Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oficjalna liczba zakażeń koronawirusem w województwie śląskim to fikcja. Chorych jest więcej, testów jest robionych wciąż zbyt mało

Agata Pustułka
Agata Pustułka
Pixabay
Chociaż zlecenia wykonywania testów mogą wydawać nie tylko lekarze rodzinni, ale też lekarze nocnej i świątecznej opieki medycznej, to liczba testów w województwie śląskim dramatycznie spada. Z analizy danych ostatnich dni wynika, że 22 listopada wykonano w 4,5-milionowej aglomeracji zaledwie 4 tys. 678. Nic więc dziwnego, że chorych jest mniej. Na papierze... Nie wiadomo więc, na jakim etapie pandemii jesteśmy. Jedyna pewna (?) liczba to liczba zgonów.

Wydaje się, że władze za wszelką cenę chcą udowodnić, że pandemia w Polsce ulega wypłaszczeniu. W tym celu manipulują liczbą testów. Przede wszystkim zmniejszają ich liczbę. Można to prześledzić patrząc choćby na statystykę przedstawioną przez Wojewódzką Stację Sanitarno-Epidemiologiczną w Katowicach.

Jeśli 22 listopada przeprowadzono w regionie 4,6 tys. testów, to dzień wcześniej było ich 5,6 tys. Tylko 19 listopada było testów 13,3 tys., ale już 18 listopada testów było 8,6 tys., natomiast 17 listopada znów testów było 4,8 tys. Mniej testów to mniej chorych. Proste?

Oczywiście liczba testów jest w dużej mierze pochodną testów zlecanych przez lekarzy rodzinnych i tych wykonywanych w szpitalach. Jednak nie możemy od sanepidu otrzymać informacji, ile rzeczywiście testów zlecają lekarze rodzinni. Wiadomo, że wielu pacjentów, z lekkimi objawami, w ogóle się nie testuje, nie chcą iść do szpitala, bo oddziały covidowe uważają za umieralnie. Są też lekarze, którzy mówią pacjentom wprost: "po co panu/pani test, skoro są objawy. Najwyżej potem zrobi się test na przeciwciała".

- Absolutnie nie można wierzyć tym liczbom. Po pierwsze, zawsze w poniedziałek laboratoria wykazują mniej testów, co jest niezrozumiałe, bo przecież kolejki przed punktami wymazowymi stoją. Cały czas testujemy osoby z objawami potwierdzonymi, co jest kompletnie bez sensu, gdyż aby wirus się nie rozprzestrzeniał, powinniśmy testować osoby bezobjawowe - ocenia senator KO Beata Małecka-Libera z senackiej komisji zdrowia. - Jestem też ciekawa, kto poniesie odpowiedzialność za nadmierną umieralność z powodu wstrzymania zabiegów planowych.

Nie ma zatem wątpliwości, że absolutnie nie możemy wierzyć przedstawianym danym. Udowadnia to kolejny raz przykład Katowic, gdzie okazało się, że nagle liczba chorych gwałtownie wzrosła, ale nie dlatego, że pojawiły się nowe ogniska, ale że... doliczono testy, być może schowane w szufladzie przez pomyłkę przez jakiegoś pracownika.

Śląski Urząd Wojewódzki podaje, że liczba łóżek dostępnych dla pacjentów z COVID-19 (podawana ogółem) wynosi obecnie 3560 (szpitale I, II i III poziomu), ale zajętych jest 2149. Z prostego rachunku wynika więc, że wolnych jest 1411 łóżek. Często powstały one kosztem innych, niezwykle potrzebnych oddziałów i teraz pacjenci nie mają gdzie leczyć innych chorób.

Te liczby rodzą pytanie: po co zatem było budować szpital tymczasowy w MCK? Jedyny jego sens jest taki, że przeniesie się tam pacjentów i wznowi działalność oddziałów internistycznych, nefrologicznych, neurologicznych zajętych przez pacjentów chorych na covid.

Już wiadomo, że 2020 rok będzie obfitował w bardzo dużą liczbę zgonów.

- Od 36. do 46. tygodnia bieżącego roku (czyli od 31 sierpnia do 15 listopada) zmarły 112 154 osoby. W porównaniu do chociażby analogicznego okresu roku poprzedniego, ofiar jest aż o 28 707 więcej (w tygodniach od 36. do 46. 2019 roku zmarło 83 447 osób). Jeżeli od tej różnicy odejmiemy 8 322 zgony spowodowane przez COVID-19, otrzymujemy wynik wyższy o ponad 20 tys.
W ciągu 77 dni, w 2020 roku, zmarło o ponad 20 tys. więcej osób, których zgony były niezwiązane bezpośrednio z pandemią, niż w tym samym okresie roku 2019. Te ponad 20 tys. Polek i Polaków to miara upadku polskiej ochrony zdrowia. To osoby, które chorowały na ostre i przewlekłe schorzenia, które nie zniknęły wraz z nadejściem zarazy i które dotychczas mogliśmy skutecznie leczyć - takie dane zamieściła na swoim profilu w mediach społecznościowych dr Anna Adamus-Matuszyńska z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach.

O bałaganie i niewiarygodności danych mówią też przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy, w tym Andrzej Sośnierz z Porozumienia, który od dawna postulował zmianę systemu testowania.

- Nie wiadomo, co odzwierciedla nasz system testowania. Mamy też niestety zjawisko ukrywania zachorowań przez pacjentów, którzy nie chcą iść na kwarantannę. Ministerstwo (Zdrowia - red.) w ogóle nie wie, ile jest zakażeń. Jedyna obiektywna informacja, to informacja o liczbie zgonów - wyjaśnia poseł Porozumienia Andrzej Sośnierz i dodaje: - Na dziś moim zdaniem zaraziło się 2 miliony ludzi, z czego wiemy o niemal 900 tysiącach.

Sośnierz poddaje w wątpliwość budowanie szpitali tymczasowych, a pozbawianie chorych na inne choroby niż COVID-19 dostępu do leczenia.

- Jeżeli w tych szpitalach mają leżeć lekko chorzy, to po co tam tomografy i inne drogie sprzęty. Chyba, że nie chodziło o leczenie, ale żeby ktoś był zadowolony - kończy.

Bądź na bieżąco i obserwuj

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera