Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oliwierek razem z rodzicami walczy o normalne życie. Nie ma kończyn, a potrafi już chodzić

Patryk Drabek
Oliwier Pelon jest bardzo otwartym dzieckiem. Tak pozował naszemu fotoreporterowi
Oliwier Pelon jest bardzo otwartym dzieckiem. Tak pozował naszemu fotoreporterowi Arkadiusz Gola
Tą historią żyła cała Polska. Oliwier Pelon z Zawiercia urodził się bez kończyn, a o tym, że dziecko będzie niepełnosprawne, rodzice dowiedzieli się po porodzie. Choć sześciu lekarzy przeprowadziło wcześniej siedem badań USG. Po dwóch latach Oliwier potrafi już chodzić i sam jeść, a także... jeździć na deskorolce. Rodzice wciąż jednak walczą o sprawiedliwość

Wujek, chodź. Pobawimy się koparką - proponuje mi 2-letni Oliwierek, bardzo otwarte i rezolutne dziecko. Od momentu, w którym przyjechałem do domu jego rodziców, cały czas próbował zwrócić na siebie uwagę, a zabawkę przywiózł na deskorolce. Najzwyczajniej w świecie położył się na brzuchu i pojechał po nią do swojego pokoju. Asystował mu piesek Lucky.

O Oliwierku nie zrobiłoby się głośno, gdyby nie wydarzenia sprzed ponad 2 lat. Rodzice byli przekonani, że wszystko będzie w porządku. Chłopczyk miał urodzić się bez żadnych komplikacji, a później spokojnie się rozwijać. Po cięciu cesarskim okazało się jednak, że Oliwier urodził się niepełnosprawny, pozbawiony kończyn. Anna i Kacper Pelonowie byli w ogromnym szoku, ponieważ wcześniej nie usłyszeli ani słowa o tym, że są jakieś problemy z ciążą.

- Przeżyliśmy to strasznie, a dziecko zostało od razu przewiezione do szpitala w Katowicach. My zaczęliśmy zastanawiać się, co dalej i w jaki sposób ułatwić życie naszemu dziecku. Pozbieraliśmy się dosyć szybko, chociaż był to dla nas ogromny szok. To było jak zły sen. Jakby ktoś stał obok nas i uderzył nagle młotkiem w głowę. Wiedzieliśmy jednak, że musimy szybko się pozbierać, by pomóc naszemu dziecku - wspominali młodzi rodzice.

Anna Pelon dbała o siebie i dziecko w trakcie ciąży. Nie piła alkoholu i nie paliła papierosów. Wcześniej w rodzinie nie było też podobnego przypadku. Okazało się, że Oliwier cierpi na zespół pasm owodniowych, rzadki zespół wad wrodzonych, przypadający raz na 5-15 tys. porodów, który pozbawił go obu podudzi, prawej dłoni (oprócz jednego paluszka) i prawie całej lewej rączki. Tata Oliwierka, Kacper Pelon, tuż po porodzie poszedł do lekarza prowadzącego ciążę i zapytał, jak mogło do tego dojść. Lekarz miał rozłożyć ręce i powiedzieć, że to nie jego wina i coś takiego mogło przytrafić się każdemu. Wcześniej sześciu lekarzy nie zauważyło niepokojących sygnałów podczas siedmiu badań USG.

Rodzice Oliwiera wciąż walczą o sprawiedliwość. Sprawa o odszkodowanie i rentę toczy się przed Sądem Okręgowym w Katowicach, natomiast rodzina Pelonów cały czas liczy też na to, że konsekwencje zostaną wyciągnięte również wobec lekarzy, którzy przeprowadzali badania USG. Tym zajmuje się już Śląska Izba Lekarska w Katowicach. - Otrzymaliśmy decyzję o umorzeniu i odwołaliśmy się. Rodzice z całej Polski piszą do nas, byśmy nie odpuszczali tej sprawy, ponieważ oni nie mieli już na to siły - podkreśla Anna Pelon.
Dwa miesiące temu rodzina Pelonów powiększyła się: Anna i Kacper zostali szczęśliwymi rodzicami zdrowego Antosia. - Staramy się poświęcać jak najwięcej czasu Oliwierowi, ale teraz nie jest to takie proste. Przez cały czas jeździmy na rehabilitację i ćwiczymy w domu. Na tyle, na ile to możliwe - uśmiecha się mama 2-latka. - Młodszy brat będzie musiał częściowo uczestniczyć w życiu Oliwiera. Będzie go wspierał, bawiąc się z nim i jeżdżąc z braciszkiem na ćwiczenia. Myślę, że jakoś damy sobie radę. Na szczęście możemy liczyć na dużą pomoc ze strony dziadków i znajomych - nie kryje Anna Pelon. Uśmiecha się, gdy „Oli” pokazuje na talerz i powtarza „ponia”, „ponia”. Starszy z braci Pelonów chce położyć na nim lizaka, którego wcześniej przytrzymał pomiędzy paluszkiem a kikutem. „Górka” to sygnał, że chce, by wziąć go na ręce albo na kanapę, natomiast gdy zobaczy coś ciekawego, mówi „bida”. Fontanna to natomiast „oponta”, a zamiast „kocham cię” rodzice często słyszą „kumam cię”. W słowniczku 2-latka są także takie słowa, jak „mama”, „tata” i „braciszek”.

