Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karwat: Samorządy na przedwyborczym celowniku. W tym z „tą” opcją!

Krzysztof Karwat
Niektórzy twierdzą, że to już kampania przedwyborcza. Że to przygotowania pod zmiany w ordyna-cjach. Stąd ten frontalny atak na organizacje regionalne. I na Górny Śląsk jako taki. Pesymiści wieszczą, że chodzi o to, by w wyborach samorządowych starły się tylko partie polityczne.

Nie sądzę, by to było możliwe, bo drastycznie zostałyby ograniczone prawa obywatel-skie i konstytucyjne. Naiwność? Ciągle chcę wierzyć, że władza nie wyjdzie poza fundamentalne kanony prawne, nawet jeśli nie ma już nad sobą instytucji, które mogłyby tego dopilnować. To wiara trudna i wymagająca, bo coraz częściej zdarza się, że wprowadzane są rozwiązania doraźne, działające wstecz.

To przypadek ustawy o zgromadzeniach, przegłosowanej tylko po to, by bez dys-komfortu mogły odbywać się comiesięczne mityngi polityczne na Krakowskim Przedmieściu. Wcześniej kilkakrotnie w ciągu paru miesięcy nowelizowano ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, dostosowując poprawki do konkretnych personaliów, a i tak paru sędziów trzeba było odsunąć lub wysłać na urlop, a dopuścić do procedowania tych, którzy zajęli miejsca legalnie wybranych w poprzedniej kadencji Sejmu. Środowiska i instytucje prawnicze mają w tej sprawie jednolity pogląd. I w Polsce, i w Europie.

Informacje o ewentualnym niedopuszczeniu do wyborów obecnych wójtów, burmistrzów i prezydentów to rodzaj kontrolowanego przecieku, który służy wysondowaniu opinii publicznej, sprawdzeniu, jak daleko można się posunąć, zakreś-leniu pola konfliktu, skali protestów. Nikt jeszcze nie wie, czym to się skończy, choć samorządowcy zawczasu zwierają szyki i przygotowują się do konfrontacji. Nawet w kręgach rządowych słychać głosy, że nie wolno cofać zegara wyborczego, bo to niekonstytucyjne. I że nie ma przesłanek, by skracać kadencję samorządów i sejmików, bo i o tym się mówi.

Czy w tym kontekście sugestie, że samorządy służą obcym interesom narodowym, są wypuszczane przypadkowo? Kilka tygodni temu w telewizyjnym „Magazynie śledczym” przypuszczono atak na koalicję rządzącą w województwie śląs-kim. Przede wszystkim na Ruch Autonomii Śląska, jak zaznaczono na wstępie z udawanym zdziwieniem - „organizacji działającej w naszym kraju legalnie” (swoją drogą, szkoda, że media publiczne z równie wielkim zapałem nie przyglądają się organizacjom jawnie głoszącym hasła rasistowskie, ksenofobiczne i antyeuropejskie). W reportażu bodaj dwukrotnie pojawiła się insynuacja, że stowarzyszenie to może działać na rzecz… interesów moskiewskich.

Jednym z argumentów miałaby być odezwa do władz rosyjskich, zawierająca prośbę o niewykierowywanie rakiet w stronę Górnego Śląska, bo ten - historycznie rzecz ujmując - z Polską ma niewiele wspólnego. Podgrzewany stary kotlet. Rzeczywiście, parę lat temu taki głos się pojawił. Kuriozum! Czy ma jakieś znaczenie, że to nie RAŚ wydał go z siebie? Ba, jeśli dobrze pamiętam, poddał go srogiej krytyce i wykpił.

Nic to jednak nie znaczy. Z perspektywy stolicy widać i słychać inaczej. Oto bowiem w jednej z prorządowych gazet były wiceminister obrony narodowej, udzielając wywiadu na temat zagrożeń płynących ze Wschodu, słowo w słowo powtarza te same bzdury. I znowu na cenzurowanym - Ruch Autonomii Śląska. W tym materiale prasowym przywołuje się jednak… Dolny Śląsk, więc nie wiadomo, czy minister nie wiedział, o czym mówi, czy się przejęzyczył, czy też dziennikarz nie rozróżnia Katowic i Wrocławia. Wsio rawno - jak mówią przyjaciele Ślązaków.

A na poważnie? Akurat tych, którzy przeżyli wkroczenie Armii Czerwonej na Śląsk i ich potomków nie trzeba pouczać, czym był i jest imperializm moskiewski. To Ślązacy w liczbie kilkudziesięciu tysięcy osób wyjechali w roku 1945 na przymusową „ekskursję” do Kraju Rad i tak im się tam „spodobało”, że większość nie wróciła.

Pamięć o tym jest żywa, tym bardziej że przez parę dekad nie wolno się było do niej od-woływać. Zarzucanie im dziś sympatii prorosyjskich (proreżimowych) jest czymś wyjątkowo niedorzecznym. Ba, wysiłki powinny iść w odwrotną - by tak rzec - stronę.

Mieszkańców Śląska należałoby raczej przekonywać, że nie wszystko, co przyszło i co idzie ze Wschodu, jest z definicji złe i groźne. Że tam też istnieją obszary wolnej kultury i niezależnej myśli, które powinny być w naszym kraju doceniane i wspierane.

Na miejscu tych, którzy są zaniepokojeni rzekomą proro-syjskością Ślązaków, zachęcałbym, by przeanalizowali deklaracje ideowe ruchów nacjonalistycznych, które z trudem skrywają szacunek dla Putina, ot-warcie zastępując go wrogością wobec Ukrainy i jej wysiłków zmierzających do utrzymania niepodległości. Prezydent Rosji jawi się w ich oczach jako prawdziwy patriota, który ponad wszystkie racje stawia honor narodowy. Brzmi znajomo?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Karwat: Samorządy na przedwyborczym celowniku. W tym z „tą” opcją! - Dziennik Zachodni