Nowa kopalnia w Mysłowicach: Mieszkańcy nie chcą kopalni. Ale firma i tak robi odwierty

Nowa kopalnia w Mysłowicach powstanie wbrew mieszkańcom?

W Mysłowicach trwa wielka mobilizacja. Szyki zwierają mieszkańcy południowych dzielnic. Nie chcą dopuścić do budowy nowej kopalni na swoim terenie. Po drugiej stronie barykady: sami zainteresowani, prywatna firma, która ma chrapkę na potężne złoża dobrej jakości węgla w tej części miasta. Jak mantrę powtarza: nowy zakład to nowe miejsca pracy. I wykonała już próbne odwierty. Choć proponuje najmniej inwazyjną metodę wydobycia, na spotkaniach z mieszkańcami ludzi nie przekonała.

CZYTAJ KONIECZNIE:
SERWIS GÓRNICZY DZIENNIKA ZACHODNIEGO

Przeciwni są głównie mieszkańcy trzech dzielnic - Kosztów, Brzezinki i Brzęczkowic.To właśnie pod nimi firma chciałaby fedrować. Kosztowianie już złożyli w magistracie 650 podpisów pod protestem przeciwko inwestycji, popartych uchwałą miejscowej rady dzielnicy. Kolejne 800 lada dzień złożą mieszkańcy Brzezinki. W akcję zbierania podpisów włączyli się też miejscy radni.

- Chcemy, aby jeszcze w czerwcu na sesji rady miasta stanął projekt uchwały wyrażający nasz sprzeciw - zapowiada radna Teresa Bialucha z Brzezinki.

Mieszkańcy najbardziej obawiają się szkód górniczych.

- Nasze budynki są niezabezpieczone przed eksploatacją górniczą, a mieszkańcy mają dokumenty m.in. z urzędu górniczego, które informują, że nie planuje się tu wydobycia węgla - tłumaczy Paweł Karol Gąsiorczyk z Rady Osiedla Kosztowy. -

Po drugie: nieruchomości stracą na wartości, jeśli kopalnia rozpocznie działalność - przypomina. - Jak zgodzimy się na wydobycie, będziemy niczym drugi Bytom - wtóruje mu radna Bialucha. - Ucierpią nie tylko dzielnice, pod którymi odbywać ma się eksploatacja górnicza, ale i całe miasto. Co z tego, że rocznie wpłynie do budżetu miasta ok. 1 mln złotych z tytułu eksploatacji, jak drugie tyle trzeba będzie wydać na odtwarzanie rozjeżdżonych przez tiry dróg i chodników - mówi Bialucha.
Jeszcze w marcu i w kwietniu do planów inwestora usiłowali przekonać mysłowiczan doświadczeni górnicy, odpowiedzialni za projekt: Aleksander Przybyła i Jacek Kałuża. Inwestor rozpoczął nawet odwierty, aby zbadać tutejsze pokłady. Okazało się, że to wysokiej jakości węgiel. Wcześniej sięgnąć po niego chciała fedrująca tu przez 171 lat kopalnia Mysłowice. Prywatna firma proponuje wydobycie systemem chodnikowym z tzw. wcinkami. Jak zapewniają jej przedstawiciele, to najmniej inwazyjna metoda eksploatacji węgla, jaką zakład może zafundować mieszkańcom. W zamian obiecuje zatrudnić przy wydobyciu blisko 500 mysłowiczan i kolejnych ok. 2 tys. w sektorze okołogórniczym.

Zwłaszcza ten ostatni argument zdaje się, że przekonał mieszkańców Janowa i Ćmoku, których dzielnicowi radni nie poparli uchwały przeciw budowie kopalni. Dwie osoby głosowały za eksploatacją górniczą, jedna była przeciw, pozostali wstrzymali się od głosu.

Tymczasem bezrobotnych jest w mieście 2758 osób. To ok. 10 procent czynnych zawodowo mysłowiczan. Najwięcej niezatrudnionych mieszka w Centrum (ponad 18 proc.) i Brzęczkowicach (ponad 13 proc.). Kolejne miejsca zajmują Stare Miasto, Janów i Ćmok oraz osiedla Chopina i Wielka Skotnica (ok. 11 procent). Inwestor, aby rozpocząć wydobycie pod dzielnicami, musi dostać koncesję z ministerstwa.

Wniosek złoży najwcześniej dopiero na przełomie 2014 i 2015 roku, jak tylko gotowy będzie raport oddziaływania inwestycji na środowisko. Mieszkańcy obawiają się, że to tylko formalność, bo jak przyznają miejscy urzędnicy, nawet negatywna opinia miasta nie musi być dla ministra wiążąca.

*\

*2500 górników na bruk w Kompanii Węglowej. To tragedia!*Basen Ruda w Rybniku najpiękniejszy w Polsce? ZOBACZ ZDJĘCIA*Elementarz: Bezpłatny podręcznik POBIERZ PDF**