Mieszkanie Pelonów odwiedziłem tuż przed ich wizytą w Krakowie, gdzie całą rodziną pojechali po przeciwstawny paluszek na dłuższą rączkę oraz protezę na krótszą kończynę. Rodzice szukają rozwiązań dosłownie wszędzie. - Jesteśmy w kontakcie m.in. z osobami, które drukują protezy w drukarce 3D. Dziecko musi być jednak starsze i mieć co najmniej 4 lata, ponieważ to już taka proteza, dzięki której „Oli” będzie mógł zacisnąć dłoń i chwycić dowolny przedmiot - tłumaczy Kacper Pelon. - To nowa technologia i jest to na pewno mniej inwazyjne niż operacja, którą miał przejść - dodaje Anna Pelon.

Wcześniej pomoc rodzicom Oliwiera zaproponował jeden z lekarzy w Mediolanie, ale byłaby to eksperymentalna operacja, która niesie ze sobą wiele niewiadomych, dlatego rodzice zdecydowali się jednak na protezy. - Większość specjalistów twierdzi, że za 10 lat będą one już tak rozwinięte, że Oliwier będzie świetnie chodził i korzystał z rąk. Tak jak normalny człowiek - podkreśla Kacper Pelon.

Te protezy, które zastępują Oliwierkowi nogi, zajmują godne miejsce na szafce. Każdego dnia uczy się chodzić na swoich „nowych nóżkach”, które ma od czerwca. Wykonano je w Niemczech. Na początek 2-latkowi przeszkadzały zamienniki, ale potem się do nich przyzwyczaił. Jest wyższy, może chodzić. Gdy przegląda się w lustrze, na jego buzi pojawia się uśmiech. Sam wybierał z katalogu modele, na których namalowane są samochody.
By założyć protezy, trzeba skorzystać ze specjalnych worków z firmy protetycznej. Należy nałożyć je na ciało, przeciągnąć przez protezy i wyciągnąć przez otwory, który są zamykane, by do wnętrza nie dochodziło powietrze. Mogłoby się wydawać, że protezy są źle zakładane, bowiem „stopy” są odwrócone do tyłu. Tak naprawdę jest to jednak celowy zabieg, który ułatwia chłopczykowi utrzymanie równowagi. Kolejne protezy trzeba będzie wykonać w ciągu najbliższych 2 lat, ponieważ „Oli” cały czas rośnie.

Wiadomo, że sporo pracy jest przy jednym dziecku, tymczasem przy dwójce czas na inne sprawy jest drastycznie ograniczony. Oliwier, pomimo ograniczeń, jest jednak bardzo samodzielny. Przez cały czas uśmiecha się i bawi zabawkami. Rodzice opublikowali w internecie film, na którym widać, jak je parówki. Potrafi już także malować, przytrzymując pędzel między policzkiem a kikutem. Liczy i przygotowuje się do pójścia do przedszkola. Może tam trafić już we wrześniu przyszłego roku, kiedy będzie miał niespełna trzy lata. „Oli” pójdzie do przedszkola, by mieć kontakt ze swoimi rówieśnikami. Rodzice chłopca przyznają, że inne dzieci różnie reagują na problemy 2-latka, a niektóre boją się Oliwiera.

- Sami musimy przygotować się na różne pytania, ponieważ niebawem będzie zauważał różnice. Powoli już zaczyna pokazywać, że nie ma nóżki albo że jego rączka jest krótsza - Ania Pelon patrzy z wielką miłością na swojego starszego synka, ale wie, że za kilkanaście miesięcy nieuniknione będą pytania: dlaczego Antoś ma rączki i nóżki, a ja nie?

- Trudno mi powiedzieć, co mu wtedy powiemy. Na razie wiem tylko, że na pewno będziemy mu tłumaczyć, że kończyny wyglądają inaczej, ale to nie jest nic złego i nie jest przez to gorszy. Na pewno będziemy mu powtarzać, że bardzo go kochamy - mówi Anna Pelon.

Dzieci śpiewają kolędy. Kliknij i posłuchaj

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!