Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Gdzie się podziały tłumy młodych ludzi "z sąsiedztwa"?

Krzysztof Karwat
Zapoznałem się z relacjami z publicznej debaty na temat przyszłości Górnego Śląska, uwzględniającej czynniki demograficzne. Czarne scenariusze zakładają, że za 30 lat w Katowicach mieszkać będzie zaledwie 150 tysięcy ludzi, czyli tyle, ile w latach 70. ubiegłego wieku miał o wiele mniejszy Chorzów. Nie ma wątpliwości, w ostatnich latach nasze miasta pięknieją, a jednak jest nas coraz mniej. Dlaczego tak się dzieje? I jakie przyniesie to skutki?

Od dwudziestu lat odnotowujemy tzw. ubytek naturalny, co oznacza przewagę zgonów nad urodzeniami. To wprawdzie proces ogólnokrajowy, ale u nas dotkliwiej się go odczuwa, bo wielu dawnych pracowników państwowych przedsiębiorstw przemysłowych - po uzyskaniu uprawnień emerytalno-rentowych - powróciło do miasteczek i wsi, z których niegdyś przyjechało na Śląsk za pracą. Do tego doszła gwałtowna dekapitalizacja dawnych osiedli robotniczych, połączona z likwidacją ciężkiego przemysłu i odejściem od monokultur gospodarczych.

Możliwości migracyjne też były tu większe i silniejsze, obecne zanim Polska przystąpiła do struktur europejskich. Gwałtownie zaczęły się starzeć miasta uchodzące za „najmłodsze”, czyli Jastrzębie-Zdrój, Tychy i Dąbrowa Górnicza.

Prognozy najłaskawsze są dla aglomeracji bielskiej. Dlaczego? Bo tam najłatwiej o pracę, a poza tym warunki życia wydają się być najbardziej przyjazne, a w każdym razie lepsze niż w niegdysiejszych ośrodkach kojarzonych z górnictwem i hutnictwem.

Tak się złożyło, że - mimo licznych przeprowadzek - całe życie mieszkałem i mieszkam w bezpośrednim sąsiedztwie szkół. Pamiętam ten zgiełk i hałas, jaki codziennie dobiegał do moich okien przed godziną ósmą i we wczesnych godzinach popołudniowych. A dziś? Niemal martwa cisza. Nie widzę wokół siebie również tych młodych ludzi z sąsiedztwa, którzy ledwie kilka, kilkanaście lat temu do tych szkół chodzili. W komplecie wyjechali. Do Anglii, Niemiec, ale także Krakowa czy Warszawy. Nie udało się nam ich zatrzymać, bo zwietrzyli, że gdzie indziej mają większe szanse na rozwój.

Starzenie się społeczeństw to proces globalny. W naszym kraju przez długie lata był jednak lekceważony, bo rządzący myślą o przyszłości tylko w kategoriach kadencji i następnych wyborów.

Ekspertów z obszarów nauk społecznych nikt nie słucha. Liczą się tylko doraźne akcje, najchętniej kierowane w stronę tych, którzy są (lub mogą być) przychylni wobec władzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!