Okradali pasażerów pociągów. Upijali ich, dosypywali im środki nasenne do napojów. W grupie przestępczej działali mieszkańcy woj. śląskiego

Działała przez kilkanaście miesięcy i w tym czasie dokonała kilkudziesięciu skoków na podróżujących pociągami. To ustalenia śledczych dotyczące zorganizowanej grupy przestępczej, której członkowie okradali pasażerów PKP Intercity. Do Sądu Okręgowego w Rzeszowie trafił akt oskarżenia w tej sprawie, skierowany do niego przez Podkarpacki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.

Zarzuty w sumie przedstawiono 24 osobom. To nie tylko członkowie grupy, ale też osoby, które umożliwiały jej działalność. Zdaniem śledczych szeregu przestępstw dopuścili się też mieszkańcy woj. śląskiego. Mieli oni przynależeć do grupy. Członkostwo w niej zarzuca się 9 osobom, w tym Robertowi B., który miał stać na jej czele.

- Pozostali oskarżeni o udział w zorganizowanej grupie przestępczej to: 27-letni Michał K., 58-letni Janusz P., 64-letni Janusz P., 48-letni Tomasz W., 52-letni Ryszard Ch., 54-letni Robert K., 59-letni Benedykt L. i 49-letni Janusz M. - podaje informacje przekazane przez prokuratora Rafała Teluka, szefa Podkarpackiego wydziału Prokuratury Krajowej, Polska Agencja Prasowa.

Schemat działania członków zorganizowanej grupy przestępczej zwykle przebiegał w ten sam sposób.

- Podejrzani najpierw typowali podróżnego, a potem kradli mu pieniądze znajdujące się najczęściej w garderobie lub bagażu albo spożywali z podróżnym alkohol, celem doprowadzenia go do stanu upojenia alkoholowego, aby następnie go okraść. Kolejną metodą sprawców było dodawanie do alkoholu lub napojów bezalkoholowych środków mających na celu szybkie spowodowanie stanu nieprzytomności - mówi prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.

Jak wynika z ustaleń śledczych, łącznie przestępcy dokonali 53 kradzieży. Doszło do nich w okresie od 8 lutego 2020 do 26 października 2021 roku. Łupem złodziei zazwyczaj padały pieniądze. Okradani byli zazwyczaj cudzoziemcy, gdyż - jak tłumaczą śledczy, w ten sposób przestępcy liczyli, że nie zgłoszą oni tego faktu służbom - Żeby na dokonanie kradzieży mieć jak najwięcej czasu, działali oni w pociągach kursujących na długich trasach.

- Zorganizowana grupa przestępcza działała w pociągach dalekobieżnych relacji Świnoujście-Przemyśl (pociąg "Przemyślanin"), Świnoujście-Warszawa (pociąg "Uznam"), Zielona Góra-Warszawa (pociąg "Zielonogórzanin"), Szczecin-Przemyśl (pociąg "Osterwa"), Berlin-Przemyśl (pociąg "Pogórze"), Świnoujście – Warszawa Wschodnia (pociąg "Podlasiak"), Wrocław-Słupsk (pociąg "Szkuner") - wylicza prok. Łukasz Łapczyński.

Akt oskarżenia zawiera jednak nie tylko nazwiska członków grupy przestępczej. Zarzuty stawiane są również 12 konduktorom, kierownikom pociągów, a także ochroniarzom, dzięki którym możliwe było funkcjonowanie przestępców.

- Zostali oni oskarżeni o współpracę z rozbitą zorganizowaną grupą przestępczą, która polegała przede wszystkim na umożliwieniu członkom zorganizowanej grupy przestępczej dokonywanie kradzieży, kradzieży zuchwałej, rozbojów poprzez nie zgłaszanie zdarzeń, bądź przekazywanie informacji w takiej formie, by nie wykryto sprawców przestępstwa - wyjaśnia rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej, dodając, że dochodziło również do sytuacji, że to oni sami wskazywali złodziejom osoby, które mogą okraść, a także uprzedzali ich o planowanej interwencji czy obecności funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei lub policji. Sami otrzymywali za to później "wynagrodzenie", będące częścią skradzionego łupu.

Ponadto aktem oskarżenia objęto też 3 osoby, które udzielały pomocy członkom grupy przestępczej, głównie poprzez ukrywanie rzeczy pochodzących z przestępczego procederu. Taki udział w przestępstwach zarzuca się 49-letniej Izabeli K., 58-letniemu Ryszardowi K. i 63-letniemu Mirosławowi U.

Bez względu na to, w jaki sposób byli oni zaangażowani w przestępczą działalności grupy, wszystkim, przeciwko którym skierowano akt oskarżenia grozi pobyt w więzieniu. Członkowie grupy przestępczej mogą za kratkami spędzić 5 lat, podobnie, jak osoby, które ukrywały ich majątek. 8 lat więzienia grozi z kolei funkcjonariuszom publicznym, którzy przyjmowali od nich łapówki.

Widmo najdłuższej kary ciąży na szefie grupy - Robercie B. - któremu grozi do 10 lat pozbawienia wolności, jednak w jego przypadku kara może być bardziej dotkliwa, bo przestępstwa dopuścił się on w warunkach recydywy.

W aresztach przebywa obecnie 6 członków grupy. Pozostałych zdecydowano się objąć środkami zapobiegawczymi. Mają oni dozory policji, nałożono na nich również zakaz opuszczania kraju i zastosowano poręczenia majątkowe.

Do zarzucanych im czynów przyznaje się tylko niewielka część oskarżonych. Mieli oni złożyć obszerne wyjaśnienia i przekazać śledczym informacje, jak wyglądało funkcjonowanie grupy. Znaczna większość osób nie przyznaje się jednak do popełnienia przestępstw.