Jednak nie trzeba być omnibusem marketingowym, by wiedzieć, że nazwa „Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia” – którą wywalczył wódz z Altrajchu – to recepta na sprzedażową trutkę. Pyrrusowe zwycięstwo włodarza Sosnowca, zmusiło szybko władze metropolii, by mielić temat częściowo od nowa. I gryzą ten orzeszek, znów wsłuchując się w radosną twórczość sprawcy tego zamieszania. A ten jest artystą niezwykle płodnym, i z kapelusza co rusz wyciąga króliczki; najmłodszy się zowie - „SileZa” (skrót Silesia+Zagłębie)
W tym momencie kończy się poważny dyskurs, a zaczyna obciach. A Arkadiusz Chęciński jest tego obciachu jurnym ojcem, do tego wplątanym w pułapkę własnej politycznej metodologii. Włodarz zza Brynicy bowiem, zwykł jak opętany powtarzać, że coś z „Zagłębia” musi znaleźć się w nazwie metropolii, bo ma ona łączyć, a nie dzielić. Pozostając ślepym na to, że to właśnie jego etnopatriotyczny manifest jest źródłem bezsensownego sporu. Tak właśnie, Metropolia zaczyna swoje życie iście po polsku – od pseudo problemów, sporów, idiotycznych debat - i łatwo pokusić się o proroctwo, że i tak będzie wyglądać w przyszłości.
Aby już nie wykładać historii regionalnej (Śląskiej jak i małopolskiej z Zagłębia) posłużę się „pijackim” przykładem, by klarownie wyłożyć Arkadiuszowi Chęcińskiemu bezmiar jego śmieszności. Wyobraźmy sobie, że pewien znany na całym świecie browar z Pilzna, włącza w swoje szeregi nieznaną markę piwa, np. „Zagłębiowskie”, i cały sztab fachowców od sprzedaży, zmienia wielowiekową nazwę, znaną na całym świecie na np. „ZAUrquell”, tylko dlatego, by „nie dzielić smakoszy piwa”. A szczególnie nie irytować tych z Sosnowca. Już widzę jak cały świat pędzi do szynku...
Na szczęście prez. Chęciński nie jest browarnikiem, a zarządcą mało istotnego miasta, w mało istotnym regionie na mapie Europy. I nie wiedzieć czemu, wkręcił sobie, że twór metropolitalny to jakiś byt regionalny wpływający w jakimś stopniu na tożsamość etniczną mieszkańców. O dziwo – co akurat bym zrozumiał - prezydent Sosnowca, nie podjął nigdy specjalnych starań z takim uporem np. o to, by Zagłębie Dąbrowskie znalazło się jednak w granicach województwa małopolskiego, co być może szybciej rozwiałoby jego tożsamościowe strachy na lachy.
Chyba nadszedł czas poinstruowania prezydenta Chęcińskiego, że związek metropolitalny to tylko stowarzyszenie miast, chcących ułatwić życie mieszkańcom, na zasadzie „większy może więcej„ (byt nie historyczny, a administracyjny!) – a w tym wpisana jest strategia marketingowa, którą należy uprawiać skutecznie, a nie emocjonalnie. Nic więcej.
Zaś talent marketingowy i oryginalną kreatywność prezydenta lepiej spożytkować na stadion z Kresowej – ten bowiem nadal zwie się Stadionem Ludowym.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?