominać.
Znaczenie swojego działania zawarł w kilku słowach: "Archeologią fotografii nazywam działania, których celem jest odkrywanie, badanie i komentowanie zdarzeń, faktów, sytuacji dziejących się dawniej w tzw. przeszłości fotograficznej. Dzięki fotografii, ciągłość wizualnego kontaktu z przeszłością stwarza możliwości poszerzania oddziaływania dawnych warstw kulturotwórczych na dzisiejsze".
W swoim gliwickim mieszkaniu w 10-piętrowym bloku zgromadził tysiące zdjęć, klisz, wycinków z czasopism i albumów. To, co wielu krytyków sztuki zniechęca do fotografii, a mianowicie możliwość wywoływania z negatywu w wielu egzemplarzach tego samego obrazu i określania każdego mianem oryginału, Lewczyński uważał za największą zaletę tego medium. Dla niego - jak sam wielokrotnie powtarzał - liczy się treść, a nie sam obraz. Estetyka wykonania miała drugorzędne znaczenie.
Często znajdując zdjęcia na strychach starych domów, badał losy ludzi, którzy byli uwiecznieni na tych fotografiach.
Lewczyński urodził się w Tomaszowie Lubelskim, ale od lat był związany z Gliwicami.
Odkrył trzy niezwykle cenne archiwalne zbiory: zdjęcia XIX-wiecznego fotografa i podróżnika z Gliwic Wilhelma von Blandowskiego, Józefa Eisenbacha - aptekarza z Sanoka fotografującego w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku oraz Feliksa Łukowskiego, dokumentującego zamojską wieś w czasie II wojny światowej.
Prace Jerzego Lewczyńskiego można znaleźć w zbiorach Muzeum Sztuki w Łodzi, Muzeum Narodowego we Wrocławiu, Muzeum Historii Fotografii w Krakowie, Muzeum Górnośląskiego w Bytomiu, Muzeum w Gliwicach, Muzeum Folkwang w Essen czy Musée de l'Elisée w Lozannie. Twórczości artysty została poświęcona m.in. monografia Wojciecha Nowickiego "Jerzy Lewczyński. Pamięć obrazu".
Prezentował swą twórczość m.in. na najważniejszych wystawach fotografii artystycznej "Fotografia subiektywna" (1968) i "Fotografowie poszukujący" (1971), "Stany graniczne fotografii" (1977). W latach 1988-1993 był wykładowcą Wyższego Studium Fotografii ZPAF w Warszawie. Napisał "Antologię fotografii polskiej 1839-1989". Zmarł w Gliwicach 2 lipca 2014 r.
*Kobieca strona Mundialu 2014 jest najciekawsza SPRAWDŹ
*Jakie będzie lato? Zobacz prognozę pogody na lipiec 2014 i zaplanuj urlop
*Jakie imię dla dziecka? Zobacz Księgę Imion Męskich i Żeńskich i wybierz
*Dawniej Dom Prasy, dzisiaj Biuro Obsługi Mieszkańców Katowic ZDJĘCIA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?