Jest to pytanie, które pod artykułami na temat tego zdarzenia zadawali sobie internauci i wydaje się, nie tylko mi, że jest ono co najmniej bezsensowne i nie na miejscu. Jak brzmi odpowiedź? Oczywiście, że tak! Niesienie pomocy to nasz obowiązek, nie tylko prawny, ale też moralny. Zanim o tym opowiem, warto przybliżyć jak wyglądał sam wypadek i co działo się później.
Akcja ratunkowa
Do samego wypadku doszło w środę, 14 listopada około godziny 17.30, czyli już po zmroku. Wszystko działo się na przejściu dla pieszych przez ul. Brynowską w Katowicach.
- Ze wstępnych ustaleń funkcjonariuszy wynika, że to piesza wtargnęła na drogę, nie zachowała ostrożności przy przejściu dla pieszych i wpadła wprost pod koła nadjeżdżającego samochodu - poinformowała mnie komisarz Aneta Orman z Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, a świadkowie potwierdzili taką wersję zdarzenia. Według nich kobieta miała na głowie kaptur i zupełnie nie zwróciła uwagi na to, że jeden z samochodów był już praktycznie na przejściu, kiedy ona na nie wchodziła.
- Poczułam zderzenie, więc od razu się zatrzymałam i wyszłam z samochodu - opowiadała kobieta, pod której samochód wpadła piesza. - Leżała pomiędzy moim autem i wysepką, bardzo filigranowa, niewielka osoba. Nagle nie wiadomo skąd pojawił się chłopak, który powiedział, że jest ratownikiem medycznym i zaczęliśmy wspólnie akcję ratunkową - tak w skrócie wyglądało całe zajście.
Poszkodowana cały czas oddychała, więc nie trzeba było jej reanimować. Ratownik przeciągnął ją z drogi na pas rozdzielający dwa kierunki jazdy i starał się ułożyć jej ciało w bezpiecznej pozycji. Kiedy kobieta próbowała wstać nie wiedziała jednak gdzie jest, ani co się wydarzyło, a z głowy oraz ucha ciekła jej krew.
- Staraliśmy się zatamować to krwawienie. Ratownik poprosił mnie o bluzę, którą podłożyliśmy pod szyję tej pani i czekaliśmy na pogotowie – opowiadała mi kierująca
Kiedy na miejscu zjawiły się służby chłopak przekazał im poszkodowaną i po prostu odszedł. Kierująca audi została na miejscu, żeby ustalić z policją fakty dotyczące całego zajścia.
- Mieliśmy ręce całe w jej krwi - mówiła kierująca. - Później z karetki wyszedł lekarz biały jak ściana i oznajmił: „Ta pani ma wirusa HIV”. Zdębieliśmy, bo to oznaczało, że mogliśmy się zarazić - a a miejscu nie było już ratownika, która udzielał jej pomocy i razem z kierującą był najbardziej narażony na kontakt z krwią chorej.
- Bluza, którą podłożyłam pod szyję tej pani, też była cała we krwi. Ratownicy od razu zabrali ją ze sobą w celu utylizacji - opowiadała mi dalej przez telefon uczestniczka wypadku.
Następnego dnia z samego rana rozpoczęła się walka z czasem. Żeby zminimalizować możliwość zakażenia chłopak musiał przyjąć leki w ciągu najwyżej 72 godzin od zdarzenia, a nikt nie wiedział, jak się nazywa, kim dokładnie jest i w jaki sposób można się z nim skontaktować.
Policja udostępniła w sieci informację o całym zdarzeniu, podchwyciły ją media, sam pisałem na ten temat, a kobieta, która kierowała audi bardzo mocno zaangażowała się w poszukiwania ratownika poprzez media społecznościowe.
Po godzinie 13. mężczyzna skontaktował się telefonicznie z policją, a ta wdrożyła procedury, dzięki którym ratownik w jak najkrótszym czasie mógł dostać się do tzw. „Szpitala Zakaźnego” w Chorzowie, aby poddać się koniecznej terapii. Teraz zarówno jego, jak i kobietę udzielającą poszkodowanej pierwszej pomocy czeka blisko miesiąc profilaktycznego leczenia oraz liczne badania.
