Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziadul: Wieje Wiatr rozsądku od morza. Zapadł wyrok bez precedensu, któremu przyglądają się sądy administracyjne w całym kraju

Jan Dziadul
Jan Dziadul: Spójrzmy na własne symbole: Dziopak, Szewczyk, Ziętek… czy w swoim czasie nie mieli na uwadze dobra kraju i swoich małych ojczyzn?
Jan Dziadul: Spójrzmy na własne symbole: Dziopak, Szewczyk, Ziętek… czy w swoim czasie nie mieli na uwadze dobra kraju i swoich małych ojczyzn? Dziennik Zachodni
W przedświątecznej krzątaninie, w Wielki Czwartek, Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gdańsku unieważnił zarządzenie zastępcze wojewody pomorskiego o zmianie ulicy Dąbrowszczaków na ul. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Tabliczki z prezydentem znikają z wybrzeżnej przestrzeni - wracają te, co były. Zdarzenie budzi burzę kontrowersji i emocji, tym bardziej że równolegle sąd uchylił decyzje o siedmiu innych nazwach, symbolizujących - w ocenie IPN-u i wojewody - komunizm.

Wyrok bez precedensu, któremu przyglądają się sądy administracyjne w całym kraju. Również nasz, WSA w Gliwicach, w którym na rozstrzygnięcia czekają skargi miast, m.in. Bielska-Białej, związanej z rondem im. Ryszarda Dziopaka; Katowic, z placem Wilhelma Szewczyka czy sosnowieckiego ronda im. Edwarda Gierka, który - „choć komunistycznym - jednak patriotą był”. Będzie się działo, tym bardziej że gdański sąd stanął po stronie prawa i sprawiedliwości (z małych liter!) - w obronie konstytucji i uprawnień samorządów, które złamała tzw. ustawa dekomunizacyjna. Optymiści triumfują, że Rzeczpospolita wciąż sądami stoi, więc nie zginie. Pesymiści wolą nie chwalić dnia przed zachodem słońca.

Gdański sąd nie oceniał, czy dotychczasowi patroni byli godni swoich ulic - ale też nie wnikał w zasadność nadania nowych nazw. Sąd nie jest od polemizowania z faktami historycznymi i grzebania w czeluściach egzystencjalnych postaci godnych „całą gębą”, czy obrzydliwie niegodnych. Sąd ma - w myśl art. 165 Konstytucji - strzec samodzielności jednostek samorządu terytorialnego. A nadawanie nazw ulicom i placom leży wyłącznie w ich gestii.
Jacek Hyla, przewodniczący składu sędziowskiego, dla jasności wywodu, rozebrał „symbol komunizmu” na części pierwsze, co trzeba mieć na uwadze przy obronie pamięci generała Jerzego Ziętka.

„Symbol to znak zastępujący i reprezentujący coś, przywodzący na myśl jakieś pojęcie, czynność czy przedmiot. Aby daną osobę czy grupę osób uznać za symbolizującą określony system polityczny, musi zostać, w sposób niebudzący wątpliwości [wskazane - JD], że symboliczny charakter tych postaci znajduje odzwierciedlenie w odbiorze społecznym, że one jako symbole są rozpoznawalne, że kojarzą się społeczeństwu z tym symbolem, że mogą funkcjonować jako element propagowania systemu komunistycznego”.

Sąd zauważył, że gdyby istniała gdzieś jeszcze ulica Lenina, to na pewno byłby to symbol komunizmu i ingerencja wojewody byłaby w pełni uzasadniona. „Nie symbolizują komunizmu osoby czy grupy osób, które pozostawały w różny sposób związane z tym systemem, lecz nie są odbierane w kręgach społecznych szerszych niż znawcy historii jako takie symbole”.

Jak pamiętamy, celem ustawy było zapobieżenie propagowania systemów totalitarnych, a nie „eliminacja osób, które w przeszłości z tym systemem były w różny sposób związane”. Wszelka eliminacja osób kojarzy się cholernie źle. Spójrzmy na własne symbole: Dziopak, Szewczyk, Ziętek… czy w swoim czasie nie mieli na uwadze dobra kraju i swoich małych ojczyzn? Z jakiej racji mieliby się znaleźć w jednym worze - na przykład z Dzierżyńskim?

W Gdańsku pod dekomunizacyjny nóż miał pójść m.in. Wincenty Pstrowski ze swoją ulicą, a także Stanisław Sołdek, też przodownik, który pracował przy budowie pierwszego powojennego rudowęglowca, ochrzczonego później jego imieniem. Jako część Muzeum Morskiego, przycumowany na Motławie, połyka bryzę, kołysząc się dumnie - a komunizmu w nim za grosz.

Sołdkowi, uznanemu za symbol opresyjnego państwa totalitarnego, chciano ulicę podprowadzić i proceder wydawał się prosty - aż sąd nie uznał, że jest bezprawny. Co by to było ze statkiem? Prawdziwym patriotom wystarczy wiadro farby i narodowy zew krwi, ale zaraz się znajdą uliczni i zagraniczni obrońcy, będą bredzić o zabytkach historii - i zrobi się europejska awantura. W gdańskim IPN uznano, że „SS Sołdek nie jest ulicą i sprawa go nie dotyczy”. O rzekach i kanałach w ustawie dekomunizacyjnej nic nie ma. Może uchowamy więc i popiersie Ziętka w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim - wszak też nie jest placem, drogą ani mostem…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!