Przyznaję, podsłuchuję, obserwuję i potem buduję sobie różne psychoportrety naszej - jak to się mówi fachowo - tkanki społecznej. Młodzi są łakomym kąskiem, bo to podobno „świeżość”, teoretycznie nie mam już prawa ich rozumieć - a jednak.
Czterech wystrojonych jak choinki gimbusów „rozkminia”, jak „wydymać” system. I - filozofując po kantowsku - kategorią ich rozumu „a priori”, punktem wyjścia, jest szwindel. Potem - na szczęście - dedukują i stawiają hipotezę - „a może nie trzeba oszukiwać”. Czy tę hipotezę zweryfikowali empirycznie, nie wiem.
Innym razem pokolenie starsze, ciut starsze ode mnie, pokazuje mi, jak wygląda „dymanie” w praktyce, czyli „a posteriori”. Nazwałem to później „największym aktem społeczeństwa obywatelskiego”, jakiego w Polsce doświadczyłem osobiście.
W tramwaju znów. Wchodzę, rozglądam się. Jakiś rumor. Podbiega pan z wąsem, podniecony jakoś tak, widać w oczach euforię, ale i powagę, poczucie misji: „Panie! Kanar! Kanar! - wrzeszczy w moją stronę i wyskakuje z banki. Za nim kobieta zatrzymuje się w drzwiach, odwraca w moją stronę, puszcza mi oczko i z uśmiechem wkłada mi w rękę swój skasowany bilet: „Ja wysiadam, a panu się może przydać” i wychodzi. No i na ch..j mi ten ŚKUP miesięczny - myślę sobie, skoro tylu porządnych ludzi w tym kraju.
„Kantować”, sobie myślę, może to właśnie od Kanta, Immanuela. Od filozofii „kantującego a priori” rozumu. Mądrości, co w Polsce trwalsza od spiżu.
I jak ja mam te moje dzieci nieszczęsne chować? „Synu, nie kombinuj!”. No i nie będzie kombinował. I pójdzie, jak tatuś, tatuś frajer, zapłaci uczciwie, wypełni formularz, złoży siedemset deklaracji uczciwości, czynne żale, jak się pomyli, wystoi się w kolejkach, ukłoni się, nie zapisze się do partii, nie zostanie rzecznikiem państwowej spółki, tylko do pracy pójdzie, w której się pracuje, a nie markuje.
I co będzie miał? Prognozę emerytalną 300 PLN. Do laryngologa za dwa lata, jak boli ucho; dmuchanie o poranku za kółkiem, a mrugać mu będą barany światłami, trąbić, jak tym autem starym pojedzie 50/h, bo znak był. I 3,20 PLN w jedną stronę, we dwie 6,40 PLN mniej w bojtliku - a za to można kupić trzy tyskie i wlać pod sklepem, by za flaszki nie płacić.
No i najsmutniejsze. Będzie narzekał jak stary. Frustrat. A jak ponarzeka głośno, to go współziomki oskarżą o działalność w V kolumnie, do pierdla wsadzą, wyp....ą do Niemiec, polonofoba j....go.
Mądrzy mówią: nie ma idealnej recepty na wychowywanie dzieci. I co tu robić?
POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:
PROGRAM TyDZień 25.05.2018
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?