Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ondraszku, kaj się ty podziywosz? Wspominają Stanisława Hadynę

Teresa Semik
Joanna i Adrian Roczkowie zachwycają się nowatorską harmonią utworów Stanisława Hadyny
Joanna i Adrian Roczkowie zachwycają się nowatorską harmonią utworów Stanisława Hadyny Arek Gola
Dla Joanny i Adriana Roczków, skrzypków orkiestry „Śląsk”, ta pieśń z tekstem i muzyką Stanisława Hadyny wybrzmiewa jeszcze tragiczniej po śmierci jej autora

Stanisława Hadynę poznali osobiście dopiero wtedy, gdy po długiej rozłące wrócił do Zespołu w 1990 roku. Czekali na niego. Choć mieszkał w Krakowie, legenda o nim wciąż żyła w Koszęcinie.

- Już sama zapowiedź, że Profesor wraca, była dla nas elektryzująca - przypomina Joanna Roczek. - Pojawiła się także niepewność, co teraz, jak nas przyjmie, ale przeważała radość i ciekawość. W Zespole nadal cieszył się ogromnym autorytetem.

Adrian Roczek dodaje, że podczas tej długiej rozłąki z Zespołem czasami Stanisław Hadyna pojawiał się na koncertach „Śląska”. Nie szedł za kulisy, w ogóle nie podchodził do wykonawców. Tylko patrzył i słuchał, ale zawsze ktoś go na tej widowni wypatrzył. Wtedy rozchodziła się wiadomość lotem błyskawicy: „Jest Profesor!”.

- Wśród wszystkich wykonawców była nieprawdopodobna mobilizacja, by się pokazać z jak najlepszej strony. Wiedzieliśmy, że nas ocenia - mówi Adrian Roczek.

W 1990 roku Zespół powitał w Koszęcinie nowego dyrektora, Stanisława Hadynę, burzą oklasków na stojąco. Profesor uniósł tylko ku górze dwa palce w kształcie litery „V”. Zwycięstwo.

- Dla Zespołu była to zmiana kolosalna, jednak bardzo szybko do niej przywykliśmy, po prostu dobrze nam się razem pracowało - wspomina Joanna Roczek. - Profesor od razu zrobił nabór do Zespołu, żeby zwiększyć chór i orkiestrę, choć nie do takich rozmiarów jak w latach pięćdziesiątych. Ujmował nas swoją serdecznością, charyzmą. I choć nie był to czas łatwy dla kultury, wierzyliśmy, że potrafi nas wyciągnąć z tej trudnej sytuacji. Gdybyśmy nie wierzyli, to kto wie, czy nie szukalibyśmy innej pracy.
Państwo Roczkowie poznali się w Zespole „Śląsk”. Oboje grają na skrzypcach. On rozpoczął tę przygodę muzyczną w 1973 roku, ona w 1982 roku. I rok później byli małżeństwem. Krótko mieszkali w Koszęcinie, w blokach zajmowanych przez Zespół, teraz dojeżdżają do pracy z Katowic. Prócz tego, że grają w orkiestrze, prowadzą też bibliotekę muzyczną.

Wraz z Profesorem wróciły spotkania wigilijne. Doskonale pamiętają to ostatnie w 1998 roku. Każdy chciał w nim uczestniczyć, Sala Balowa była pełna ludzi. Czuli się jak w jednej wielkiej rodzinie.

- Profesor wszystkim dziękował za pracę, ale niezwykłe było to, że tym podziękowaniom nie było końca. Wymieniał wszystkich po kolei. Był przy tym wyjątkowy wylewny - mówi Joanna Roczek. - Jak zmarł 1 stycznia 1999 roku, zdaliśmy sobie sprawę, że wówczas się z nami żegnał, że chyba chciał każdemu z nas powiedzieć: Do widzenia.

Państwo Roczkowie nie przestają się wzruszać przy „Ondraszku”. - Przejmujące zawołanie w tej pieśni: „Ondraszku, kaj się ty podziywosz?” brzmi jeszcze tragiczniej po śmierci Profesora - dodaje Joanna Roczek.

Profesor napisał tę pieśń w czasie zawieruchy w górach, gdzie usłyszał wołanie o pomoc. Beskidzki harnaś Ondraszek zachował się w ludzkiej pamięci jako szlachetny dobrodziej, człowiek niepospolity i mądry. I taki też był harnaś „Śląska”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Najlepsze atrakcje Krakowa

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera