Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Karwat: Komu zależy na czyszczeniu samorządowego przedpola

Krzysztof Karwat
Kiedy kilka miesięcy temu pisałem o groźbie wprowadzenia kadencyjności samorządów i ułomnościach ustrojowych z tego wynikających, nie mogłem wiedzieć, że ta idea tak szybko zostanie podjęta. W Europie - poza dwoma krajami - nikomu nie ogranicza się biernych praw wyborczych. I oczywiście szanuje się zasadę, że prawo nie może działać wstecz. Jak będzie u nas?

Nie odnosiłem się bezpośrednio do PiS-u, bo o kadencyjności samorządów mówili także działacze Nowoczesnej czy SLD, choć proponowali inne warunki. Co łączy te trzy partie? Tylko jedno: mają niewielu prezydentów, burmistrzów i wójtów. Prewencyjne „oczyszczenie przedpola” daje większe szanse na sukces. Reszta tej gadaniny o „wzmacnianiu demokracji”, „poszerzaniu elit lokalnych”, „przygotowywaniu kadr” i „wyplenianiu układów” - to zawracanie głowy.

Nikt jeszcze nie wymyślił lepszego narzędzia niż kartka wyborcza. Gdańsk, Wrocław, Kraków… Z mniejszych - Gdynia, Sopot, Gliwice, Zabrze, Ty-chy i dziesiątki innych. To „miasta w ruinie”? Niechby nadal sami mieszkańcy decydowali o tym, jak długo mają u nich rządzić prezydenci i z jakich ugrupowań powinni się wywodzić.

Nie jest prawdą, że tak trudno wymienić wielokadencyjnych prezydentów czy burmistrzów. Wiedzą coś o tym w Chorzowie czy Rybniku. Bywa również tak, że władza wykonawcza (oraz składy rad miejskich) nieustannie się zmienia, więc można powiedzieć, że w ciągu ostatniego ćwierćwiecza tu i ówdzie rządzili już „wszyscy”, od lewa do prawa, partyjni i bezpartyjni. To chociażby przypadek Bytomia. Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Nie odbierajmy obywatelom wolnego wyboru. Nie sugerujmy, że nie wiedzą, co czynią.

Proponowane rozwiązania uderzają przede wszystkim w mniejsze gminy, gdzie często rządzą ludzie bez partyjnych przydziałów. Komu to przeszkadza? Po co przenosić konflikty i podziały „warszawskie” w miejsca, w których realnie ich nie ma? To oczywiste, że w kilku- czy kilkunastotysięcznych społecznościach zmniejszą się szanse na konkurowanie z dużymi partiami, bo trudno sobie wyobrazić, by co cztery albo osiem lat rodziły się nowe i skuteczne stowarzyszenia obywatelskie.

Oponenci wskazują też na niebezpieczeństwa, jakie mogą nieść owe kończące się drugie kadencje. Odchodzący prezydenci, burmistrzowie i wójtowie nie zostaną rozliczeni przez swych wyborców. Rzeczywiście, może się rodzić pokusa, wyrażająca się w przekonaniu, że „po nas choćby potop”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!