Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląskie lobby w Warszawie już działa

Witold Naturski
Wybuchło i zgasło. Kilkanaście dni temu publiczne radio z Warszawy ogłosiło złotymi ustami swojego prezesa, że wycofuje się ze współfinansowania - mającej siedzibę w Katowicach - Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia.

Media odnotowały, ludzie kultury i sztuki, w tym sam mistrz Penderecki, wyrazili oburzenie, i... nic. Cisza, czekamy na ścięcie.

Za tydzień władze w warszawskim radiu (tzw. dużym radiu, w odróżnieniu od niezależnych od niego 17 rozgłośni regionalnych) obejmie oficjalnie nowy zarząd. Prezes i jeden z je-go członków (panowie rządzą już, de facto, od kilku tygodni), to ludzie do niedawna silnie związani z mediami regionalnymi w naszym województwie. Pierwszy współtworzył prywatną Telewizję Silesia, drugi przez kilkanaście miesięcy szefował Polskiemu Radiu Katowice. Jakiś czas temu został jednak zwolniony.

Ci właśnie ludzie wymyślili - i wprowadzają w życie - plan odcięcia narodowej orkiestry od radiowych, czyli też narodowych pieniędzy. Argument jest taki, że skoro ma ona siedzibę na Górnym Śląsku, to niech śląskie samorządy wezmą na siebie całość kosztów jej finansowania. Aha, czyli że narodowe instytucje kultury - te z siedzibą w Warszawie - powinny być finansowane w stu procentach z kasy miasta stołecznego, względnie województwa mazowieckiego? Gratuluję logiki myślenia.

Zanim jeszcze dwaj przybyli ze Śląska menedżerowie zaczęli kierować Polskim Radiem, zdecydowano o budowie nowej siedziby NOSPR-u w Katowicach. Największa sala koncertowa w Polsce ma powstać głównie za unijne i miejskie pieniądze. Warszawscy radiowcy nie dają nic, mimo że zatrzymują nienależne im miejsce w nazwie instytucji. Teraz budowa może zostać wstrzymana, bo - w przypadku rozwodu tzw. dużego radia z własną orkiestrą - o przyrzeczone unijne środki trzeba się będzie prawdopodobnie starać od nowa.

Jak to się dzieje, że na co dzień narzekamy na brak silnego lobby w stolicy, a kiedy już gdzieś je mamy, to ono ma nas tamże?

I jak to się dzieje, że w trudnych abonamentowo czasach, Polskie Radio Katowice może skutecznie zarabiać, wydając płytę świetnego akordeonisty, zwycięzcy programu "Mam talent!", a Polskie Radio w Warszawie tonie? Kadry, kadry, kadry - powiedziałby klasyk. Wszystko zależy od ludzi.

Kiedy po zawiązaniu Sojuszu Lewicy Prawej i Sprawiedliwej w publicznych mediach usłyszałem, że pierwszy piłsudczyk z okolic placu Miarki (czyli wspomniany wyżej były prezes Radia Katowice), przy moralnym wsparciu nie jednej, a dwóch pięknych kasztanek (czyli bardzo ceniących go posłanek), żywi nadzieje na triumfalny powrót z Magdeburga (czyli z bezrobocia) na wysokie, regionalne stołki medialne, po prostu zdębiałem. Szczerze więc ucieszyłem się, gdy zdecydowano ostatecznie o "rzuceniu" go na odcinek warszawski. Liczyłem, że zajęty nowymi zadaniami zapomni o Śląsku - z wzajemnością. Nie zapomniał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!