Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Karwat: Jeśli to maj, to zapraszam na spacer

Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Krzysztof Karwat
Ach, jaki piękny ten maj. Parę dni temu termometry wskazały 28 stopni Celsjusza, a przecież w połowie marca w Beskidach było minus 24. Amplituda - bodaj w ciągu ledwie 10 tygodni - wyniosła ponad 50 stopni Celsjusza! Gdzie my żyjemy?! W Europie?! Można mieć wątpliwości.

Tę niebywałą huśtawkę atmosferyczną natura przyjęła dzielnie. Nic jej się nie stało, bo nawet „zimni ogrodnicy” zostali odwołani. Pewnie sobie do innych, mniej kato-lickich krajów pojechali, gdzie się imienin nie obchodzi. Wszystko się zieleni, kwieci, pięknieje. Tylko z nami coś nie tak. Za dużo słońca? Wiadomo - ono daje energię, ale gdy ją przedawkować, to szkodzi na mózg i nerwy.

Grillowany weekend z początku miesiąca miał nam przynieść trochę zasłużonego odpoczynku. Niby się udał, ale przecież nie wszystkim. Na drogach dziesiątki kierowców i pasażerów zbyt szybko i w zbyt wesołych nastrojach pojechało na ostatnią w swoim życiu majówkę.

Matki niepełnosprawnych dzieci i dorosłych, nie tylko te mieszkające w Sejmie, tym razem ze słońca musiały zrezygnować. W ślad za nimi poszli inni. Także paru polityków opozycji i byłych ministrów, których wsadzono do kryminału, oddychać pełną piersią już nie może, bo w celach polskich więzień brakuje świeżego powietrza.

Tylko Donald Tusk nadal może spać spokojnie, zażywając łagodnych brukselskich kąpieli słonecznych, bo go - chyba? - jakiś europejski immunitet chroni, wobec którego nawet nasi śledczy sejmowi i prokuratorzy z Ministerstwa Sprawiedliwości są bezsilni, daremnie próbując przewodniczącemu Rady Europejskiej zamienić status świadka na status oskarżonego. Ostatnio się nie udało, bo - jak się wyraził któryś z parlamentarnych marszałków - „pytania były mu źle stawiane”, więc nie dziwota, że Tusk znów się wywinął, choć miał się nie wywinąć.

Taka piękna pogoda - wiadomo - sprzyja spacerom. Można je teraz uprawiać regularnie. Ci, co przez 96 tygodni, dokładnie co miesiąc, ćwiczyli się w chodzeniu po stołecznym Krakowskim Przedmieściu, uprawiając przy tym prozdrowotny slalom między barierkami i setkami uzbrojonych mundurowych, jednak mają zgryz. Ktoś ważny powiedział im, że to już koniec z tymi modlitwami, ale chyba nie do wszystkich ta informacja dotarła, skoro jednak jakaś zwarta grupka ludzi nadal 10 maja chodziła po tej jednej ulicy i zejść z niej nie chciała.

W tych dniach po ulicach naszej pięknej Warszawy chodzili też leśnicy i myśliwi, ładnie się na ten swój majowy spacer wcześniej przebrawszy. Niestety, ktoś ważny w ostatniej chwili powiedział im, że muszą jednak pospacerować sami, bo politycy partii rządzącej będą tego dnia bardzo zajęci i nie mogą dołączyć do tego protestu. A to był protest? Nie pamiętam, nie było mnie tam, bo też tego dnia byłem zajęty. Nie pamiętam więc, czy to był spacer w sprawie Puszczy Białowieskiej, czy był „za”, czy może „przeciw”. Nawet nie wiem, czy modlono się w sprawie zakazu strzelania do żubrów, czy wprost przeciwnie - w sprawie nakazu strzelania do dzików.

Tego dnia niespodziewanie też - mimo że zakłóceń w atmosferze nie było, co najwyżej leciutki wiaterek dmuchał - pojawiły się zakłócenia w nadawaniu jednej ze stacji radiowych, na co dzień grającej ze starożytnego miasta Torunia, słynącego z pierników, Mikołaja Kopernika i czegoś tam jeszcze. Tylko najważniejszy z ekologów, pan minister Szyszko, na chwilkę wpadł do protestujących, bo akurat obradował gdzieś obok, więc zza barierek pobłogosławił wszystkich spacerowiczów, bo oni już za jakąś godzinkę musieli wracać tam, skąd przyjechali - czyli do głębokich polskich lasów i jeszcze głębszej polskiej prowincji.

Ostatnio zaś w niczym niezakłóconej aurze majowej kilkadziesiąt tysięcy zupełnie innych Polaków - choć właściwie takich samych, bo my, bracia rodacy przecież wszyscy tacy sami jesteśmy - maszerowało, bo im się wolności tego dnia zachciało. A przecież nawet polskie dzieci, ale tylko te objęte obowiązkiem szkolnym, wiedzą, że w naszym kraju jest tak dużo wolności (zwłaszcza w sądach, więzieniach, Trybunale Konstytucyjnym i w narodowej telewizji), że aż nie wiadomo, co z nią robić. Jest jej tak dużo, że aż zaczęła coraz większej grupie Polaków przeszkadzać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!