Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Święta cierpliwość Anny, która sporo widziała ze wzgórza

Jan Dziadul
Trochę czasu spędziłem w Górze i na Górze św. Anny, by naładować historyczne i polityczne akumulatory przed rocznicą III powstania śląskiego. Niebawem dojdzie bowiem do kłótni i sporów o to, co widziała w 1921 r. ze swojego wzgórza Święta Ania Samotrzecia.

Co widziały oczy Anny - zapytam z nadzieją, że nie obra-żam uczuć. Wszak mowa przecież o matce Matki Bożej, czyli babci Jezusa. Tu sypię głowę po-piołem pokory, a ojca gwardiana Błażeja Kurowskiego przepraszam za ignorancję - dopiero teraz dowiedziałem się, skąd przydomek „Samotrzecia”. Co więc widziała Święta Anna? Po-wstanie narodowe, wojnę domową, polsko-niemiecką wojnę graniczną, a może coś jeszcze? A może wszystko naraz? Z odpowiedziami poczekajmy na czas rocznicowy, choć nie wierzę, aby „rozplątał zaplątane” i wyłonił „wspólną prawdę” - naj-wyżej bardziej zabełta w głowie.

A jeżeli głowy miałyby się stać zbyt gorące, to dla ostudzenia warto przypomnieć, że po 1921 r. mieliśmy jeszcze 1939 i rozstrzygający o wielu sprawach 1945. Właśnie ta ostatnia data pozwala, w moim przekonaniu, na obiektywne do bólu spojrzenie na historię sprzed bez mała wieku.

Sporo jest na mapach miejsc, które stały się symbolami i mitami dwóch państw, a nawet więcej niż dwóch. Taki już przywilej, czy też przekleństwo pogranicza, w tym - narodowościowego. Góra św. Anny stała się symbolem walki o Górny Śląsk. Dla Polski i Niemiec. Być może symbolika nie byłaby tak wyrazista, gdyby przez długie lata nie podgrzewały jej dwa totalitarne systemy.

Jeden dla spetryfikowania swoich mitów wykuł w kamieniołomie gigantyczny amfiteatr z monumentem chwały dla swoich bohaterów, drugi przejął to miejsce z dobrodziejstwem inwentarza i na wrogich gruzach postawił pomnik swoim bohaterom - ostatecznie zwycięskim. Kiedy po wojnie polscy saperzy w uroczystej ceremonii wysadzali ów hitlerowski pomnik - szczątki 51 niemieckich bohaterów walk o Górę św. Anny i okolice, spoczywające wcześniej w sarkofagach, przeniesione zostały do zbiorowej mogiły na pobliskim cmentarzu parafialnym. Wspominam dlatego, że słychać i przeczytać jeszcze można, iż prochy te wyleciały w powietrze.

Zresztą, kwestia pochówków związanych z III powstaniem była i jest aktualna. Na Górę św. Anny jechałem z informacją za-szczepioną przez znanego historyka, że w niektórych gminach, którymi zarządza mniejszość niemiecka, powstańcze upamiętnienia są rugowane.

Przyjąłem tę wieść ciut sce-ptycznie, bo oznaczałoby to kolejną odsłonę niepotrzebnej nikomu wojny pomnikowej. Zaprzeczył temu Witold Iwaszkiewicz, kustosz Muzeum Czynu Powstańczego w Leśnicy, któremu sprawa powstańczych upamiętnień jest bliska. Nie ma mowy o likwidacji - są natomiast przykłady scalania powstańczych grobów - bywa, że zanie-dbanych - przy okazji remontów.

Są za to większe problemy. Historyczna symbolika pozostawiła 8-tysięcznej Leśnicy gigantyczny amfiteatr, który z miejscami stojącymi może pomieścić około 50 tys. osób. Sensem jego istnienia były gigantyczne mityngi przed wojną i podniosłe patriotyczne wiece - po niej.

Amfiteatr jest własnością skarbu państwa, do tego uznany został za pomnik historii. Palcem go tknąć nie można. Ani zapełnić. A utrzymanie i zabezpieczenie - to koszt ponad siły miasta i starostwa strzeleckiego, który się nim opiekuje w imieniu właściciela. Sanktuarium św. Anny też nie planuje odprawiać tu mszy dla pątników, bo u siebie, przed Grotą Lurdzką, może zgromadzić kilkadziesiąt tysięcy wiernych.

Burmistrz Leśnicy Łukasz Jastrzembski mówi, że wielkim wydarzeniem w tym roku będzie koncert rockowy dla kilku tysięcy fanów. Starzy ludzie pamiętają, że onegdaj Czerwone Gitary przyciągnęły 50 tys. widzów - a takich imprez było w roku kilka. Prócz oficjalnych, państwowych, rzecz jasna. Taki amfiteatr w sąsiedztwie Gliwic, czy nawet Opola - choć miasto to nie wie, co robić ze swoim - miałby jeszcze szanse „na zagospodarowanie”. Ale w środku Opolszczyzny? Kto tchnie w niego nowe życie, na nagrodę zasłuży ze wszech miar.

Zbliża się 95. rocznica III po-wstania śląskiego, a w Leśnicy, rządzonej przez mniejszość niemiecką, myślą już o setnym jubileuszu. Powstał projekt zmian urbanistyczno-krajobrazowych: „Góra św. Anny - Opolskie Centrum Dziedzictwa Kulturowo-Przyrodniczego”, ale na razie nie może się przebić do Warszawy, ani dobić do potrzebnych na ten szczytny cel pieniędzy.

Jeszcze jeden kiełkuje pomysł w okolicach Góry św. Anny - wspólne i bezimienne upamiętnienie wszystkich, którzy polegli, walcząc o tę ziemię - bez względu na wyznawane racje. Śmiała myśl, dla której inspiracją mogłaby być „Śląska Pieta” w niedalekich Strzelcach Opolskich - pomnik postawiony 8 maja 2005 r. na gruzach poprze-dnich (niegdyś słusznych) pomników. Z napisem: „Ofiarom wojen i przemocy”. Tyle i tylko tyle.

Święta Anna ze swojej góry pewnie by go pobłogosławiła, ale to chyba jeszcze nie ten czas. Ona jest gotowa, my - nie. Podobnie jak jesienią 1989 r., kiedy u Niej, na Górze, miała się odbyć msza za polsko-niemieckie pojednanie. Święta Góra Pojednania? O, nie! Zgody nie było - bez wskazywania palcem winnych. Nabożeństwo przeniesiono do Krzyżowej na Dolnym Śląsku. Cierpliwość jest domeną świętych. Anna spokojnie poczeka. Jak amen w pacierzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dziadul: Święta cierpliwość Anny, która sporo widziała ze wzgórza - Dziennik Zachodni