MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Obcy we mnie

Magdalena Leończuk
VIVARTO
Kameralny niemiecki film, który przełamuje tabu i burzy wyidealizowany wizerunek matki

nasza ocena: ***
Niemcy, 2008, dramat, reż. Emily Atef, wyst. Susanne Wolff, Johann von Bulow, Maren Kroymann, dyst. Vivarto

Pokutuje przekonanie, że miłość kobiety do dziecka rodzi się natychmiast po porodzie, a nawet wcześniej, gdy maluch jest jeszcze w brzuchu. I tak z reguły jest. Ale dla niektórych mam noworodek to ktoś obcy, kto na dodatek wymaga nieustannej opieki. Tato zarabia, więc często go nie ma w domu. Tymczasem po domu zamiast uśmiechniętej mamy z bobasem, snuje się jak zombie niewyspana, przemęczona, zestresowana kobieta, która coraz więcej czynności wykonuje automatycznie. Płaczące maleństwo budzi mordercze instynkty, a w najlepszym wypadku paraliżujący strach. W końcu kobieta dochodzi do punktu, w którym nazywa siebie złą matką, potworem. To wszystko wykańcza ją psychicznie i w skrajnych przypadkach kończy się samobójstwem.

To klasyczny opis rozwoju depresji poporodowej, która dotyka - jak podaje Fundacja Rodzić po Ludzku - 10-20 procent matek. Najgłośniej było o niej w czerwcu 2005 roku. Wtedy Tom Cruise - który jak każdy scjentolog wspiera kampanię przeciwko psychiatrii i przemysłowi farmakologicznemu - ostro złajał w telewizji Brooke Shields za stosowanie leków psychotropowych, gdy ta cierpiała na depresję poporodową. Rok temu aktor pod naciskiem opinii publicznej przeprosił Shields "za swoje aroganckie zachowanie". Faktem jest, że taka depresja, jak każda choroba powinna być leczona. Niestety, w Polsce nie powstały jeszcze ośrodki, w których możliwa jest hospitalizacja matki i dziecka. Może film Emily Atef będzie pierwszym krokiem na drodze, by to zmienić.
Bohaterami dramatu są Rebecca i Julian, którzy z radością oczekują narodzin pierwszego dziecka. Szykują dom, planują przyszłość. Gdy rodzi im się syn, Rebecca nie czuje z nim więzi, oddala się od męża. Jest coraz gorzej, choć się do tego nie przyznaje. Dopiero, gdy dostrzega, że zagraża chłopcu, decyduje się na terapię. Ze swoim problemem jest sama, bo bliscy, w tym Julian, odtrącili ją, przestali jej ufać.

- Nigdy nie chciałam zrobić filmu poświęconego depresji poporodowej. Chciałam stworzyć bardzo osobisty portret kobiety, która przechodzi bardzo ciężki kryzys. Chciałam także zobaczyć, kogo, poza nią samą, to wszystko dotyka - stwierdziła w jednym z wywiadów Emily Atef. Widzimy zatem dwa oblicza kobiety, przy nadziei i zdesperowanej. Kamera przez moment towarzyszy ciężarnej Rebecce, a potem utrwala jej dramat i powrót do zdrowia. Atef jest obserwatorką wnikliwą, choć zachowującą dystans. Nie komentuje wydarzeń na ekranie. Każe widzowi obserwować i analizować uczucia bohaterów, które aktorzy odgrywają bardzo przekonująco, choć oszczędnie.

"Obcy we mnie" to kameralny film, który przełamuje tabu i burzy wyidealizowany wizerunek matki. Ale to nie wszystko. To także budująca, ale nie ckliwa historia o kobiecie i mężczyźnie, którzy oddalają się od siebie, walczą z kryzysem i znów próbują się do siebie zbliżyć. Znakomicie, z dużą znajomością rzeczy ilustruje problem depresji poporodowej, wskazuje na przyczyny, pokazuje przebieg i informuje o skutkach. Żadnych rewolucji, misternie skonstruowanej historii. Jako film z misją "Obcy we mnie" jest bardzo dobry, spełnia swoje zadanie, uświadamia, ale jako fabularny - już "tylko" udany. Nie zmienia to jednak faktu, że naprawdę warto go obejrzeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!