Jak wszyscy, poza mordercą, kibicuję krakowskim gliniarzom z Archiwum X w poszukiwaniach szczątków zamordowanej 18 lat temu studentki Uniwersytetu Jagiellońskiego Katarzyny Z. Sprawa o kryptonimie „Skóra” to ponura i wyjątkowo makabryczna zbrodnia - do dziś niewykryta.
Wisłę ma przeszukiwać sprzęt do analizy dna rzeki, który ostatnio sprawdził się podczas poszukiwań Ewy Tylman w Warcie.
Pierwszy w Polsce zespół ds. niewykrytych zabójstw powstał w 1999 r.; swego czasu poznałem stamtąd parę osób poprzez Instytut Ekspertyz Sądowych. Jedna z nich jest dzisiaj szefem krakowskiej grupy - schowana za kominiarką, publicznie przedstawia się jako Bogdan.
Wówczas miały na koncie około 10 wykrytych zbrodni z tych, które latami były nie do rozwikłania; dzisiaj już ponad 40. Podobne grupy zostały powołane we wszystkich komendach wojewódzkich.
Na przełomie wieków krakowski IES wdrażał pionierskie w kraju badania kodu genetycznego DNA, które w latach 90. poprzedniego stulecia zrewolucjonizowały w krajach zachodnich identyfikację przestępców. Sukcesy były tak znaczne - w tym dzięki Archiwum X - że odważyłem się zasugerować prof. Aleksandrowi Głazkowi, dyrektorowi IES, wykorzystanie tej metody do rozwikłania zagadki wampira z Zagłębia.
Czy Zdzisław Marchwicki był morderczym upiorem, czy tylko ofiarą zbrodni popełnionej w majestacie prawa?
Pomysł chwycił, ale potrzebny był jakiś biologiczny ślad z lat 60. zabezpieczony na ciałach i ubraniach 14 zamordowanych kobiet i 7 ofiar, które uszły z życiem. Wtedy można byłoby poszukać grobu Marchwickiego, pochowanego jako NN, a także szczątków Piotra Olszowego - jednego z głównych podejrzanych.
Olszowego, malarza pokojowego, który w śledztwie przyznał się do zbrodni, uznano za chorego psychicznie i wypuszczono.
Ostatnią ofiarą wampira była Jadwiga Kucianka zamordowana w marcu 1970 r. w Siemianowicach Śl. Wkrótce milicja dostała anonim: „to już ostatnie morderstwo, nigdy mnie nie złapiecie”. Marcową nocą Olszowy popełnił samobójstwo - wcześniej zabił rodzinę i podpalił dom. Morderstwa ustały.
Jeśli nie ma grobu - wystarczyłoby DNA kogoś z rodziny.
W 2000 r. w Świnoujściu - po gwałtach i zabójstwie na tle seksualnym - prowadzono tzw. badania przesiewowe grupy mężczyzn. DNA sprawcy wyodrębniono ze spermy - od 442 mężczyzn pobrano ze śliny. W 401. próbce był niemal identyczny jak u mordercy. Zgodnie z prawami genetyki, taki kod mógł mieć tylko brat tej osoby. Zabił, a że mieszkał daleko - został w badaniach pominięty. Angielski serial „Kod zbrodni” kapitalnie przybliża światowe metody badań począwszy od lat 80.
W sprawie wampira z Zagłębia nie udało się odnaleźć najdrobniejszego choćby śladu potu, śliny, krwi, spermy, włosów, łupieżu, linii papilarnych.
W Archiwum X trafiono na sprawę, w której maleńki fragment odcisku palca nie nadawał się do badań daktyloskopijnych, ale w XXI wieku udało się z niego wyodrębnić jądro komórki i ustalić DNA. I mordercę.
Sprawa o kryptonimie „Skóra” miała swój początek w styczniu 1999 r. W tryby silnika płynącej po Wiśle barki wkręcił się fragment ludzkiej skóry. Okazało się, że to niemal cała skóra młodej kobiety - ściągnięta z niej i wypreparowana. W miejscu piersi starannie wycięto dziury. Ale ciała nie znaleziono mimo poszukiwań na niespotykaną wówczas skalę - tak makabrycznej zbrodni nie odnotowano bowiem w żadnych europejskich kronikach policyjnych.
Mnożyły się fantastyczne wersje: od satanistów po wyznawców azteckich mitologicznych wierzeń, których kapłani obdzierali ofiary ze skóry i zakładali je na siebie - jako symbol odradzającego się życia. Po 2 latach śledztwa sprawę umorzono - trafiła do Archiwum X. W pokoiku zespołu zapewniano mnie: Dopadniemy drania - my, albo nasi następcy…
Pewien krakowski ślad sprzed lat - sprawa syna, który zabił ojca, oskalpował i spreparowaną maskę nakładał na twarz, udając rodzica przed dziadkiem, okazał się mylnym tropem. Doświadczeń amerykańskiego Narodowego Centrum Analiz Brutalnych Przestępstw, badającego czyny rodem z „Milczenia owiec” czy „Czerwonego smoka”, nie dało się przeszczepić na nasz grunt. Nawet psychiatrzy i psychologowie z FBI nie poradzili.
Archiwum X udało się „nakreślić” prawdopodobny psychologiczny portret nieznanego zabójcy: oskórowanie nie było jego pierwszą zbrodnią - był w tym ponurym procederze doświadczony. To człowiek, który od lat stopniuje swoje seksualne doznania. W tym przypadku skórę nałożył na siebie albo na lalkę. Prawdopodobnie był karany lub leczony. Portret, choć przez lata pogłębiający postać zabójcy - nie doprowadził do niego.
Czy szczątki odnalezione w Wiśle będą przełomem? Może przynajmniej rodzina poczuje namiastkę strasznej ulgi. Być może stan kości będzie kolejnym fragmentem układanki… Może mają inne „asy” ukryte głęboko w rękawie. Po latach czujność ściganych spada. Ścigający mają swoje metody. Mogą tworzyć fałszywe fabuły - nikt im nie zabroni okłamywać przestępców, - łudzić, budzić niepokój i wyrzuty sumienia, osaczać - to szczególne reguły gry, dalekie od policyjnych schematów.
Archiwum X przyjęło zasadę, że czas nie pracuje na korzyść mordercy. Jest ściganym - ma mieć senne koszmary i ani chwili wytchnienia. Szefie Bogdanie, powodzenia!
*Śląskie jest NAJ... Ciekawe, czy to wiecie ROZWIĄŻCIE QUIZ
*Tragedia w Częstochowie. Para 18-latków zginęła w wypadku
*25 lat więzienia dla Krakowiaka, a on stoi z kamienną twarzą ZDJĘCIA
*Równica bez schroniska? Niestety to koniec
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?