Czy teraz jest szansa na powrót czarnego sportu, niegdyś ikony tego miasta? Nowy prezydent Świętochłowic, Dawid Kostempski, mówi, że tak. Obiecuje znaleźć inwestora, który reaktywuje jedną z nielicznych dziedzin, która sprawiła, że o Świętochłowicach było głośno w całym kraju. Kostempski podkreśla, że powrót żużla do miasta to jeden z jego najważniejszych priorytetów.
40 milionów złotych potrzeba na remont stadionu, umożliwiający organizację zawodów na wysokim poziomie
- To trudne przedsięwzięcie, ale można je zrealizować - uważa. Chce pozyskać inwestora zewnętrznego. - Przez ostatnie lata w mieście niewykorzystany był potencjał związany z partnerstwem publiczno-prywatnym. Korzyści będą obustronne, bo mieszkańcy będą mogli oglądać ulubioną dyscyplinę na wysokim poziomie, a inwestor, zabezpieczony umowami cywilno-prawnymi, będzie czerpał z tego jakieś profity - mówi Kostempski. Nie wierzy w to Paweł Waloszek, legenda świętochłowickiego żużla. Podkreśla, że aby reaktywować żużel, potrzebne są ogromne nakłady finansowe na remont obiektu i utrzymanie drużyny.
- Naszą dyscyplinę można było szybko zniszczyć. Odbudować ją teraz będzie bardzo trudno - mówi wicemistrz świata z 1970 roku. Śląsk Świętochłowice największe sukcesy odnosił w latach 60. i 70., gdy stadion znajdował się przy ul. Metalowców. Sport był wtedy finansowany przez zakłady pracy, a na mecze ligowe chodziło po pięć tysięcy kibiców.
A teraz Rybnik i Częstochowa to jedyne miasta w regionie, których mieszkańcy mogą pasjonować się popisami najlepszych zawodników. Żużla nie będzie np. na wyremontowanym Stadionie Śląskim.
Świętochłowicki Ośrodek Sportu i Rekreacji jest jedyną alternatywą dla kibiców speedwaya z kilkunastu miast. Co więcej - ten sport w mieście żyje, ale po cichu. Grupa pasjonatów wyremontowała warsztat.
Dysponuje też sprzętem na dość wysokim poziomie. Śląsk Świętochłowice zakontraktował w ubiegłym tygodniu czterech zawodników, którzy zostaną wypożyczeni do innych klubów. Jedynym mankamentem jest stadion, który wymaga kompletnego remontu. Od kilku lat nie słychać tu warkotu motocyklowych silników, ale... - Klub formalnie nadal istnieje. Na naszych motocyklach i kombinezonach od lat jest symbol świętochłowickiego klubu, promujący miasto. Jesteśmy gotowi do rzeczowych rozmów i konkretnej współpracy - deklaruje Michał Widera, działacz i były zawodnik. - Obawiamy się jedynie złotoustych obietnic.
- Gdy spaceruję obok tego stadionu, łezka w oku się kręci. Ale w powrót mojego ukochanego sportu nie wierzę - kwituje Waloszek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?