Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

O wrednej Aśce, czyli jak pokonać Ślązaczkę

Robert Siewiorek
Jeszcze kilka miesięcy temu była twarzą Prawa i Sprawiedliwości i szefową kampanii wyborczej Jarosława Kaczyńskiego.

Jeszcze niedawno ocieplała jego wizerunek i cywilizowała maniery polityczne swego środowiska. Wczoraj Joanna Kluzik-Rostkowska została z PiS wyrzucona. Dla jednych to znak, że tego towarzystwa nie uratuje żadna misja humanitarna, dla innych, że święta cierpliwość władz każdej partii ma granice.

Casus Kluzik-Rostkowskiej jest przypowieścią o Ślązaczce modelowej, co to z uśmiechem przeganiała chłoptasiów wierzących, że są twardzielami

To jak szef PiS rządzi zasobami ludzkimi swojej partii i czy strategia uciszania ostatnich nieprzetrąconych przyniesie mu sukces, czy zepchnie go na margines - jest w tej chwili dla mnie drugorzędne. Ważniejszy jest przypadek Kluzik-Rostkowskiej w stanie czystym. I nauka, jaka z niego płynie.

Albowiem casus Joanny Kluzik-Rostkowskiej jest klasyczną przypowieścią o twardej Ślązaczce. Rzec by można: o Ślązaczce modelowej. Wrednej Aśce z Katowic, co z promiennym uśmiechem i ścierą w dłoni przeganiała chłoptasiów, którzy - zanim się na nią nie nadziali - myśleli, że są twardzi.
Więc kiedy już chłopaki nie mogły już tego wstydu wytrzymać, zebrały się kupą i po cichu babę z partii wywaliły, dokładając jej do towarzystwa drugą (swego czasu zbuntowaną, ostatnio skruszoną) - Elżbietę Jakubiak.

Nikt wczoraj otwarcie nie ogłosił, że to Kaczyński osobiście i po męsku podjął tę decyzję. Nie usłyszeliśmy też, że namawiali go do tego Ziobro i Błaszczak. Zamiast tego ogłoszono, że o wyrzuceniu Kluzik zdecydował Komitet Polityczny. Czyli jakieś na wpół anonimowe zbiorowe ciało, a nie konkretni ludzie. Partyjna procedura zdecydowała.

Kiedy potrzebna jest procedura? Kiedy trzeba z kimś skończyć, a odwagi, by zrobić to z otwartą przyłbicą, brak. Z pozoru to dziwne, bo w Komitecie Politycznym PiS, poza prezesem, są podobno sami twardziele: Ziobro, Błaszczak, Kuchciński. Nawet demoniczny Brudziński tam jest!

Cóż jednak z tego, skoro żeby być twardzielem skutecznym, trzeba także przyglądać się innym i wysnuwać wnioski. A aroganccy dworzanie Jarosława Kaczyńskiego zmarnowali lekcję, która płynęłaby dla nich z obserwacji polityków ze Śląska. Pokornych, nieśmiałych i wycofanych z natury panów, którzy jak jeden mąż zaświadczają czynem prawdziwości słynnej teorii Kazimierza Kutza o przyrodzonej śląskiej dupowatości. Gdyby tę lekcję Kaczyński i spółka porządnie odrobili, wiedzieliby, na kogo się porywają. I nikt nie patrzyłby teraz na nich dziś jak na tchórzy, co to strzelają do kobiet zza winkla.

A ta lekcja jest prosta i oczywista, jeśli zważyć, że ani Tomczykiewicz, ani Zaborowski, ani tym bardziej Polaczek (nie mówiąc o całej reszcie posłów ze Śląska) - oględnie mówiąc, szczególną wojowniczością na Wiejskiej się nie wsławili.
Nie mogli się wsławić, bo od walki to u nas są kobiety. Takie męskie, prawdziwe. Z jajami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!