Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"On wrócił" sztuka o powrocie Adolfa Hitlera na deskach Teatru Śląskiego w Katowicach

Anna Ładuniuk
Anna Ładuniuk
Przemysław Jendroska (zdjęcie z próby)
"On wrócił" – sztuka oparta na powieści i filmie pod tym samym tytułem o Adolfie Hitlerze który nagle zjawia się w XXI wieku wkrótce w Teatrze Śląskim w Katowicach. Premiera 29 listopada. W roli Hitlera Artur Święs.

Czy gdyby Adolf Hitler, ze swoimi ideami, jakimś cudem został przeniesiony w XXI wiek, miałby tu czego szukać? „On wrócił” – sceniczna adaptacja bestsellerowej powieści przygotowywana jest w Teatrze Śląskim w Katowicach. Dziś premiera. W roli Hitlera Artur Święs.
Najpierw była powieść Timura Vermesa, hit wydawniczy „On wrócił”. Potem filmowa adaptacja w reżyserii Davida Wnedta z roku 2015, reklamowana jako najczarniejsza z czarnych komedii. Teraz temat pojawia się na scenie teatralnej. Adaptację powieści „On wrócił” wystawia Teatr Śląski. Reżyseruje Robert Talarczyk. W roli głównej Artur Święs, a w obsadzie znajdą się także Anna Lemieszek, Anna Kadulska, Wiesław Kupczak, Dawid Ściupidro i Zbigniew Wróbel.

On wrócił: Adolf Hitler pojawia się w XXI wieku

Pomysł opiera się na sprawdzonym już w literaturze i kinematografii wehikule czasu, czyli przeniesieniu bohatera do innej epoki. Jest zatem rok 2011 i oto do współczesnego Berlina wraca Adolf Hitler. Budzi się pewnego dnia na ławce i niczego nie rozumie. A ludzie uważają go albo za aktora, albo manipulanta, który „wkręca ich” w sobie tylko znaną grę. Tymczasem Hitler zachowuje się tak, jak zawsze – a dzięki temu, że jest taki konsekwentny w tym co mówi, staje się celebrytą. Szybko dostosowuje się do nowych okoliczności, a kiedy widzi, że współczesne media dają mu dużo więcej możliwości niż miał 80 – 90 lat temu, zaczyna nimi manipulować. Jest traktowany jak gwiazda – ma miliony „lajków”na Facebooku, tysiące odsłon na youtube.
- To jest ten sam Hitler. On się nie zmienił. Ale przeniesiony do XXI wieku rozumie, że zmienił się świat i że teraz trzeba inaczej ludźmi manipulować. Smutne, ale ludzie to przyjmują – niektórzy jak świetny żart, inni przeciwnie - uznają że to ktoś idealny na dzisiejsze czasy. Pasuje im, że w końcu znalazł się odważny, kto mówi otwarcie: uchodźcy zagrażają naszej tożsamości i trzeba się ich pozbyć. Te słowa padają na podatny grunt – wyjaśnia Robert Talarczyk, dyrektor Teatru Śląskiego i reżyser katowickiej adaptacji, której premiera zaplanowana jest na piątkowy wieczór na scenie teatru w Galerii Katowickiej.

Adolf Hitler jako Everyman

Adolf Hitler z powieści i ze sztuki (adaptację na scenę przygotował Miłosz Markiewicz, kierownik literacki Teatru Śląskiego) najpierw mieszka w hotelu, który mu zapewniło studio telewizyjne, a potem postanawia się usamodzielnić i trafia do dzielnicy, gdzie zostaje napadnięty i pobity. Nagłośnienie tego incydentu sprawia, że słupki popularności rosną mu jeszcze bardziej. Przychodzą do niego przedstawiciele różnych partii politycznych z ofertami startów w wyborach (oczywiście w ich barwach partyjnych). Ktoś radzi, by znowu napisał książkę. Ta współcześnie wydana nosi tytuł „Adolf Hitler. Nie wszystko było złe” i okazuje się hitem wydawniczym, a popularność autora sięga zenitu. ­
- Wybierając tę historię nie szukałem wprost analogii do naszej współczesnej historii, nie chciałem porównań do konkretnych żyjących obecnie polityków. To bardziej uniwersalna opowieść. Wystarczy spojrzeć na historię XX wieku, już po erze Hitlera: na masakrę plemienia Tutsi przez Hutu w Rwandzie w latach 90., czy wojnę na Bałkanach. To się może wydarzyć i teraz. Pokazujemy, jak łatwo nieobliczalni ludzie mogą zawładnąć naszymi umysłami - mówi Robert Talarczyk.

Zobaczcie koniecznie

Pokazujemy jak bardzo łatwo nieobliczalni ludzie mogą zawładnąć naszymi umysłami.

Katowicki spektakl nie jest klasyczną komedią. Robert Talarczyk wyjaśnia , że zależy mu na obudzeniu refleksji i czujności w widzach, by – wiedząc jakie są mechanizmy manipulacji, uważniej przyglądali się temu, co nas otacza i co słyszymy w mediach.
­ - Absolutnie nie gloryfikujemy faszyzmu, pokazujemy tylko, jak łatwo manipulować tłumem, jak łatwo za pomocą populistycznych haseł sprawić, że wielu ludzi uzna te hasła za swoje i z nimi na sztandarach ruszy przeciw innym. Opowiadamy o niebezpieczeństwie, które tkwi w takich manipulacjach – mówi.

Artur Święs to Hitler czy Everyman?

W katowickiej adaptacji w rolę Hitlera wciela się Artur Święs – na początku spektaklu ucharakteryzowany dokładnie na wodza Trzeciej Rzeszy. - To po to, żeby widzowie mieli jednoznaczne skojarzenie. Ale potem, w kolejnych scenach, ten kostium znika, a aktor zmienia w Everymana, postać z komiksów i oglądający już zdają sobie sprawę, że to niekoniecznie musi być Hitler ale ktoś kto jest bliższy człowiekowi chodzącemu w galerii na zakupy, niż temu obrazowi Hitlera, który znamy z portretów czy filmów o nim, począwszy od „Dyktatora” Charliego Chaplina po współczesne parodie np. Mela Brooksa – wyjaśnia Robert Talarczyk.
Reżyser podkreśla, że w katowickim spektaklu chodzi właśnie o takie uniwersalne pokazanie tematu.

Nie przegapcie

od 18 latnarkotyki
Wideo

Jaki alkohol wybierają Polacy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera