MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe życie ślepego kota

Katarzyna Pachelska
ARC
Książka skuteczna na chandrę jak prozac

Istnieją takie książki, które mogą wyciągnąć z najgorszej chandry. "Odyseję kota imieniem Homer" można spokojnie przepisywać zamiast (albo chociaż oprócz) prozacu.

To prawdziwa historia Gwen Cooper, niczym szczególnym nie wyróżniającej się trzydziestolatki z Miami, której życie znalazło się w martwym punkcie. Facet, z którym mieszkała, powiedział jej "adios", praca w organizacji pozarządowej nie przynosiła ani pieniędzy, ani widoków na przyszłość, w dodatku nie było ją stać na mieszkanie. Zaopiekowanie się w tej sytuacji trzecim kotem, w dodatku malutkim i całkowicie ślepym, było szaleństwem. Jednak kiedy Gwen pierwszy raz wzięła czarnego kotka na ręce, wiedziała, że nie może go porzucić.

I rzeczywiście, Homer okazał się kotem niezwykłym, który miał dar zjednywania sobie ludzi i wyzwalania w nich najlepszych cech. Chociaż ślepy, miał niezwykle wyczulone wszystkie inne zmysły, bawił się i polował jak inne koty. Uwielbiał ludzi i miał do nich bezgraniczne zaufanie. Przede wszystkim jednak darzył Gwen bezwarunkową miłością, wyczuwał jej stan psychiczny, i wtulał się w nią nie pozwalając na pogrążenie się w złych myślach, albo cieszył się z jej szczęścia szalejąc po domu jeszcze bardziej niż zwykle. Kot, który pozostał drobny nawet gdy dorósł, miał nawet na tyle odwagi, by przepędzić włamywacza!

Gwen, widząc jak okaleczone zwierzę cieszy się światem i życiem, postanowiła zawalczyć o siebie. Przeprowadziła się do rodziców, chociaż oznaczało to krok wstecz, i poświęciła kilka lat robieniu kariery. Udało jej się osiągnąć sukces w branży PR, i w końcu wynajęła piękne mieszkanie. Coś gnało ją jednak dalej, i postanowiła spróbować szczęścia w Nowym Jorku. Oczywiście do mieszkania na Manhattanie przeprowadziła się razem z trzema kotami (zresztą opis podróży samolotem Gwen i jej przyjaciół z kotami jest niesamowicie śmieszny). Mieszkała tam już rok, gdy przyszedł 11 września 2001 r. Gwen udało się wydostać z zagrożonej dzielnicy, jednak nie zdążyła wziąć ze sobą zwierząt. Była przerażona, bo nie wiedziała, czy jej mieszkanie ocalało, czy przypadkiem nie miało powybijanych okien, przez które ślepy kot mógłby wypaść.

W Nowym Jorku, mimo tragicznych wydarzeń, Gwen spotkała kogoś wyjątkowego, kto miał nie tylko wiele serca dla niej, ale też dla Homera i dwóch kotek, a ślepego zwierzaka czule nazywał "naszym Daredevilem".

Książka ku pokrzepieniu serc nie tylko kociarzy (chociaż im pewnie najbardziej się spodoba).

Gwen Cooper, "Odyseja kota imieniem Homer", Wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2010, str. 255, cena: 29,90 zł

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!