Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Nad Polską nieustannie płoną znicze i żałobne świece

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Tak źle, tak niedobrze. Przez lata narzekaliśmy, że nie potrafimy celebrować świąt państwowych. 3 maja zamiast czcić odwieczne dążenia Polaków do życia w wolności, wolimy uprawiać własne ogródki i rozkoszować się wonią grillów. A 11 listopada zamykamy się w swoich domach, zapominając o niesympatycznej aurze na zewnątrz i o tym, kim byli „dawne bohatery”.

Niby coś wokół nas i w nas się zmieniło, ale powodów do satysfakcji nie ma. Manifestacje narodowców przypominają mecze wyjazdowe naszych dzielnych kibiców, którym żaden Niemiec (ani inny Europejczyk) nie będzie pluł w twarz.

Układ rządowy daje nacjonalistom wolne pole, ale może się w swych kalkulacjach przeliczyć, bo coraz głośniej dobijają się w tym gremiach głosy nieprzychylne dla PiS-u i prezydenta Andrzeja Dudy.

Obchody rozlewają się więc w różnych miejscach, a nawet w różnych dniach, bo przecież listopadowe „miesięcznice” przybierają kształty „narodowe”. Ciągle nad Polską płoną znicze i żałobne świece. A w tle horror posmoleńskich ekshumacji. I na nic się zdadzą napomnienia, że - na przykład - dzień Wszystkich Świętych to powinna być okazja do radosnych wspomnień, a rozdrapywanie ran może być grzechem.
Katechizm Kościoła katolickiego akcentuje, że pogrzeby nie muszą odbywać się wedle jednej sztancy, podlegając „tradycjom każdego regionu”, zaś sama uroczystość to przede wszystkim „ostatnie pożegnanie, jakie wspólnota chrześcijańska oddaje jednemu ze swoich, zanim jego ciało będzie wyniesione i pogrzebane”. Nie reguluje się też kwestii żałoby i nie narzuca terminu, w którym powinna się skończyć. Katechizm przypomina tylko, że „śmierć nie oddziela nas od siebie, ponieważ wszyscy zdążamy tą samą drogą i odnajdziemy się w tym samym miejscu”.

W tej formule ukryty jest nakaz, który w warunkach polskich na ogół jest realizowany. Otóż, czas żałoby zwyczajowo określany jest na rok. Oznacza to, że wdowa (bądź wdowiec) mogą w tym czasie, choćby ubiorem, podkreślać czas smutku i żalu. Ale bez przesady! Dłuższe umartwianie się, zwłaszcza w połączeniu z pewną manifestacją, nigdy nie było pochwalane. Ba, nawet ganiono i gani się za nadmierną ostentację. Zwłaszcza w warunkach górnośląskich obnoszenie się z żałobą było i jest źle odbierane. Widzi się bowiem w tym przejaw pychy, brak pokory, wręcz wyzwanie rzucone boskim wyrokom. Czym innym jest pamięć i szacunek dla zmarłych. Czym innym celebrowanie samego aktu śmierci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!