Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrzydzeni śląskością

Jerzy Gorzelik
Pewnie powinienem się złościć. No bo jak tu zachować spokój, kiedy władza za nic ma wolę społeczeństwa. Nie pomogły tysiące podpisów pod petycją, uchwała Rady Miasta Chorzowa czy jednoznaczne wyniki wszelkich możliwych sondaży internetowych.

Zarząd województwa postanowił, że Stadion Śląski - symbol dawnej piłkarskiej potęgi regionu - nie będzie utrzymany w żółto-niebieskich barwach Górnego Śląska, a zarazem oficjalnych województwa, lecz w biało-czerwonych państwowych. Dodajmy - jako jedyny obok powstającego Stadionu Narodowego w Warszawie.

Zamiast gniewu, który wzbiera dziś w wielu Górnoślązakach, odczuwam jednak coś na kształt współczucia. Jak tu się bowiem zżymać na dorosłych mężczyzn, którzy drżą przed ujawnieniem swej decyzji, podjętej w zaciszu gabinetu. A kiedy po dwóch miesiącach wychodzi ona na jaw, tłumaczą się niczym uczniak, przyłapany na podglądaniu koleżanki. Że to wszystko korzystający z twórczej swobody projektant, że czerwień kojarzy się z królami, i że lepiej współbrzmi z zielenią murawy. Tylko dlaczego w przypadku stadionów w Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu kolor trawy komponuje się z innymi barwami? Wskazanymi projektantom przez inwestorów, uwzględniających wolę kibiców.

A może powinniśmy być dumni, bo oto władze samorządowe województwa śląskiego górują nad gospodarzami wymienionych aren Euro 2012 subtelnością smaku? Nie ulegają naciskom pozbawionej gustu tłuszczy, której kolorystyczne roszczenia godzą w poczucie piękna.

Wśród członków zarządu województwa szczególną wrażliwość na harmonijne zestawienia barw wykazał Piotr Spyra - ponoć inicjator podjęcia uchwały w przyspieszonym trybie. Jak mi wiadomo, nie należy on do entuzjastów futbolu. Spalony kojarzy mu się z solarium, a pojęcie derby z wyścigiem konnym. Być może wyrafinowaną kolorystykę chorzowskiego stadionu zamierza kontemplować podczas wojewódzkich dożynek.
Wobec budowy Stadionu Narodowego w Warszawie będzie trzeba wypełnić czymś lukę po meczach polskiej reprezentacji. Skoro trudno liczyć na wizyty drużyny Franciszka Smudy, a i Euro 2012 nas ominie, to może chociaż premier czy minister przyjedzie pogratulować plonów. I poklepie po plecach, pełen uznania dla tej manifestacji patriotycznych uczuć.

Bez względu na to, jaki był udział Piotra Spyry w decyzji zarządu, odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na barkach marszałka Bogusława Śmigielskiego. Który jeszcze w grudniu zapewniał, że rozstrzygnięcia w sprawie kolorystyki stadionu zapadną najwcześniej późną jesienią 2010 roku. Cóż natchnęło marszałka do pośpiechu i przyjęcia uchwały już 15 lipca, pozostanie pewnie tajemnicą. Zbieg okoliczności podsunął jednak intrygującą refleksję.

Oto równo 90 lat wcześniej z inicjatywy górnośląskich polityków Sejm RP uchwalił statut organiczny województwa śląskiego, gwarantujący naszemu regionowi autonomię. Współpracownicy Wojciecha Korfantego - z Konstantym Wolnym na czele - wiedzieli, że - by Górny Śląsk znalazł swe godne miejsce w Polsce - należy zabezpieczyć jego częściową niezależność. Dziś nasi reprezentanci, nieproszeni o to wcale przez Warszawę, z podkreślenia odrębności rezygnują nawet w sferze symbolicznej. Jakby przynależność Górnego Śląska do Rzeczpospolitej wciąż wymagała uniżonego potwierdzenia.
Jeden z byłych prezesów Związku Górnośląskiego mawiał, że Górny Śląsk do Polski nie należy - on ją stanowi. Można odnieść wrażenie, że mądrość ta ma zastosowanie wyłącznie, gdy chodzi o odprowadzanie danin. Kiedy natomiast pojawia się możliwość zaznaczenia obecności górnośląskiej tradycji w szerokim spektrum polskości, okazuje się, że w oczach decydentów tradycja ta nie bardzo tu pasuje. Zwłaszcza tym, którzy najgłośniej o polskości Śląska trąbią.

PS. Pan Witold Naturski (dawniej PiS, dziś PO) poczuł się dotknięty, gdyż ja - "populistyczny demagog", "separatysta", "politykier", reprezentant "pokrzywdzonych przez los" i "gorzej wykształconych", a w dodatku krojcok - ośmieliłem się nazwać go partyjnym przeciepem. Serce mi się kraje, a sumienie gryzie, więc rehabilituję się, udzielając przyjacielskiej rady.

Panie Witoldzie, niech sobie Pan do woli docieka "prawdziwych intencji" RAŚ i "przyjmuje zaproszenia" kolejnych partii. Ale, na miłość Boską, proszę nauczyć się korzystania z internetowej wyszukiwarki. Ta cenna umiejętność pozwoli Panu uniknąć wielu elementarnych błędów. Dowie się Pan, kiedy Kraj Basków otrzymał autonomię (nie, nie za wierność generałowi Franco, jak Pan twierdzi), przekona się, że Andrzej Roczniok nie jest członkiem RAŚ, a może nawet ustali, z jakiej to listy Jerzy Gorzelik startował w poprzednich wyborach samorządowych. I proszę pamiętać o rzymskiej maksymie - "rzeczą ludzką jest błądzić, rzeczą głupców jest trwać w błędzie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!