Czytaj także:
Wypadek w Katowicach: ofiara miała HIV! Ratownik odnaleziony. Policja szuka pozostałych świadków zdarzenia
Czy warto było pomagać?
Czy warto było pomagać? Tak jak już pisałem wcześniej, jest to pytanie bzdurne i postawione co najmniej nie na miejscu. Potwierdzają to ratownicy, lekarze oraz policja.
- Oczywiście, że powinniśmy pomagać, a niesienie pomocy to nasz obowiązek - potwierdza to Wojciech Miciński, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach ds. ratownictwa medycznego. - Jeśli chodzi o ten konkretny przypadek, to do zarażenia wirusem HIV mogło dojść poprzez krew poszkodowanej. Mimo wszystko osoby udzielające pierwszej pomocy musiałyby mieć z nią bardzo duży kontakt. Tutaj to zagrożenie było minimalne, ważna jest jednak profilaktyka - opowiada lekarz.
Profilaktyka wydaje się być w całej tej sytuacji słowem kluczowym. Ludzkie życie nie ma ceny, nie bójmy się go ratować, oczywiście mając z tyłu głowy własne bezpieczeństwo. W tym celu powinniśmy stosować się do zasad udzielania pierwszej pomocy, które przynajmniej mojemu rocznikowi urodzonemu w połowie lat 90. były wpajane już od czasu szkoły podstawowej, później w gimnazjum, liceum, na studiach i podczas kursu prawa jazdy, jaki każdy kierowca musiał w przeszłości zaliczyć.
- Zdejmijcie ten złom z drogi, bo blokuje ruch! - krzyczał do udzielających poszkodowanej pierwszej pomocy jeden z kierowców na ul. Brynowskiej. Jak widać, niektórzy z nas, kierujących, z różnym skutkiem zaliczyli egzamin na prawo jazdy, a na pewno nie wynieśli z niego podstawowej wiedzy. Co gorsza, wielu z nas, już nie tylko kierowców, brakuje podstawowych ludzkich odruchów serca, takich jak empatia czy chęć niesienia pomocy, które są w takich przypadkach pierwszorzędne i dużo ważniejsze od samych przepisów, jakie i tak nakazują nam udzielenia pierwszej pomocy poszkodowanym.
Ratując czyjeś życie nie możemy jednak zapominać o własnym. Dlatego przed przystąpieniem do udzielania pomocy musimy sprawdzić, czy jest to bezpiecznie, należy też odpowiednio zabezpieczyć miejsce zdarzenia. Choć nie mamy w obowiązku wożenia ze sobą apteczki samochodowej, to koniecznie dla własnego bezpieczeństwa powinniśmy się w nią zaopatrzyć. Lateksowe rękawiczki czy maseczka do resuscytacji mogą nas zabezpieczyć w przypadku, gdy osoba poszkodowana tak jak w tej sytuacji jest nosicielką niebezpiecznego wirusa.
- Gdy widzimy, że poszkodowany nie oddycha, a z różnych powodów nie możemy wykonać u niego reanimacji metodą usta-usta, to wykonajmy chociaż same uciśnięcia klatki piersiowej. Już to może wystarczyć, aby ocalić ludzkie życie - informuje Wojciech Miciński z WPR.
Czy warto pomagać? Oczywiście, że tak! Niesienie pomocy to nasz obowiązek, nie tylko prawny, ale też moralny. Ważne, żeby ta bezinteresowna chęć pomocy wypływała nie tylko z obowiązujących przepisów prawa, ale była po prostu naturalnym ludzkim odruchem, bo to nie kwestia przepisów, ale serca.
Czytaj również:
Wypadek autobusu w Częstochowie: Ranni mogą być zarażeni HIV
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
Antyterroryści na lotnisku w Pyrzowicach
Otwarcie Galerii Libero w Katowicach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?